Raków Częstochowa. Myślą o transferach

Styl gry częstochowian na pewno nikogo nie zachwycił, ale w tym pojedynku najważniejsze były ligowe „oczka”. Bramka dla częstochowian padła po stałym fragmencie gry, który idealnie wykończył obrońca Tomas Petraszek.

– Piłka została niemal idealnie dograna. Nie mogłem przestrzelić – mówił po spotkaniu uradowany autor gola, którego na pomeczowej konferencji prasowej chwalił także szkoleniowiec czerwono-niebieskich Marek Papszun. – Tomek wreszcie trafił, bo w poprzednich spotkaniach mu się nie udawało, choć miał swoje szanse.

Wisła na tle beniaminka z Częstochowy zaprezentowała futbolową mizerię, która była ciężko strawna nawet dla największych koneserów tego sportu. Nużące przegrywanie piłki od obrońcy do obrońcy, rzadkie próby uruchamiania napastników, nieporadność graczy linii środkowej, piłkarskich grzechów po stronie przyjezdnych było tyle, że Dawid Błaszczykowski, członek rady nadzorczej Wisły Kraków, w przeszłości gracz i trener asystent Rakowa, familijnie brat Jakuba Błaszczykowskiego mógł tylko zamartwiać się, co będzie dalej z jego (ich) klubem.

W zupełnie innym humorze był właściciel Rakowa, Michał Świerczewski. – Faktycznie nasz styl gry w tym spotkaniu, delikatnie rzecz ujmując, nie był porywający. Ale wystarczy rzucić okiem na pomeczową grafikę która potwierdza, że to my lepiej operowaliśmy futbolówką w obrębie „szesnastki” rywali.

W pierwszych 45 minutach nasze ataki nie były zdecydowane, ale w drugiej odsłonie było już znacznie lepiej. Zagraliśmy odważniej dążąc do uzyskania gola. Udało się nam to po jednej z naszych najsilniejszych broni jaką są dośrodkowania na wysokich graczy – komentuje przebieg boiskowych wydarzeń nasz rozmówca.

Marek Papszun miał przed tym spotkaniem sporo problemów kadrowych. Drobne urazy przydarzyły się Michałowi Skrórasiowi i Miłoszowi Szczepańskiemu. Patryk Kun od dawna pauzuje z powodów zdrowotnych. – Nasza cenna „10”, czyli Miłosz Szczepański, nie mógł zagrać z powodu kontuzji stawu skokowego. Czekamy aż się wyleczy Daniel Bartl. To nasi kluczowi piłkarze od dyspozycji których sporo zależy – dopowiada Świerczewski.

Szczepański już dziś powinien wrócić do zajęć i w kolejnej potyczce częstochowian w Lubinie ma być już w pełni gotowości do gry. – To drobna sprawa i nie ma się czym martwić – uspakaja kibiców „Szczepan”, który jest kluczowym asystentem w zespole spod Jasnej Góry.

Michał Świerczewski wspólnie ze sztabem szkoleniowym powoli przymierza się też do zimowego okienka transferowego. Raków na pewno nie będzie w nim próżnował, bo… – Powiedzmy sobie otwarcie. Nie do końca zadowoliły nas te transfery, których dokonaliśmy latem. Liczyliśmy na zdecydowanie lepsze efekty naszych działań. Dlatego zimą chcemy dokonać kilku roszad. Na wymienianie nazwisk nie czas. W każdym razie stawiać będziemy na jakość – zapowiada właściciel Rakowa.