Raków Częstochowa. Mecz wagi ciężkiej

Lech nie będzie miał łatwo w niedziele z Rakowem.


Kolejorz swój pierwszy mecz po powrocie Macieja Skorży do klubu rozegrał w Bełchatowie z częstochowianami. Podopieczni Marka Papszuna pokonali poznaniaków 3:1. Lech był wówczas w zupełnie innym miejscu. Zajmował 11 lokatę w tabeli ekstraklasy i wiedział, że sezon jest spisany na straty. Trener Skorża dokończył tamte rozgrywki, a w kolejnych zbudował zespół, który ma największe szanse na mistrzostwo Polski.

Niezdobyta Bułgarska

Poznaniacy przeszli skuteczną metamorfozę, czego owocem jest pozycja lidera i niewielka przewaga nad Pogonią i Rakowem. Lech musi się mieć jednak na baczności. Ewentualna porażka z Rakowem sprawi, że częstochowianie zrównają się z nimi punktami. W przypadku zwycięstwa Pogoni, to szczecinianie będą znów liderem. W teorii szanse na porażkę z Rakowem nie są wielkie. Lech jest najlepszym zespołem w lidze pod względem rozgrywania spotkań na własnym obiekcie.

Raków jednak lideruje w meczach wyjazdowych. Ponadto Marek Papszun jeszcze nie przegrał z Lechem Skorży. Najpierw wygrał w Bełchatowie w poprzedniej kampanii, a w obecnych rozgrywkach przy Limanowskiego zgarnął jeden punkt, choć prowadził 2:0. Dodatkowo trener Rakowa musiał poradzić sobie w tamtym spotkaniu bez Ivana Lopeza czy z Franem Tudorem na pół-prawym stoperze. Sytuacja częstochowian przed rewanżem w Poznaniu wydaje się więc o wiele lepsza niż na własnym terenie.

Błysk Szelągowskiego

Raków pokazał także, że przy Bułgarskiej potrafi radzić sobie przyzwoicie. W poprzednim sezonie na stadionie w Poznaniu kibice obserwowali fantastyczne spotkanie, gdzie praktycznie w ostatniej akcji meczu częstochowianie wyrwali Kolejorzowi punkt. Gola na wagę remisu zdobył Daniel Szelągowski. Warto zaznaczyć, że Raków wówczas, tak jak w tym sezonie prowadził dwiema bramkami. Kilka miesięcy później częstochowianie pokonali przy Bułgarskiej Lecha w Pucharze Polski.

Szkoleniowiec Rakowa zapewne przed jednym z najważniejszych meczów rundy wiosennej będzie się trzymał łacińskiej sentencji „historia est magistra vitae” (pol. Historia jest nauczycielką życia przyp. red). Częstochowianie nie mogą po raz trzeci w rywalizacji z Lechem doprowadzić do sytuacji, gdy stworzą sobie bezpieczną przewagę, która szybko zostanie roztrwoniona, a cały wysiłek pójdzie na marne.

Potrzebny łut szczęścia?

Poznaniacy w poprzednim tygodniu potwierdzili swoją formę wygrywając z ówczesnym, chwilowym liderem ze Szczecina aż 3:0. Mieli optyczną przewagę, uderzali celniej od Pogoni, a w konsekwencji wywieźli z jej stadionu komplet punktów. Nie jest to wielkie zaskoczenie, ponieważ Lech w każdym spotkaniu tworzy sobie więcej sytuacji od rywali.

Niemniej Kolejorz jest do pokonania, co udowodniło spotkanie z Lechią Gdańsk. Podopieczni trenera Skorży także tam mieli optyczną przewagę, jednak drużyna Tomasz Kaczmarka miała wówczas więcej szczęścia i pokonała lidera. Oba spotkania powinny być więc pewnym wyznacznikiem dla częstochowian.

Wiele będzie więc zależało od zestawienia defensywnego Rakowa. Do zdrowia wrócił Andrzej Niewulis, który wraz z Tomaszem Petraszkiem dobrze czują się przede wszystkim w zadaniach destrukcyjnych. Problemem obu defensorów jest jednak dynamika. Nie należą oni do szybkich stoperów, co będzie sporym utrudnieniem. Patrząc z drugiej strony, wydaje się to pewniejsze zestawienie, niż przesunięcie szybszego Frana Tudora, który ma braki w defensywie. Od tej decyzji szkoleniowca Rakowa będzie zależało, jak układać się będzie mecz w Poznaniu.


Na zdjęciu: Częstochowianie dwa raz tracili pewne prowadzenie w starciach z Lechem.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus