Raków Częstochowa. Może być tylko lepiej

Raków wygrał swój pierwszy mecz w tym sezonie ekstraklasy. Co najważniejsze – wygrał go w dobrym stylu, a prym w ekipie spod Jasnej Góry wiedli zawodnicy, którzy dołączyli do zespołu latem.


Gra Rakowa mogła się podobać. Nie jest to zaskakujące, drużyna Marka Papszuna za każdym razem oferuje wiele emocji. Często jednak brakowało odrobiny szczęścia, a punkty uciekały. Tym razem, grając w przewadze, nawet pomimo straconej bramki, Raków potrafił nie tylko odpowiedzieć, ale i spokojnie wypunktować błędy rywala i zainkasować pełną pulę.

Odkryty na nowo

Duże zasługi w odwróceniu losów meczu wiódł Marcin Cebula. Choć na swoim koncie miał tylko gola, to jego postawa na boisku robiła wrażenie. Wiele akcji przechodziło przez niego. Dogrywał piłki, uderzał na bramkę, mijał rywali jak tyczki.

– Od samego początku czułem, że to może być dzień, w którym uda nam się wygrać. Z minuty na minutę nasza gra wyglądała coraz lepiej. Musimy iść tą drogą, by to wszystko wyglądało jeszcze lepiej – powiedział po meczu na łamach strony klubowej Cebula. W 39 minucie dał się sfaulować Michałowi Nalepie, za co obrońca Lechii zobaczył czerwoną kartkę. Tuż po przerwie zdobył także pięknego gola zdobytego „nożycami” i dał sygnał do ataku.

– Nie mogłem sobie lepiej wymarzyć debiutanckiego gola. Cieszę się, że udało mi się go zdobyć i udało nam się wygrać – dodał skrzydłowy Rakowa. Tydzień wcześniej w spotkaniu z Legią również był tym, który najbardziej w Rakowie się wyróżniał. Dodatkowo zaliczył asystę przy golu Patryka Kuna.

Najwyraźniej przenosiny z Kielc pod Jasną Górę opłaciły się wychowankowi Korony. Był uważany za zawodnika, który wnosi sporo do gry zespołu, a nie potrafił przełożyć tego na liczby. W ostatnim sezonie zdobył dwie bramki i asystę w 26 spotkaniach. W dwie kolejki nowej kampanii prawie wyrównał ten wynik i udowodnił swoje umiejętności.

Maszyna zaczyna działać

Drugim zawodnikiem, który zaliczył imponujący występ był Vladislavs Gutkovskis, który zdobył swój drugi dublet w ekstraklasie. Po pierwszych jego spotkaniach w barwach Rakowa można było mieć obawy, czy Łotysz nie będzie kolejnym piłkarze z problemami ze skutecznością. Obawy potwierdzały się w pierwszej połowie, gdy dwukrotnie uderzył niecelnie.

W drugiej części tego pojedynku było już jednak zgoła inaczej. Gutkovskis najpierw wykorzystał rzut rożny wykonywany przez Petra Schwarza, by następnie dobić uderzenie Davida Tijanicia. Marek Papszun musi być zadowolony z takiego obrotu spraw. W Rakowie, w końcu, pojawił się napastnik, który łączy w sobie cechy Felicio Browna Forbesa oraz Sebastiana Musiolika.


Czytaj jeszcze: Mecz pięknych goli

Z jednej strony Łotysz potrafi wziąć na siebie ciężar rozegrania akcji, rozgrywać piłkę i dogrywać ją do kolegów, jak Kostarykanin. Z drugiej zaś jest dość szybki, potrafi odnaleźć się w polu karnym, minąć jednego czy dwóch przeciwników, jak Musiolik. Jeżeli uda mu się poprawić skuteczność, to ekipa spod Jasnej Góry będzie miała w swoich szeregach długo wyczekiwanego strzelca wyborowego.

W przerwie z Widzewem

Przed Rakowem kilkunastodniowa przerwa w rozgrywkach. Kilku zawodników, jak wspomniany Gutkovskis, Tomasz Petraszek czy Kamil Piątkowski pojadą na zgrupowania swoich reprezentacji. Brak tych kilku zawodników może dać możliwość, do pokazania się innym piłkarzom Rakowa. Sposobność do pokazania swoich umiejętności będą mieli już za kilka dni. W sobotę podopieczni Marka Papszuna zmierzą się z pierwszoligowym Widzewem Łódź.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus