Stary utarł nosa młodemu. Osłabiony Raków przegrywa u siebie!

Raków Częstochowa w pełni zasłużenie przegrał z Lechem. Rywalizacja obu zespołów zapowiadała się niezwykle ciekawie. W końcu naprzeciw siebie stanął nowy mistrz Polski oraz ustępujący „król”. Ten pierwszy był mocno osłabiony. Drugi za to miał konkretne oczekiwania względem spotkania.


Walka o podium

Poznaniacy cały czas biją się o ligowe podium. Gdyby podopiecznym Johna van den Broma udało się zdobyć medal, rywalizując do niedawna w Lidze Konferencji, to byłoby to wydarzenie wielkiej miary. W końcu wiele polskich ekip sobie z tym nie radzi. Musieli jednak wygrać z Rakowem, aby ten cel zrealizować. Szczególnie że Pogoń Szczecin, a więc główny rywal poznaniaków, wygrała swój mecz.

W teorii zadanie było niewykonalne. W końcu Lech przyjechał na stadion mistrza Polski, który w tym sezonie nie przegrał u siebie. Częstochowianie zdawali się faworytami. Nie zmieniał tego nawet fakt, że Raków miał na ławce pięciu rezerwowych, w tym zawodnika III-ligowych rezerw, Tobiasza Kubika. Częstochowianie zdawali się nie przejmować swoimi osłabieniami.

Rezerwowi nie dali rady

Raków był o dziwo stroną prowadzącą grę. Po 20 minutach mieli ponad 60 procent posiadania piłki. To wręcz niewiarygodne, jednak mimo tylu zmian w składzie byli w stanie prowadzić grę z ustępującym mistrzem Polski. Wszystko co dobre w końcu musiało się skończyć. Poznaniacy pozwolili Rakowowi się „wyszaleć” i przejęli inicjatywę.

Lech zaczął napierać na bramkę Vladana Kovaczevicia. Prym wiódł w tym Michał Skóraś, były gracz częstochowian. To jednak nie skrzydłowy, który zmieni latem Polskę na Belgię był bohaterem „Kolejorza”, a jego kilka lat młodszy kolega, Filip Marchwiński. Najbardziej wysunięty zawodnik gości otrzymał dośrodkowanie od Niki Kwekweskiriego. Marchwiński uderzył głową nie do obrony dla Kovaczevicia.

Trzeba jednak szczerze przyznać, że bramkarz mistrza Polski mógł zachować się lepiej. Jego niepotrzebne wyjście do piłki zmyliło linię defensywną. Stąd zabrakło reakcji ze strony defensorów Rakowa, co umożliwiło Marchwińskiemu znalezienie odpowiedniej pozycji i wyprowadzenie poznaniaków na prowadzenie. Nie oddali go do końca połowy.


Czytaj więcej o Rakowie


Raków wypunktowany

Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Spora, wymuszona ingerencja w skład mistrza Polski dała o sobie znać. Raków Częstochowa nie był w stanie dotrzymać poznaniakom kroku. Lech robił przy Limanowskiego co chciał. Był to pierwszy zespół od dawna, który w taki sposób prezentował się na stadionie, którego nie mogła zdobyć choćby Slavia Praga.

Proporcje trzeba jednak zachować. Raków był mocno osłabiony i trzeba w ten sposób usprawiedliwić wynik. Patrząc jednak z drugiej strony, to częstochowianie latem będą musieli dokonać kilku wzmocnień, nawet darmowych, by skład był bardziej konkurencyjny. Szczególnie że w drugiej odsłonie także stracili gola.

Tym razem jeden z graczy Lecha został sfaulowany w polu karnym. Po interwencji VAR-u Daniel Stefański wskazał na „wapno”. Kovaczević próbował wyprowadzić z równowagi Kristoffera Velde, jednak ta sztuka mu się nie udała. Norweg nie dał bramkarzowi Rakowa najmniejszych szans. Częstochowianie próbowali jeszcze odmienić losy spotkania, jednak ta sztuka im się nie udała. Smutno było jedynie patrzeć, że w końcówce meczu część sektorów pustoszała. Jedynie te za bramkami nie zmieniły swojej liczebności. Lechici dzięki zwycięstwu nadal są w grze o ligowe podium. Raków Częstochowa musi przełknąć gorzką pigułkę porażki.


Raków Częstochowa – Lech Poznań 0:2 (0:1)

0:1 – Marchwiński, 32 min (głową, asysta Kwekweskiri), 0:2 – Velde, 73 min (karny)

RAKÓW: Koveczević – Tudor, Svarnas, Racovitan – Długosz (57. Kun), Lederman (74. Czyż), Koczerhin, Jean Carlos – Cebula (77. Kubik), Gutkovskis, Wdowiak (74. Nowak). Trener Marek PAPSZUN.

LECH: Bednarek – Rebocho, Satka, Czerwiński, Pereira – Skóraś, Murawski, Kwekweskiri (81. Sobiech), Karlstroem, Velde (86. Wilak) – Marchwiński )90+1 Gurgul). Trener John VAN DEN BROM.

Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 5500. Żółte kartki: Lederman (47. faul) – Karlstroem (47. niesportowe zachowanie), Sobiech (90+6. faul)


Na zdjęciu: Raków Częstochowa nie mógł sprostać dobrze zorganizowanym piłkarzom Lecha.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.