Raków Częstochowa. Kierunek Korea?

 

Śląski napastnik pod koniec tego roku prezentował bardzo dobrą formę. Przede wszystkim zaczął zdobywać bramki. W ostatnich sześciu spotkaniach zdobył ich cztery. Dało to do myślenia ludziom z zagranicy – konkretniej z Korei Południowej, gdzie mało który z polskich zawodników występował.

Pod koniec lat 80. i na początku 90. grali tam tacy piłkarze, jak były król strzelców ekstraklasy Leszek Iwanicki, były pomocnik Widzewa Tadeusz Świątek czy wieloletni obrońca ŁKS Witold Bendkowski. Teraz może to być Musiolik, który w końcówce rozgrywek w ataku beniaminka z Częstochowy udanie zastąpił kontuzjowanego Felicio Brwn Forbes’a, trafiając w meczach z Zagłębiem Lubin (2:2), z Jagiellonią (2:1), Górnikiem (2:1) i na koniec bieżących rozgrywek z Lechią (3:0).

Oferta jest interesująca dla zawodnika. W lidze koreańskiej, nastawionej na twardą i siłową grę napastnik Rakowa mógłby się odnaleźć. Dodatkowo może tam dostać zdecydowanie większą pensję niż w Częstochowie. Włodarze Rakowa mogą zarobić na nim spore pieniądze. Wcześniej mówiło się o możliwych przenosinach napastnika do Wisły Kraków. Te informacje bardzo szybko zdementował właściciel Rakowa Michał Świerczewski.

Mimo, że oferta jest interesująca dla zawodnika i klubu, to nie wiadomo jak piłkarz postąpi. Równie dobrze może odrzucić ofertę z Korei na rzecz pozostania w klubie do końca sezonu. W tym czasie mógłby zdobyć jeszcze kilka bramek, tym samym podnieść swoją wartość.

Z drugiej strony nie wiadomo jednak jak będzie wyglądać sytuacja napastnika na wiosnę. Do zdrowia wraca Forbes więc rywalizacja w ataku będzie bardzo zacięta, a druga taka oferta może się już nie zdarzyć. Musiolik może także popatrzeć na przykład innego piłkarza grającego w Rakowie, a mianowicie Mateusza Zachary. Ten z kolei grał przez moment w Chinach. Jego przygoda nie była udana i po roku wrócił do Polski. Musiolik ma jeszcze trochę czasu do zastanowienia i podjęcia ważnej dla siebie decyzji.

 

Na zdjęciu: Sebastian Musialik na celowniku klubu z Korei.