Raków Częstochowa. Osłabieni, lecz zwycięzcy

Raków Częstochowa, mimo gry w osłabieniu przez ponad 20 minut wysoko wygrał w Mielcu ze Stalą.


Raków do meczu w Mielcu przystępował ze sporymi problemami zdrowotnymi. Marek Papszun nie miał do dyspozycji choćby Marcina Cebuli czy Milana Rundicia. Dodatkowo przed spotkaniem urazu doznał Vladan Kovaczević, przez co szkoleniowiec Rakowa został zmuszony do postawienia na młodego Kacpra Trelowskiego, dla którego był to drugi mecz w sezonie.

Adam Majewski był w bardziej komfortowej sytuacji. Szkoleniowiec Stali dokonał tylko jednej zmiany w składzie w porównaniu do poprzedniego ligowego spotkania w Białymstoku. Na murawie kosztem Koki Hinokio pojawił się Maciej Jankowski.

Pierwsza połowa w Mielcu to przede wszystkim sportowa rywalizacja na linii Rafał Strączek – Walerian Gwilia. Gruzin kilka razy zagroził bramce Stali. Szczególnej urody były strzały z dystansu z 12 i 14 minuty. 22-letni bramkarz mielczan stanął jednak na wysokości zadania i w dużej mierze dzięki tym interwencjom na przerwę gospodarze schodzili z bezbramkowym remisem.

Papszun mógł być niezadowolony z postawy swojego zespołu. Częstochowianie przez większą część pierwszej odsłony prowadzili grę i kreowali ataki. Nie byli jednak w stanie wykończyć większości z nich, a gdy już to robili to na straży bramki Stali stał wspomniany Strączek. Trzeba oddać mielczanom fakt, że ich gra defensywna wyglądała całkiem skutecznie. Ofensywa w dużej mierze ograniczyła się jednak do uderzeń z dystansu Grzegorza Tomasiewicza.

W przerwie Papszun szukał rozwiązania nie najlepszej postawy w ofensywie. Z tego powodu na murawie zameldował się powracający po kontuzji Ivan Lopez. Hiszpan miał patent na Stal. W poprzednich dwóch spotkaniach z mielczanami zdobył trzy trafienia. W niedzielę dopisał kolejnego gola. Częstochowianie mieli rzut wolny z lewej strony boiska. Egzekwował go Hiszpan. Dobrze dysponowany Strączek przy bramce popełnił błąd – odsłonił krótki słupek, a Lopez przy nim zmieścił piłkę w bramce.

Wydawało się, że częstochowianie są w dobrej sytuacji i zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Problem w tym, że od 68 minuty Raków grał w 10. Fabio Strugeon na początku drugiej części spotkania otrzymał od sędziego Pawła Malca pierwsze upomnienie. Kolejne przewinienie skutkowało drugą żółtą kartką.

Częstochowianie zostali zepchnięci do defensywy. Stal napierała i była blisko zdobycia wyrównującej bramki. Mielczanie zapomnieli jednak o defensywie. Raków za sprawą Frana Tudora częstochowianie wyprowadzili zabójczy kontratak. Podanie otrzymał Vladislavs Gutkovskis, który kilka minut wcześniej zameldował się na murawie. Łotysz nie miał problemów ze Strączkiem i podwyższył prowadzenie Rakowa.

Trener Majewski chwilę później wprowadził do gry trzech nowych zawodników. Jednak goście z Częstochowy zdobyli jeszcze jedno trafienie za sprawą Mateusza Wdowiaka i wygrali pierwszy ligowy mecz od 8 sierpnia. Co ciekawe wówczas również w bramce Rakowa znalazł się Trelowski, a wicemistrzowie Polski również kończyli spotkanie w 10.


Stal Mielec – Raków Częstochowa 0:2 (0:0)

0:1 – Lopez, 58 min (rzut wolny), 0:2 – Gutkovskis, 80 min (asysta Tudor), 0:3 – Wdowiak, 90+2 min (bez asysty).

STAL: Strączek – Żyro, Matras, De Amo (84. Wrzesiński) – Getinger (90. Szczutowski), Tomasiewicz, Urbańczyk (71. Hinokio), Sitek (84. Kort) – Jankowski (84. Sadłocha), Piasecki, Mak. Trener Adam MAJEWSKI.

RAKÓW: Trelowski – Petraszek, Niewulis, Tudor – Długosz (46. Lopez), Poletanović (71. Sapała), Gwilia (90+3. Wydra), Kun – Strugeon, Musiolik (71. Gutkovskis), Wdowiak (90+3. Szelągowski). Trener Marek PAPSZUN.

Sędziował Paweł Malec (Łódź). Żółte kartki: Jankowski (5 min, faul), Strączek (42 min, dyskusje z arbitrem), Mak 41 min, faul), Sitek (57 min, faul) – Petraszek (22 min, faul), Strugeon (47 min, faul), Wdowiak (67 min, faul), Tudor (90+2 min, faul). Czerwona kartka: Strugeon (68 min, druga żółta kartka).


Na zdjęciu: Częstochowianie w Mielcu nie mieli łatwo. Udało im się jednak wygrać pierwszy ligowy mecz od miesiąca.
Fot. Marta Badowska/Pressfocus