Raków Częstochowa. Fundamenty już stoją

Stadion przy Limanowskiego w Częstochowie nabiera kształtów. Wszystkie strony liczą, że Raków w kwietniu rozegra pierwszy mecz ligowy na własnym obiekcie od maja 2019 roku.


Zmiana pogody pomogła wykonawcy obiektu. W momencie, kiedy śnieg ustąpił, praca ruszyła pełną parą. W ostatnich dniach postawiono zbrojone fundamenty trybun. Teoretycznie firma Interhall, zajmująca się stadionem, ma jeszcze 18 dni na zakończenie pierwszej części zamówienia, by umożliwić Rakowowi grę na własnym stadionie.

Właśnie trybuny będą największą częścią całego przedsięwzięcia. Muszą być one zbudowane od samych podstaw, gdyż poprzednie zostały wyburzone. Gdy już uda się je postawić, to do wykonania pozostanie „tylko” postawienie dachu i ułożenie murawy. Wówczas Raków będzie mógł ubiegać się o możliwość powrotu na Limanowskiego. Najbardziej prawdopodobnym terminem rozegrania pierwszego meczu jest 17 lub 24 kwietnia, a więc spotkania z Lechem i Śląskiem. Byłby to powrót na własny stadion po prawie dwuletniej przerwie. Ostatni mecz ligowy przy Limanowskiego częstochowianie rozegrali 18 maja 2019 roku, kiedy to na zakończenie pobytu w I lidze ulegli Wigrom Suwałki.

Niedawno budowę odwiedzili przedstawiciele miasta z zastępcą prezydenta, Piotrem Grzybowskim na czele. Oczywiście Urząd Miasta bierze pod uwagę możliwe opóźnienia, na które wpływ miały obostrzenia i mrozy z początku roku. Bardzo możliwe, że albo ich nie będzie, albo będą niewielkie. Co za tym idzie, powrót w kwietniu na Limanowskiego jest bardzo realny.


Czytaj jeszcze: Pod obserwacją Sousy

Trzeba pamiętać o tym, że prace na stadionie nie zakończą się w marcu. Ostateczny termin inwestycji upływa 21 lipca. Do tego czasu wszystkie prace, a więc budowa trybun, podgrzewana murawa, zaplecze socjalne, nowe punkty kasowe i depozytowe dla trybun, pomieszczenia magazynowe oraz parkingi, powinny być zakończone. Wtedy też klub będzie mógł w pełni korzystać z całego obiektu.


Na zdjęciu: Tak ma wyglądać stadion Rakowa po modernizacji. Jeszcze kibice i piłkarze muszą uzbroić się w cierpliwość. Na szczęście nie na długo.

Fot. materiały prasowe