Raków Częstochowa. Po kolejny finał!

Raków Częstochowa zawalczy dzisiaj o drugi z rzędu finał Pucharu Polski.


Sukces z poprzedniego sezonu rozbudził apetyty w Częstochowie. Zwycięstwo w Pucharze Polski było jasnym sygnałem, że Raków nie jest już kopciuszkiem, a pełnoprawnym rywalem dla czołowych zespołów w kraju. Dzisiejsze spotkanie może to tylko potwierdzić, choć rywalizacja z Legią nie będzie należała do najłatwiejszych.

Kryzys zażegnany

„Wojskowi” wrócili już na odpowiednie tory. Zespół Aleksandara Vukovicia może nie zachwyca grą, jednak punktuje bardzo solidnie. Ostatni raz Legia przegrała 13 lutego. Od tamtej pory wygrała sześć z ośmiu spotkań. Pozostałe dwa remisy to spotkania z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza i… Rakowem przy Limanowskiego. Będąc zupełnie szczerym, podział punktów sprzed niewiele ponad dwóch tygodni, nie był do końca sprawiedliwy.

Mowa oczywiście o jakości sportowej. Legia na murawie nie prezentowała się lepiej od Rakowa. Długimi fragmentami to gospodarze dominowali na boisku. Mimo to „wojskowi” jako pierwsi wyprowadzili cios, katem był Paweł Wszołek. Częstochowianie odpowiedzieli, jednak nie potrafili postawić kropki nad „i”, wskutek czego stracili punkty, a zarazem prowadzenie w ligowej tabeli. Rozczarowanie wynikiem wśród obserwujących ten mecz było spore. Było to jednak „zaledwie” spotkanie ligowe, w Pucharze Polski obie strony pójdą ze sobą „na noże”.

Kilka tygodni przerwy

Rywalizację obu ekip z perspektywy trybun obserwować będzie Paweł Wszołek. Pomocnik wypożyczony z Unionu Berlin w sobotę w spotkaniu z Lechią Gdańsk musiał opuścić murawę w 69 minucie meczu. Powodem był problem z udem. Badania wykazały, że Wszołek ma uszkodzony mięsień dwugłowy. Co za tym idzie, zawodnika czeka kilka tygodni przerwy, więc na pewno nie wystąpi w meczu z Rakowem, jak i spotkaniu ligowym z Lechem.

Teraz szkoleniowiec Legii musi znaleźć dla niego zastępstwo. Wielce prawdopodobne, że dzisiaj na murawę wybiegnie w jego miejsce Lirim Kastrati, który zmienił Wszołka w sobotnim spotkaniu. Kolejnym kłopotem szkoleniowca Legii jest brak Cezarego Miszty. Młody bramkarz doznał urazu kolana podczas piątkowego treningu. Miszta uszkodził więzadła poboczne stawu kolanowego, przez co nie zagra w kilku najbliższych spotkaniach swojego zespołu. W sobotę zastępował go debiutujący w Legii Richard Strebinger.

Czas pakować walizki?

29-letni Austriak prawdopodobnie wybiegnie w pierwszym składzie w meczu przy Limanowskiego. Trudno oczekiwać, by trener Vuković zdecydował się postawić w składzie na Macieja Kikolskiego, który w sobotę usiadł na ławce rezerwowych. Oczywiście szkoleniowiec Legii ma jeszcze jednego bramkarza do wyboru. Szanse na występ Artura Boruca są jednak niewielkie, o ile nie zerowe.

42-latek rozpoczynał rundę wiosenną jako pierwszy bramkarz. Jego pozycja w zespole osłabła po meczu z Wartą Poznań. Wówczas Boruc otrzymał czerwoną kartkę, a dodatkowo za swoje zachowanie został zawieszony. Trzeba pamiętać, że wszystkie swoje „grzechy” popełnił jako kapitan zespołu. Szkoleniowiec Legii doskonale pamięta tamtą sytuację.

– Jeśli się nie mylę, to Artur zaczął tę rundę jako bramkarz numer jeden. A potem był mecz z Wartą Poznań. To, że ktoś uznał tamto zachowanie z 60. minuty za poprawne, nie znaczy, że ja je za takie uznałem – powiedział Vuković zapytany o sytuację Boruca.

Zwarci i gotowi

Częstochowianie również mają pewne problemy. Jednym z nich jest niepewna sytuacja Andrzeja Niewulisa. Jeden z kapitanów Rakowa w meczu z Legią wystąpił mimo urazu. Musiał z tego powodu przedwcześnie opuścić murawę. Stopera zabrakło w kadrze meczowej na spotkanie z Wartą, więc nie ma pewności, czy pojawi się dzisiaj na murawie.

Zapewne doświadczony obrońca chciałby wystąpić w starciu z Legią. Nie chodzi nawet o klasę rywala, a o pozytywne wspomnienia. Niewulis był autorem gola w 112 minucie meczu z Legią sprzed ponad trzech lat. Wówczas Raków, jako pierwszoligowiec, pokonał zespół z Warszawy i awansował do półfinału Pucharu Polski.

Nie wiadomo także co z Luką Gagnidze i Władysławem Koczerhinem. Obaj mieli znaleźć się na ławce rezerwowych w meczu z Wartą, jednak okazało się, że nie udało się ich zgłosić. Szanse na występ dzisiaj są większe. Kolejny dylemat to wybór napastnika – wrócić do Vladislavsa Gutkovskisa, czy wybrać jednego z rezerwowych, jak Ilja Szkuryn, Sebastian Musiolik lub Jakub Arak? Rozważania schodzą jednak na dalszy plan. Mentalnie Raków jest gotowy na mecz.

– Ekscytujemy się tym meczem. Mam nadzieję, że to będzie dobre spotkanie i oczywiście zakończone naszą wygraną – mówi Kacper Trelowski, bramkarz Rakowa.


Na zdjęciu: Ponad dwa tygodnie temu Raków zremisował z Legią – dzisiaj taki wynik oznaczać będzie dogrywkę.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus