Raków Częstochowa. Jak lider z wiceliderem

Raków Częstochowa w piątkowe popołudnie zmierzy się w ramach rozgrywek Pucharu Polski z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza.


Po ośmiu rozegranych kolejkach ligowych „Słonie” zajmują 2. miejsce w Fortuna 1. Lidze, premiujące ich awansem do ekstraklasy, na którą w niewielkiej Niecieczy czekają od ponad dwóch lat. Muszą jednak cały czas spoglądać za siebie. Za ich plecami są Górnik Łęczna, czy Odra Opole. Stąd też można się spodziewać, że trener Mariusz Lewandowski nie będzie wywierał na swoich zawodnikach presji, by pokonać Raków.

Powiew historii

Ekipa spod Jasnej Góry zapewne będzie chciała potwierdzić dobrą formę i awansować dalej. W głowach zawodników, jak również kibiców, zapewne tlą się jeszcze wspomnienia z sezonu 2018/2019. Pierwszoligowy wówczas Raków odcisnął swoje piętno w pamięci kibiców, wyrzucając za burtę Pucharu Polski Lecha Poznań i Legię Warszawa, awansując do półfinału Pucharu Polski, w którym przegrał z ich późniejszym triumfatorem.

Historia, choć już nie tak okazała, powtórzyła się w poprzednim sezonie. Podopieczni Marka Papszuna przegrali z Cracovią w 1/8 finału. Drużyna Michała Probierza podniosła na koniec sezonu długo wyczekiwany przy Kałuży puchar. Choć spotkanie z Termaliką będzie należało do ważnych, tak wydaje się, że dwa najbliższe mecze ligowe dla Rakowa mogą być jeszcze ważniejsze. W nich ekipa spod Jasnej Góry podejmie w Bełchatowie Wisłę Kraków, a po przerwie reprezentacyjnej uda się na pojedynek z „Kolejorzem”.

To one dadzą odpowiedź, jak silny jest Raków i gdzie będzie umiejscowiony „sufit” możliwości drużyny spod Jasnej Góry. A także w jakim kierunku będzie zmierzać pod rządami trenera Papszuna, który we wtorek przedłużył umowę do 2022 roku.

Powrót na stare śmieci

Mecz z Termaliką będzie wielkim przeżyciem dla Vladislavsa Gutkovskisa. Łotysz do Rakowa trafił właśnie z Niecieczy, w której spędził ponad cztery lata. W 2016 roku trafił do Termaliki z łatką wielkiego talentu. Gutkovskis w barwach Skonto Ryga, którego jest wychowankiem, strzelał bramki jak oszalały. W wieku 19 lat został królem strzelców ligi łotewskiej, zdobywając w niej 28 goli w 34 spotkaniach. Jednak w Niecieczy już tak kolorowo nie było. 11 bramek w ponad 50 spotkaniach nie jest oszałamiającym wynikiem.

Między innymi jego nieskuteczność przyczyniła się do spadku na niższy poziom rozgrywkowy. Odbudował się w I lidze, gdzie dostrzegł go skauting Rakowa. Już w styczniu br. było wiadome, że przeniesie się pod Jasną Górę. Raków chciał jeszcze powalczyć, by wykupić go zimą, gdyż miał w kadrze tylko dwóch napastników, jednak Termalica, mając w głowie plany ukierunkowane na awans do ekstraklasy, nie zgodziła się na propozycje ze strony ekipy spod Jasnej Góry.

Ostatecznie ekipa z Niecieczy na tym ruchu nie zyskała. Nie było ani awansu, ani choćby grosza za Gutkovskisa. Sam zawodnik dobrze wprowadził się do Rakowa i stał się jedną z głównych postaci zespołu spod Jasnej Góry.


Czytaj jeszcze: Sukces nie jedno ma imię

Presja się opłaciła

Choć spotkanie Rakowa z Termaliką zapowiada się ciekawie, tak nie było pewne, czy kibice w ogóle zobaczą pojedynek tych dwóch ekip. Pierwotnie mecz miał nie być transmitowany w telewizji, jednak presja ze strony sympatyków Rakowa, połączona z przeniesieniem spotkania Arki Gdynia i Korony Kielce sprawiła, że kibice będą mogli zobaczyć zmagania lidera ekstraklasy z wiceliderem pierwszej ligi.


Na zdjęciu: Dla Vladislavsa Gutkovskisa pojedynek z Termaliką będzie niezwykle ważny. W drużynie z Niecieczy spędził cztery owocne lata.
Fot. Adam Starszyński/PressFocus