Raków Częstochowa. Ostatnie dwa kroki

Zawodnicy Rakowa zwycięstwem z Rubinem napisali piękną historię. Do fazy grupowej został jeden, równie trudny krok – pokonać w dwumeczu belgijski Gent.


Po dwumeczu z Suduvą wielu kibiców mogło odetchnąć z ulgą. Raków pokonał ekipę z Mariampola po długich i wyczerpujących dla odbiorców spotkaniach. Teraz Marek Papszun i jego drużyna mogą wracać do Polski z podniesioną głową – pokonali faworyzowany Rubin z potencjalnie wielką gwiazdą europejskiej piłki, Chwiczą Kwaracchelim.

Kolektyw kluczem do sukcesu

Choć czwartkowe spotkanie miało dwóch głównych bohaterów – Vladislavsa Gutkovskisa i Vladana Kovaczevicia, tak na pochwały zasłużył cały zespół. Częstochowianie stanęli przed niezwykle trudnym zadaniem. Rubin przed dwumeczem wydawał się piękną przygodą, jednak z niewielkimi szansami na happy-end. Raków podszedł do obu spotkań niezwykle skoncentrowany. Owszem, zespół z Kazania w obu spotkaniach stworzył sobie dogodne sytuacje, aby zamknąć dwumecz w regulaminowym czasie gry.

Mimo to częstochowianie rozegrali zespół Leonida Słuckiego mądrze. Raków w defensywie prezentował się momentami nieprawdopodobnie. Świetne spotkania rozegrali Andrzej Niewulis, Zoran Arsenić, ale przede wszystkim Fran Tudor. 25-letni Chorwat wydawał się najmniej pewnym punktem defensywy. Wahadłowemu trudno przestawić się na pozycję, od której wymaga się przede wszystkim zadań obronnych. Tudor jednak szybko wprawił się do gry w środku defensywy i kto wie, czy nie zostanie w nim na dłużej. Dobry dwumecz zaliczyli także Patryk Kun i Mateusz Wdowiak. Choć mieli w ofensywie sporo kłopotów z obrońcami Rubina, tak obronnie spisali się na medal. Trudne zadanie miał przede wszystkim „Wdówka” – wraz z Tudorem mieli zatrzymać Kwaracchelie, co dość dobrze im się udało.

Ofensywa się rozkręca

Można mieć zastrzeżenia po dwumeczu do zawodników z linii ataku, szczególnie napastników i Ivana Lopeza, który nie potrafił zaskoczyć Jurija Diupina. Z drugiej strony w decydującym momencie spotkania to Gutkovskis zdobył bramkę dającą awans do kolejnej rundy. Oby to trafienie Łotysza było sygnałem, że wraca on na odpowiednie tory i jest w stanie w trudnym momencie pomóc drużynie. To może okazać się kluczowe w decydującej rundzie eliminacji w meczu z belgijskim Gentem, „na papierze” poważniejszym rywalem od Rubina.

„Polska wieś już nas bije”

Gdy w Polsce rozpoczęła się feta, w Rosji zapanowała „wielka smuta”. Nie można im się jednak dziwić. We wtorek z walki o Ligę Mistrzów odpadł Spartak (porażka z Benficą), a PFK Soczi przegrało z Partizanem Belgrad w Lidze Konferencji Europy. Nadzieje pokładane w Rubinie również nie zostały zaspokojone. Rosjanie w tym sezonie poczuli się tak, jak my przez ostatnie lata w eliminacjach. Media nie zostawiły na Słuckim i jego drużynie suchej nitki. Dosadny był komentarz Dimitrija Guberniewa.

– Wciąż czekam na kalambury Słuckiego. Polska wieś już nas bije. Dużo energii poświęcił na komentarze, a powinien więcej pracować z zespołem – powiedział komentator po meczu dla „Sport-Expressu”.


Na zdjęciu: Raków dokonał historycznej rzeczy – w przyszłym tygodniu zawalczy o fazę grupową europejskich pucharów.

Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocu