Raków Częstochowa. Bośniak ma kłopoty?

Kacper Trelowski ma sporo szczęścia. Kontuzja Vladana Kovaczevicia sprawiła, że wychowanek Rakowa dostał swoją szansę i ją wykorzystał. Na ten moment gra w pierwszym składzie, a kto wie, czy tak nie zostanie do końca rundy.


Bośniak przed meczem w Mielcu doznał kontuzji. Przez to nie wystąpił w dwóch starciach ligowych i pucharowym w Rzeszowie. Do treningów wrócił w poprzedni poniedziałek, jednak nie był jeszcze w pełni gotowy do gry w środowym spotkaniu z Radomiakiem. Wówczas dziennikarz Piotr Koźmiński otrzymał maila od agenta Kovaczevicia, Franjo Vranjkovicia. Ten poinformował o poszukiwaniu nowego pracodawcy dla swojego zawodnika.

Vrjanković dodał także, że Częstochowa jest zbyt małym miastem dla dwóch gwiazd. Miał tu na myśli szkoleniowca Rakowa, Marka Papszuna. Trener wicemistrza Polski odniósł się do słów agenta Kovaczevicia w dość dosadny sposób.

– To, co powiedzieli, nie wiem agenci, nie wiem kto to w ogóle jest, nie znam ich i nie chcę się do tego jakoś specjalnie odnosić. Skomentowałem ich wypowiedź, jeszcze raz powtórzę: polecam wizytę u lekarza specjalisty jakiegoś mocnego od głowy, bo inaczej nie mogę się do tego ustosunkować. To jest poniżej jakiegokolwiek poziomu. Tacy ludzie nie powinni funkcjonować w profesjonalnym sporcie, a przede wszystkim doradzać piłkarzom, ponieważ w ten sposób robią im krzywdę – mówił na konferencji przed meczem z Wartą Papszun.

Szkoleniowiec Rakowa zapewniał jednak, że przy wyborze składu nie będzie brał pod uwagę czynników pozasportowych.



– Zawodnik musi dobierać kompetentne środowisko wokół siebie. Jeżeli tego nie zrozumie, to będzie miał problemy. Musi także rozumieć sytuację – jaka jest sytuacja drużyny, jego samego oraz jaka jest forma jego konkurenta, bo to również trzeba uszanować – dodawał Papszun. Kovaczević w meczu z Wartą ponownie usiadł na ławce rezerwowych, a kolejne spotkanie zaliczył młody Trelowski.

Zachowanie agenta zawodnika jest nad wyraz zaskakujące. Kovaczević w końcu był podstawowym zawodnikiem Rakowa w najważniejszych spotkaniach, radził sobie w nich bardzo dobrze i nie raz był na ustach kibiców. Powód, przez który bramkarz znalazł się na ławce jest zrozumiały. Szkoleniowiec nie powinien ryzykować i posyłać do gry zawodnika, którego zdrowie nie jest do końca pewne. Można jednak brać pod uwagę możliwość, że agent z rozwagą wysłał maila z myślą jego opublikowania. Dzięki takiemu ruchowi może zgarnąć lepsze pieniądze od nowego potencjalnego pracodawcy. Jednak to zachowanie może mieć skutek odwrotny. Nikt nie będzie przecież chciał kupić piłkarza, który nie gra. Po takich słowach agenta Kovaczević raczej nie będzie miał łatwiejszego życia przy Limanowskiego.


Na zdjęciu: Franjo Vranjaković stwierdził, że Vladan Kovaczević zimą może opuścić Raków. Jego wypowiedź może mieć kolosalne konsekwencje na liczbę minut spędzonych przez jego zawodnika na murawie.

Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus