Szalony mecz w Bełchatowie. Musiolik bohaterem Rakowa

W meczu Raków Częstochowa – Jagiellonia Białystok zespół Marka Papszuna chciał powtórzyć sukces z lipca. Wówczas to po emocjonującym meczu pokonał ekipę z Podlasia. Poza tym niedzielne zwycięstwo z Jagiellonią zmniejszyłoby stratę Rakowa do górnej ósemki.

Trener Papszun nie mógł skorzystać w tym spotkaniu z usług Bryana Nouviera a także Patryka Kuna, których z meczu wykluczyły lekkie urazy. To spory problem, szczególnie że to kolejna kontuzja Kuna w ostatnim czasie. Od września rozegrał tylko dwa spotkania, z czego jedno w wyjściowym składzie. Szansę od pierwszej minuty otrzymał Aleksandar Kolew kosztem Sebastiana Musiolika, którego nieskuteczność została ukarana.

Pierwsze minuty były względnie spokojne. Obie drużyny podeszły z respektem do rywali. Dobrego dośrodkowania Jakuba Wójcickiego nie wykorzystał Tomas Prikryl. W odpowiedzi Kamil Piątkowski wykorzystał podanie Aleksandara Kolewa, jednak bramka nie została uznana z powodu spalonego.

Ta sytuacja napędziła Raków, który przejął inicjatywę i co kilka chwil meldował się pod bramką Grzegorza Sandomierskiego. Brakowało jednak konkretów, a strzały były blokowane lub niecelne. Entuzjazm Rakowa spadał z każdą kolejną nieudaną akcją.


Zobacz jeszcze: W Częstochowie ewolucja zamiast rewolucji


Wykorzystała to Jagiellonia, a dokładniej Bartosz Bida, który ładnym uderzeniem pokonał Jakuba Szumskiego. Błędu w tej akcji nie ustrzegł się kapitan, Tomasz Petraszek. Po pierwszej połowie Raków przegrywał i nie wyglądało na to, żeby wynik miał się zmienić.

Po przerwie Raków z impetem ruszył na bramkę Sandomierskiego. Jagiellonia przez długie fragmenty była bezradna. Efekt? Samobójcze trafienie zaliczył Jakub Wójcicki.

Częstochowianie starali się pójść za ciosem, jednak szczęścia brakowało Danielowi Bartlowi, który zmarnował bardzo dobrą sytuację sam na sam. Bramkarz Jagiellonii uratował swój zespól przed stratą bramki również pod koniec spotkania, gdy przeniósł nad poprzeczką piłkę po uderzeniu Miłosza Szczepańskiego. Chwilę później podopiecznym Papszuna… ponownie w tym spotkaniu nie uznano bramki.

Końcówka była bardzo emocjonująca. Najpierw dogodną sytuację miał Imaz, jednak trafił w słupek. Rzutem na taśmę w ostatniej akcji meczu Musiolik zdobył bramkę na wagę zwycięstwa.

Tym zwycięstwem Raków przybliżył się do górnej ósemki. W następnej kolejce podopiecznych trenera Papszuna czeka jednak ciężkie zadanie. Rywalem częstochowian będzie Cracovia.


Zobacz jeszcze: Raków Częstochowa goni za górną ósemką


Raków Częstochowa – Jagiellonia Białystok 2:1 (0:1)

0:1 – Bida, 28 min,
1:1 – Kolew, 65 min (głową)
2:1 – Musiolik, (90+4 min.

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 2 381.

RAKÓW: Szumski – Azemovic (64. Bartl), Petrasek, Jach – Piątkowski, Schwarz, Sapała, Babenko, Malinowski – Szczepański (87. Skóraś), Kolew (69. Musiolik). Trener Marek PAPSZUN.

JAGIELLONIA: Sandomierski – Wójcicki, Runje, Kwiecień, Bodvarsson – Camara (63. Arsenic), Pospisil, Romanczuk, Prikryl (77. Mudrinski) – Imaz, Bida (90+3. Wasilewski). Trener Ireneusz MAMROT.

Żółta kartka – Raków Częstochowa: Petr Schwarz, Daniel Bartl. Jagiellonia Białystok: Bodvar Bodvarsson.