Raków Częstochowa. Pół wieku oczekiwania

Raków Częstochowa w sobotnim spotkaniu z Śląskiem czeka ciężka przeprawa. We Wrocławiu wygrał dotąd tylko raz.


Poprzednie spotkanie obu drużyn nie należało do najciekawszych. Mecz we Wrocławiu był pierwszym rozegranym w ekstraklasie po pandemii i nie przyniósł ostatecznego rozwiązania. Choć Raków w końcówce spotkania zdobył prowadzenie, to w samej końcówce gola na wagę remisu dla Śląska strzelił Michał Chrapek.

Częstochowianie na pewno nie mogli być zadowoleni z wyniku tamtego starcia. Byli bardzo blisko drugiego zwycięstwa we Wrocławiu w historii. Choć rywalizowali ze Śląskiem na jego stadionie osiem razy, to po raz ostatni pełną pulę wywieźli z niego ponad 57 lat temu, kiedy obie drużyny rywalizowały jeszcze na poziomie ówczesnej drugiej ligi. W kolejnych meczach również nie było najlepiej. W tamtych spotkaniach stracili łącznie 10 goli. W pięciu meczach nawet nie zdobyli bramki.

Tym razem to Raków jest w dobrej pozycji startowej. Ekipa spod Jasnej Góry jest liderem ekstraklasy oraz najskuteczniejszym zespołem ligi. Od 12 meczów ligowych i pucharowych pozostaje niepokonana. Trener Śląska Vitezlav Laviczka ostrzega, że mecz z Rakowem będzie dla jego zespołu trudny.

– Wiemy, jakie są silne strony Rakowa. Zdobył 24 bramki w tym sezonie, to znaczy, że ma swoją siłę w ofensywie. Stracił przy tym tyle samo goli co my, czyli 12. Widać, że to bardzo dobrze zbilansowany zespół – powiedział szkoleniowiec wrocławian, doceniając siłę swojego rywala, ale mający pomysł na to, jak go zatrzymać. – Dla mnie podstawą będzie dobra organizacja gry oraz nastawienie drużyny – dodał Laviczka.


Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus