Raków Częstochowa. Jeszcze tydzień pracy

Częstochowianie do piątku będą przygotowywać się do nowego sezonu w Sochocinie.


Raków ma za sobą dwa wygrane sparingi z Lechią Gdańsk i Chojniczanką. Kolejnym rywalem czerwono-niebieskich będzie Wisła Płock, z którą częstochowianie rozegrają dwa mecze. Te zostały zaplanowane na ostatni dzień zgrupowania. Do tego czasu Raków nie zmienia swojego planu. Zespół pod okiem Marka Papszuna będzie trenował dwa razy dziennie.

Wykorzystują czas

Sztab szkoleniowy Rakowa od początku przygotowań podkreślał, że nie ma łatwego zadania. Przede wszystkim częstochowianie musieli skondensować plan treningowy i „upchnąć” w nim wszystko to, co wykonywali zazwyczaj w dłuższym mikrocyklu treningowym. Dodatkowo kilku zawodników dołączyło do zespołu po zgrupowaniu reprezentacji, co tylko potęgowało zmęczenie. Stąd więcej czasu na odpoczynek otrzymali choćby Vladislavs Gutkovskis czy Patryk Kun. Piłkarze są jednak pogodzeni z tym że w tym sezonie muszą włożyć więcej wysiłku w krótszym okresie, niż zazwyczaj.

– Trenujemy więcej, gdyż ten okres przygotowawczy jest krótszy. Wiadomo, że mistrzostwa Świata w Katarze są wcześniej, wybrano dziwny termin, przez co musimy trenować więcej w czasie tego krótszego okresu przygotowawczego. Jest ciężko, jesteśmy zmęczeni, ale to jest praca. Wiadomo, jak to wygląda w czasie okresu, czeka nas jeszcze tydzień pracy, ostatni mecz, a następnie przygotowania do Superpucharu Polski – powiedział Fran Tudor, wahadłowy Rakowa.

Szlifowanie mankamentów

Swojemu zawodnikowi wtóruje szkoleniowiec. Ten jednak nie był w pełni zadowolony ze sparingu z Chojniczanką. Raków wygrał to spotkanie 5:1. Marka Papszuna martwił fakt, że jego zespół stracił gola z beniaminkiem I ligi. Zespół z Chojnic zdobył go po rzucie karnym.

– Zawsze dobrze wykorzystujemy czas, szczególnie, że mamy go bardzo mało. Krótkie okresy przygotowawcze charakteryzują się tym, że pracujemy na wysokich obrotach. Było to zresztą widoczne na boisku. Nie jesteśmy jeszcze optymalnie przygotowani fizycznie, ale o to chodzi w tym okresie – powiedział szkoleniowiec Rakowa.

– Przede wszystkim chcieliśmy dopełnić nasz mikrocykli i wyłuszczyć te elementy, nad którymi pracowaliśmy w tygodniu. Wiele z nich widzieliśmy na boisku. Stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, zdobyliśmy z nich pięć bramek. Nie możemy jednak dopuścić, z całym szacunkiem dla przeciwnika, aby stracić bramkę. To był nasz mankament, natomiast zawodnicy zagrali po 45 minut, wszystko jest w porządku – dodaje trener Papszun.

Na usprawiedliwienie częstochowian warto podkreślić, że gol padł przy pewnym prowadzeniu wicemistrzów Polski. Ponadto warto podkreślić, że Raków w drugiej odsłonie zagrał w eksperymentalnym zestawieniu defensywy, w którym pojawili się Kacper Trelowski, a wspierali go w defensywie Tudor, Oskar Krzyżak i Stratos Svarnas.

Wrócił z kadry

Ostatnie dni zgrupowania z resztą zespołu spędzi Jordan Courtney-Perkins. Australijczyk dołączył do treningu po zgrupowaniu reprezentacji swojego kraju do lat 23. W ostatnich tygodniach Courtney-Perkins rywalizował wraz z kadrą w Pucharze Azji U-23. Australia zajęła w nim czwarte miejsce, ulegając w półfinale Arabii Saudyjskiej, a w rywalizacji o brąz – Japonii.

Zawodnik Rakowa rozegrał w turnieju cztery mecze. Teraz wraca do zespołu, choć raczej tylko na moment. Australijczyk nie ma w tej chwili większych szans na grę. Wiele wskazuje na to, że podobnie jak w ubiegłym sezonie Courtney-Perkins poszuka szczęścia na wypożyczeniu. W poprzedniej rundzie grał w Warcie Poznań, gdzie rozegrał pięć meczów w ekstraklasie (78 minut), jednak zagrał mniej minut niż w Rakowie (dwa występy, 91 minut).


Na zdjęciu: Częstochowianie nie mają zamiaru zmarnować choćby chwili czasu podczas zgrupowania w Sochocinie.
Fot. Jakub Ziemianin/PressFocus