Raków Częstochowa. Koncentracja niezbędna do sukcesu

Raków czeka ciężkie zadanie. Do Częstochowy przyjeżdża Lech Poznań – niepokonany lider tabeli.


Trener przyjezdnych, Maciej Skorża ma do wyrównania z częstochowianami rachunek. W swoim ponownym debiucie w Lechu przegrał właśnie z Rakowem. Wynik 1:3 z kwietnia nie był idealnym rozpoczęciem pracy dla Skorży, jednak mimo tego falstartu Lech prezentuje się coraz lepiej. Nie bez powodu jest liderem tabeli z przewagą trzech punktów nad Pogonią Szczecin.

Wreszcie w domu

Poznaniacy muszą jednak podejść do meczu z Rakowem z pełną koncentracją. Część z zawodników pamięta jeszcze spotkanie Pucharu Polski rozegranego przy Limanowskiego, gdy sensacyjnie odpadli z ówczesnym pierwszoligowcem. Ponownie spotkanie z Lechem wzbudza w Częstochowie wiele emocji. Kibice Rakowa po 845 dniach przerwy ponownie będą mogli zobaczyć mecz ligowy przy Limanowskiego. Wszystko było spowodowane walką o stadion, a później jego budową.

Zawodnicy Rakowa nie ukrywają, że wsparcie fanów na własnym obiekcie będzie ich atutem.

– Wreszcie zagramy na naszym stadionie i przed naszymi kibicami. Będą oni z pewnością dla nas dwunastym zawodnikiem. Wszyscy się bardzo cieszymy, że będziemy mogli rozegrać spotkanie o ligowe punkty na własnym stadionie. Wierzę, że wspólnie z dopingiem naszych kibiców odniesiemy zwycięstwo. Na pewno nam pomogą. Dodają nam dużo motywacji oraz energii. Dziękujemy im za to – powiedział Milan Rundić, obrońca Rakowa.

Klika dni „luzu”

Częstochowianie do meczu z Lechem mogli pierwszy raz od kilku tygodni spokojnie się przygotować. Po męczącym sierpniu, pełnym wyjazdów i gry co trzy dni, zawodnicy potrzebowali chwili przerwy. Okres zgrupowania reprezentacji był do tego idealną okazją.

– Mieliśmy kilka dni odpoczynku i nieco większego „luzu”. Oczywiście trenowaliśmy, mając już ten następny mecz w głowie. Przygotowania do niedzielnego spotkania z Lechem trwają już prawie 10 dni – dodaje Rundić.

Nie wszyscy zawodnicy Rakowa mieli ten komfort. Przykładem jest choćby Wiktor Długosz i Daniel Szelągowski. Obaj pojechali na zgrupowanie reprezentacji Polski do lat 21 i wystąpili, w różnym wymiarze czasowym, z Łotwą i Izraelem. Podobnie było z Vladislavsem Gutkovskisem, który dołożył trzy występy do swojego reprezentacyjnego konta. Ze zgrupowania mógł wrócić z pewną dozą optymizmu – zdobył dwie bramki z Gibraltarem w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata.



Wracają do zdrowia

Pierwszy raz od kilku tygodni zadowolony powinien być Marek Papszun. Szkoleniowiec wicemistrzów Polski musiał dokonywać różnych eksperymentów w składzie. Powodem były kontuzje. Teraz Papszun ma do dyspozycji praktycznie cały zespół. Wyjątkiem jest Giannis Papanikolaou, który otrzymał trzy mecze zawieszenia za czerwoną kartkę w spotkaniu z Wisłą Kraków oraz Zoran Arsenić i Ben Lederman. Obaj dochodzą do siebie po urazach.

Lederman przechodzi obecnie rehabilitację po kontuzji, jaką odniósł w Mariampolu. Jeżeli nic nie stanie mu na przeszkodzie, to za miesiąc wróci do treningów z drużyną. Trochę dłużej potrwa przerwa Arsenicia. Chorwat w meczu z Gentem złamał rękę. W jego przypadku przerwa potrwa trochę dłużej niż u Ledermana. Do zespołu prawdopodobnie dołączy za sześć tygodni. Tak naprawdę to obsada jego pozycji jest niewiadomą. Prawdopodobnie kolejny raz zastąpi go Fran Tudor. W przypadku Ledermana sprawa jest łatwiejsza – częstochowianie zatrudnili niedawno Miguela Luisa i Waleriana Gwilię. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że jeden z nich wyjdzie w niedziele na murawę.


Na zdjęciu: W kwietniu Raków za między innymi Marcina Cebuli pokonał w meczu domowym Lecha. Pół roku później poznaniacy spotkają się z częstochowianami nie w Bełchatowie, a w Częstochowie.

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus