Raków Częstochowa – ŁKS Łódź. Nieskuteczność słono kosztuje

Raków, jak w pojedynku we Wrocławiu przez większość spotkania przeważał. Tak samo jak ze Śląskiem ekipa spod Jasnej Góry tylko zremisowała z ŁKS-em Łódź. Podział punktów komplikuje sytuację Rakowa w tabeli ekstraklasy.


Spotkanie w Bełchatowie mogło się podobać. Raz za razem obie ekipy wymieniały się atakami. Zabrakło wykończenia, szczególnie po stronie Rakowa, który w pierwszej połowie mógł zamknąć mecz i po raz pierwszy od 23 lat pokonać ŁKS.

Podopieczni Marka Papszuna stworzyli sobie zdecydowanie więcej klarownych sytuacji pod bramką Arkadiusza Malarza. Gdyby choć połowa z nich znalazła drogę do siatki, to Raków mógłby wracać do Częstochowy z podniesioną głową, trzema punktami na koncie i dobrą sytuacją przed najbliższymi spotkaniami. Plany popsuł Brown Forbes. O ile we Wrocławiu, po kilku niewykorzystanych sytuacjach w końcu zdobył gola, o tyle w Bełchatowie miał o wiele mniej szczęścia. Po tak zmarnowanej okazji, jak ta, gdy na czwarty metr otrzymał podanie od Jarosława Jacha i uderzył zdecydowanie ponad bramką Brown Forbes będzie wracał na Limanowskiego sam. Za autokarem i z całym klubowym sprzętem na plecach. Jego kolega w ataku, Sebastian Musiolik dostosował się do jego poziomu, jednak nie był tak spektakularny w marnowaniu swoich okazji jak Kostarykanin. Najwyraźniej napastnicy Rakowa nie mogą wspólnie przebywać na boisku.


Zobacz jeszcze; Jak fajnie być piłkarzem


Swoje sytuacje mieli także inni piłkarze ekipy spod Jasnej Góry. Jednak uderzenia Daniela Bartla i Petra Schwarza odbijał Malarz. Doświadczony bramkarz ŁKS-u bronił jak w transie. Głównie dzięki jego dobrej postawie na linii bramkowej Rycerze Wiosny wywieźli cenny punkt z Bełchatowa. Tylko w jednej sytuacji nie miał nic do powiedzenia.

Raków, za sprawą Schwarza cały czas dobrze egzekwował stałe fragmenty gry. ŁKS pozwalał ekipie spod Jasnej Góry na wiele we własnym polu karnym. Podopieczni Marka Papszuna tylko raz skarcili ich za swoją niefrasobliwość. Drugiego gola w tym sezonie zdobył Jach, który był mocno krytykowany za występ z Śląskiem. Tym razem był najpewniejszym punktem defensywy Rakowa, dołożył do tego gola, a spokojnie mógł zdobyć kolejnego po bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego.

Problemem na równie z brakiem skuteczności jest brak zawodnika kreującego grę w Rakowie. Takim piłkarzem, w założeniu trenera miał być David Tijanić. Ostatnie spotkania pokazały jednak, że nie można na nim opierać gry ofensywnej zespołu. Kolejny raz przeszedł obok meczu. Z drugiej strony zamiast niego mógł od początku zagrać Rusłan Babenko. Ukrainiec nie raz w tym sezonie pokazał, że ekstraklasa to dla niego za wysoki poziom. Innych alternatyw na razie nie ma. Trener musi do środy znaleźć rozwiązanie tej patowej sytuacji, jeżeli chce nadal walczyć o górną ósemkę i bezpieczne utrzymanie dla Rakowa.

RAKÓW CZĘSTOCHOWA – ŁKS ŁÓDŹ 1:1 (0:1)

0:1 – Moros Gracia (32 min, rzut rożny),
1:1 – Jach (49 min, rzut wolny, asysta Schwarz)

RAKÓW: Szumski – Jach, Petraszek, Piątkowski – Tudor (78. Malinowski ), Sapała, Schwarz, Tijanić, (65. Babenko)  Bartl (85. Kun .) – Musiolik, Brown Forbes Trener: Marek PAPSZUN

ŁKS: Malarz – Wolski, Moros Gracia,  Dąbrowski, Klimczak – Pirulo, Guima (68. Dominguez), Srnić, Trąbka, Ratajczyk – Sekulski (75. Wróbel ) Trener: Wojciech STAWOWY

Sędziował – Krzysztof Jakubik (Siedlce)

Żółte kartki: Piątkowski (42. faul), Petraszek (71. faul) – Dąbrowski (63. faul), Srnić (79. faul)