Raków Częstochowa. Mieli więcej szczęścia

Raków w ostatnich sekundach meczu zdobył zwycięską bramkę z Piastem. Trzy punkty, przy wyniku Lecha Poznań mogą okazać się ważne.


Częstochowianie mieli wiele problemów przed jak i w trakcie spotkania z Piastem. Zmiennicy dali jednak radę w końcówce wywalczyć zwycięstwo, którego po ostatnich wynikach w lidze bardzo potrzebowali. Podopiecznych Marka Papszuna w tym roku czekają jeszcze dwa spotkania. Do środowego meczu z Górnikiem Zabrze Raków podejdzie w zdecydowanie lepszych nastrojach.

Bohater we mgle

Do ostatniej akcji meczu wydawało się, że przy Limanowskiego żadna z drużyn nie zdobędzie gola, a samo spotkanie będzie przypominało to sprzed roku, gdy w grudniu na stadionie Piasta padł bezbramkowy remis. Jednak w piątek ostatecznie bramka padła. W zamieszaniu w polu karnym odnalazł się Mateusz Wdowiak i pokonał Frantiszka Placha. Wielu kibiców nie zobaczyło jednak trafienia wahadłowego Rakowa. Mgła nad boiskiem utrudniała widoczność.

– Spore zamieszanie, było nas wielu w polu karnym. To zresztą bardzo cieszy, bo brakowało tego w końcówkach poprzednich spotkań, aby przetransportować piłkę w pole karne. Bodajże Ben (Lederman przyp. red.) uderzał, rykoszet, piłka trafiła pod moje nogi, oddałem sytuacyjny strzał. Wydawało się, że bramkarz obroni uderzenie, jednak wpadło mu to gdzieś między nogami. Troszkę szczęśliwie, ale padła bramka – tak swoje trafienie opisywał sam strzelec gola. Wdowiak ma najwyraźniej patent na Piasta. W poprzednim spotkaniu z gliwiczanami 25-latek również trafił do siatki. Choć tamten gol był zdecydowanie ładniejszej urody, tak trafienie piątkowe było cenniejsze – dało ważne trzy punkty w trudnym momencie sezonu.

Zwycięstwo mimo problemów

Raków ma spore kłopoty ze zdrowiem. Trener Papszun nie miał do dyspozycji choćby Tomasza Petraszka, Vladislavsa Gutkovskisa czy Waleriana Gwili. Po pauzie za kartki na środowy mecz wróci Giannis Papanikolaou, za to wypadnie Andrzej Niewulis, który w piątek otrzymał czwarte napomnienie. – Mieliśmy problemy personalne, ponieważ po meczu z Lechią wielu zawodników miało urazy, które wykluczyły ich ze spotkania z Piastem. Jak widać zmiennicy sobie poradzili. Daliśmy radę, co pokazuje, że kadra jest szeroka i wyrównana, co jest ważne w kontekście całego sezonu – dodaje Wdowiak.

Szkoleniowiec wicemistrza Polski ma z kolei nadzieję, że sytuacja kadrowa na ostatnie dwa spotkania w 2021 roku będzie lepsza. -Wierzę, że na ostatnie dwa spotkania w tym roku będę miał do dyspozycji przynajmniej kilku zawodników, spośród tych, których dzisiaj zabrakło w kadrze – powiedział Papszun na konferencji prasowej po meczu.

Fart był potrzebny

Szkoleniowiec oraz Wdowiak podkreślają jednak, że zespół miał szczęście. Tego im brakowało w poprzednich spotkaniach, jak choćby w Krakowie, gdy Raków przegrał po jednym z niewielu celnych uderzeń Cracovii przy wielu własnych sytuacjach. Częstochowianie w całym spotkaniu mieli kilka dogodnych okazji do zdobycia gola, jednak najwięcej było ich w ostatnich minutach.

– Piast postawił nam trudne warunki, miał swoje sytuacje, ale w końcówce to my ich przycisnęliśmy i stworzyliśmy więcej okazji. Myślę, że ostatnie 15 minut było w naszym wykonaniu naprawdę dobre. Prawdopodobnie Piast opadł z sił, co wykorzystaliśmy. Dobrze, że wygraliśmy, bo jesteśmy dzięki niej blisko czołówki – kończy Wdowiak. Raków dzięki zwycięstwu odrobił trzy punkty straty do Lecha, który przegrał w Radomiu. W środę dystans do lidera może być jeszcze mniejszy. Wystarczy „tylko” wygrać z Górnikiem Zabrze.


Na zdjęciu: Bohater z mgły, Mateusz Wdowiak, swoim golem dał trzy punkty Rakowowi i zmniejszył stratę do Lecha.

Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus