Raków Częstochowa. Nowi trochę poczekają

Starcie z Wisłą było okazją do debiutu Bogdana Racovitana i Szymona Czyża w Rakowie w meczu o punkty.


Marek Papszun powoli wprowadza nowych zawodników do zespołu. Wszyscy zakontraktowani zimą – Racovitan, Czyż i Deian Sorescu – znaleźli się wśród graczy rezerwowych na niedzielny mecz z Wisłą Kraków. Szkoleniowiec wicemistrza Polski miał ku temu pewne powody.

Czas na zapoznanie

Prawie wszyscy, z wyjątkiem Czyża, dołączyli do zespołu stosunkowo niedawno. Sorescu spędził z Rakowem tydzień na zgrupowaniu w Belek. Racovitan nie miał tej możliwości – podpisał kontrakt dzień przed powrotem zespołu do Polski. Tak więc trudno było oczekiwać, że w szybkim tempie wejdą do pierwszego składu nawet w momencie, gdy zespół ma pewne problemy kadrowe.

Szczególnie tyczy się to Racovitana. Szkoleniowiec Rakowa nie miał do dyspozycji dwóch podstawowych stoperów – Andrzeja Niewulisa i Milana Rundicia. Pierwszego wykluczyły problemy z biodrem, co jest pokłosiem spotkania z Zorią Ługańsk. Jeden z kapitanów Rakowa powinien niedługo wrócić do gry. Sytuacja Rundicia jest mniej optymistyczna, jednak ten od początku sezonu ma kłopoty zdrowotne, więc jego absencja nie jest zaskoczeniem.

Częstochowianie mieli więc do dyspozycji Tomasza Petraszka i Zorana Arsenicia. W kadrze jest jeszcze Oskar Krzyżak, który pokazał się z dobrej strony w sparingach, jednak najwyraźniej w jego przypadku decydowało doświadczenie. Innych nominalnych stoperów Raków nie ma – Jordan Courtney-Perkins wylądował na wypożyczeniu w Warcie Poznań. Wydawało się więc, że przy problemach zdrowotnych pozostałych obrońców szansę otrzymać może Racovitan. Trener Papszun postawił jednak na sprawdzone rozwiązanie z Franem Tudorem jako półprawym stoperem.

Duża rywalizacja

Trochę inaczej wyglądała sytuacja wśród piłkarzy środka pola i ofensywy. Czyż musi rywalizować z pięcioma solidnymi pomocnikami. Mowa o Benie Ledermanie i Giannisie Papanikolaou, którzy wybiegli w pierwszej jedenastce na Wisłę, ale także o Marko Poletanoviciu, Walerianie Gwilli (w niedzielę znaleźli się na ławce rezerwowych), czy Igorze Sapale. Ten ostatni był poza kadrą z powodu urazu.

Sorescu również ma solidnych przeciwników do gry w pierwszym składzie. Przede wszystkim o miejsce będzie rywalizował z Mateuszem Wdowiakiem, który w ostatnich ligowych meczach wykazuje się dobrą formą (cztery mecze z rzędu z bramką). Drugą stronę boiska „okupują” Ivan Lopez i Fabio Sturgeon. Sorescu jest jednak zawodnikiem uniwersalnym, który może zagrać nie tylko jako „10”, ale również jako wahadłowy, stąd jego szansę na występ sukcesywnie rosną i niewykluczone, że w Radomiu dostanie szansę debiutu w spotkaniu o punkty.

Ostatni element?

Mimo pewnych problemów częstochowianie mają praktycznie skompletowany skład na rundę wiosenną. Jedyną niewiadomą pozostaje pozycja napastnika. Choć w niedzielę solidny występ zaliczył Vladislavs Gutkovskis, ale klub poszukuje konkurenta dla Łotysza. Na ten moment ani Jakub Arak, ani Sebastian Musiolik nie są w stanie wygryźć go ze składu. Dodatkowo kontrakt tego pierwszego kończy się w czerwcu, a szanse na przedłużenie umowy raczej nie są zbyt wielkie.

Tak więc Raków szuka nowej opcji do ataku. W styczniu przewinęło się wiele nazwisk, które miałyby zasilić klub. Kilka z nich, Matej Pulkrab, Vaclav Jueczka czy Christian Gytkjaer, było na liście Rakowa, jednak przeprowadzenie tych ruchów byłoby bardzo trudne, a także kosztowne. Przez moment znalazł się na niej także Ilija Szkurin, jednak zawodnik nadal jest wypożyczony z CSKA Moskwa do Dinama Kijów, więc szanse na jego pozyskanie są raczej niewielkie.


Na zdjęciu: Bogdan Racovitan (nr 25) w niedzielę zadebiutował w barwach Rakowa.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus