Raków Częstochowa. Daleko od ideału

Raków w niedzielę zmierzy się ze Stalą. W Mielcu czekać ich może miłe przywitanie ze strony swoich byłych kolegów z zespołu. Ich sytuacja w ostatnich miesiącach w Mielcu nie wygląda najlepiej.


Stal w swoim drugim sezonie po powrocie do ekstraklasy radzi sobie przeciętnie. Osiem punktów na koncie nie jest wynikiem dającym jej całkowity spokój. Potencjalna utrata punktów w starciu z wicemistrzem Polski, przy niekorzystnych rozstrzygnięciach w innych spotkaniach może przybliżyć mielczan do strefy spadkowej. Zawodnicy i sztab szkoleniowy Stali na pewno będą chcieli uniknąć powtórki z poprzedniego sezonu, gdy drużyna praktycznie do samego końca ligowych zmagań walczyła o utrzymanie.

Wrócił do roli asystenta

Jednym z odpowiedzialnych za ten stan rzeczy był aktualny asystent Marka Papszuna, Dariusz Skrzypczak. 53-latek trafił do Mielca z Lecha Poznań, gdzie pracował w sztabie szkoleniowym Dariusza Żurawia. Samodzielna praca w Stali, pierwsza w Polsce dla Skrzypczaka, zakończyła się po trzech miesiącach zwolnieniem przez złe wyniki zespołu.

Mielczanie w dziewięciu kolejkach zgromadzili zaledwie pięć punktów i wygrali jedno spotkanie. Ich sytuacja w tabeli sprawiała, że widmo spadku zajrzało w oczy włodarzom Stali. Podobnie zakończyła się przygoda Leszka Ojrzyńskiego, przed laty również szkoleniowca Rakowa. Dopiero zatrudnienie Włodzimierza Gąsiora sprawiło, że mielczanie utrzymali się w lidze.

Grają coraz mniej

Wszyscy szkoleniowcy w większym lub mniejszym stopniu korzystali z usług Michała Gliwy, Kamila Kościelnego, Macieja Domańskiego i Aleksandara Kolewa. Nowy sezon oraz czwarty w ciągu roku trener Stali sprawił, że ich sytuacja daleka jest od idealnej. Wyjątkiem był jedynie Kolew, który często meldował się na murawie. 28-letni napastnik nawet raz wpisał się na listę strzelców. Problem w tym, że z powodu kontuzji opuści najbliższe spotkania ligowe.

Trener Stali, Adam Majewski w swoich planach na zespół początkowo widział także Michała Gliwę. Doświadczony bramkarz po trzech meczach nowego sezonu usiadł na ławce rezerwowych, a w dwóch ostatnich spotkaniach nie znalazł się nawet na niej. Jego przyszłość w Mielcu stoi więc pod znakiem zapytania. Nie pierwszy raz Gliwa musi ustępować młodszym kolegom. Podobnie jego sytuacja rysowała się choćby u trenera Gąsiora.

Trudny rok

Podobnie jak w przypadku bramkarza sytuacja z minutami na murawie wygląda w przypadku Kamila Kościelnego i Macieja Domańskiego. Pierwszy rozegrał ich w tym sezonie 17, drugi 13. W ich sytuacji powodem były problemy zdrowotne. Bolesny przypadek miał miejsce z Kościelnym. Zawodnik w 2019 roku zerwał więzadła, przez co stracił rundę wiosenną, gdy Raków grał jeszcze w pierwszej lidze. Udało mu się jednak wrócić do zdrowia.

Wbrew pierwotnym oczekiwaniom Raków przedłużył z nim umowę do czerwca 2020 roku, a nawet chciał związać się z nim na dłużej, jednak Kościelny chciał wrócić do swojego macierzystego klubu. Tam przez całą rundę jesienną był podstawowym stoperem, jednak w czasie zimowego okresu przygotowawczego ponownie zerwał więzadła, jednak w drugiej nodze.



Kościelny na kilka miesięcy wrócił do Częstochowy na rehabilitację. Teraz powoli jest wprowadzany do zespołu. Domański z kolei miał problemy zdrowotne na początku sezonu. Udało mu się zagrać w meczu z Pogonią, jednak od tamtej pory ponownie próżno go szukać w kadrze meczowej. Stąd też wiele wskazuje na to, że „częstochowski” zaciąg w Mielcu nie zagra przeciwko swojej byłej drużynie.


Na zdjęciu: Kamil Kościelny (po lewej) ma za sobą trudne miesiące. Obrońca powoli wraca do składu po kontuzji kolana.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus