Raków Częstochowa po rundzie. Dawid przeciwstawił się Goliatom

 

Raków w ostatnich latach przeszedł długą drogę. Z zespołu balansującego na granicy 1 i 2 ligi stał się drużyną ekstraklasy, półfinalistą Pucharu Polski i ekipą, której obawia się każdy trener polskiej ligi. Częstochowianie są nieprzewidywalni, jednego dnia są w stanie pokonać lidera, by kolejnego przegrać z przysłowiową czerwoną latarnią. Ten sezon był przełomem.

Poszukiwanie nowego domu

Po wielkiej radości w poprzednim sezonie przyszedł czas na refleksję i chwilę zastanowienia. Mimo półfinału Pucharu, zwycięstwach nad Lechem czy Legią i awansie w świetnym stylu do ekstraklasy było wiele elementów do poprawy. Przede wszystkim infrastruktura.

Stadion przy Limanowskiego nie spełnia wymagań PZPN-u, więc trzeba było znaleźć inne rozwiązanie. Raków na początku miał występować w Sosnowcu, jednak ostateczny wybór padł na Bełchatów. Wiadomo było, że trzeba albo odnowić „skansen”, lub zbudować nowy stadion. Problemy finansowe Częstochowy oraz nieznana kwota wsparcia ze strony Ministerstwa Sportu sprawiły, że od pół roku nie było wiadome, jak będzie wyglądała sytuacja stadionowa. Jednak końcówka roku daje spore nadzieje, że od nowej kampanii Raków wróci do domu.

Kadrowe przetasowania

Inną kwestią był zespół. Mimo to, że ekipa Marka Papszuna w cuglach wygrała ligę i awansowała do elity potrzebne były wzmocnienia. Przede wszystkim poprawy wymagał atak, który w pierwszej lidze był jedną z najgorszych pozycji w zespole. Przed sezonem pożegnano się z doświadczonym wychowankiem, Mateuszem Zacharą.

Nie był on jedynym ważnym zawodnikiem szatni Rakowa, z którym przed startem w ekstraklasie się pożegnano. Oprócz niego z klubu odeszli Rafał Figiel, Łukasz Góra, Karol Mondek oraz Marcin Listkowski. Zespół z Częstochowy dokonał kilku poważnych wzmocnień. Do najważniejszych należy zaliczyć Felicio Browna Forbesa, najlepszego napastnika Rakowa w tym sezonie oraz Jarosława Jacha, obrońcę wypożyczonego z Crystal Palace.

Nie byli chłopcem do bicia

Raków wszedł do ligi z jasnym celem. Chciał udowodnić, że pochwały spływające po rywalizacji w PP były zasłużone. Zaczęło się od wpadki z Koroną. Poza pojedynkami z ekipą z Kielc, dwie przegrane, zawodnicy trenera Papszuna ciężko pracowali na boisku. Nie odpuszczali, walczyli o każdą piłkę do samego końca chcąc udowodnić swoją wartość oraz umiejętności.

Skazywani na pożarcie i grający „u siebie” w Bełchatowie pokazali, że nie będą tylko chłopcem do bicia, a równorzędnym partnerem. Ich obecna pozycja w lidze daje wiele otwartych dróg. Z jednej strony Raków może zacząć przegrywać i pozostać w dolnej części tabeli i w rundzie finałowej bić się o utrzymanie. Z drugiej kolejne zwycięstwa mogą doprowadzić do miłego dla kibiców i zaskakującego dla ekspertów scenariusza, awansu do górnej ósemki, który cały czas jest na wyciągnięcie ręki. Raków traci do niej zaledwie dwa punkty.

 

Na zdjęciu: Gra w Bełchatowie nie przeszkodziła piłkarzom Rakowa w odnoszeniu kolejnych zwycięstw. Jesienią było ich aż 9!

11. RAKÓW CZĘSTOCHOWA

STRZELCY (24):
5 – Brown Forbes, 4 – Schwarz, Musiolik 3 – Petraszek,1 – Jach, Sapała, Malinowski, Kościelny, Skóraś, Bartl samobójcza – Bartkowski (Pogoń), Wójcicki (Jagiellonia)

NA PLUS

Sebastian Musiolik
Krytykowany przez kilka miesięcy w końcu zdobył gola. Kiedy to zrobił, lawina ruszyła. W sześciu ostatnich spotkaniach cztery razy trafił do bramki. Zaczął wykorzystywać swoje atuty w postaci dynamiki oraz szybkości. Doskonale odnajdywał się w powietrzu, gdzie razem z Tomaszem Petraszkiem siali postrach w polach karnych rywali. Dodatkowo gole, które zdobywał były niezwykle cenne dla zespołu. Z Jagiellonią dał zwycięstwo w ostatniej akcji meczu, z Górnikiem do bramki dołożył wywalczony rzut karny.

NA MINUS

Emir Azemović
Obrońca rodem z Czarnogóry miał pomóc zapewnić stabilność w defensywie. Zamiast tego popełniał proste błędy, które wielokrotnie kosztowały Raków stratę punktów. Wychowanka Partizana Belgrad w tym sezonie można zapamiętać z dwóch rzeczy: z dyskusji z arbitrami oraz prokurowanie rzutów karnych. Na szczęście dla Rakowa do gry wrócił Kamil Kościelny, który na dobre posadził Czarnogórca na ławce. Gdyby nie to ekipa spod Jasnej Góry byłaby w zupełnie innym miejscu niż obecnie.

29
BRAMEK stracił Raków w bieżących rozgrywkach. Gorsze od ekipy z Częstochowy są tylko zespoły ŁKS-u i Wisły Kraków, które są w strefie spadkowej. W defensywie jest co poprawiać!

2
PUNKTY traci Raków do ósmego miejsca w tabeli. Spokojnie utrzymanie jest o krok. Jeżeli Raków na wiosnę utrzyma dyspozycję z grudnia, to w rundzie finałowej powinni zagrać w górnej ósemce.

4018
KIBICÓW przyszło na mecz Rakowa z Lechem, co jest rekordem ekipy spod Jasnej Góry w tym sezonie. Mimo, że kibice muszą przebyć daleką drogę do Bełchatowa to zawsze na trybunach jest ich co najmniej dwa tysiące.