Raków Częstochowa. Powrót jest blisko?

Piątkowy sparing z MOL Fehervar FC był dobrą okazją do sprawdzenia w boju nowych nabytków klubu. Mimo to najwięcej radości przyniosła zmiana Tomasza Petraszka.


Czech pojawił się na murawie w 60 minucie spotkania. Był nawet bliski powiększenia i tak okazałego prowadzenia gospodarzy, jednak piłka po jego uderzeniu powędrowała nad poprzeczką. Nie zmienia to jednak faktu, że Petraszek po prawie roku przerwy wrócił do gry, a jego szanse na występ w najbliższych spotkaniach rosną.

Drugi powrót

Uraz czeskiego defensora w październiku ubiegłego roku wydawał się poważny. Mimo to w klubie spodziewano się, że Petraszek będzie gotowy do gry na początku 2021 roku. Naderwanie więzadła rzepki okazało się jednak poważniejsze, niż pierwotnie zakładano. Czech miał przejść zabieg, jednak w opinii lekarzy nie był potrzebny, i sama rehabilitacja miała wystarczyć. Okazało się jednak, że powrót Petraszka się wydłużał.

Moment zwrotny miał nastąpić w lipcu. Wówczas Czech pojawił się na boisku najpierw w sparingu z Red Bullem Salzburg, a następnie w Superpucharze Polski z Legią. Wydawało się, że Petraszek od nowego sezonu pełnoprawnie wróci do zespołu. Tak się jednak nie stało. Czech nie znalazł się ani razu w kadrze meczowej Rakowa. Na początku sierpnia klub poinformował, że jeden z kapitanów ekipy z Limanowskiego potrzebuje jeszcze czterech tygodni indywidualnych treningów, by wrócić do gry. Uraz kolana kolejny raz dał o sobie znać.

Lek na całe zło

Spotkanie z Fehervarem może być kolejnym momentem zwrotnym. Petraszek wyglądał w nim solidnie, co daje podstawy, by myśleć o rychłym powrocie Czecha do kadry meczowej. Trudno oczekiwać, by po prawie roku rozbratu z ligową piłką zawodnik z miejsca „wskoczył” do pierwszego składu Rakowa. Niemniej Petraszek jest już blisko pełnego powrotu do zdrowia, a to otworzy przed szkoleniowcem Rakowa, Markiem Papszunem nowe możliwości.

Kontuzja Petraszka to nie jedyny kłopot częstochowian w ostatnich tygodniach. Kontuzja w meczu z Gentem wyeliminowała na kilka tygodni Zorana Arsenicia. 27-letni Chorwat jeszcze przez jakiś czas, podobnie jak w piątek, będzie mógł obserwować poczynania swoich kolegów jedynie z perspektywy trybun. Powrót Petraszka może rozwiązać problem kadrowy w bloku defensywnym i „uwolnić” Frana Tudora z pozycji stopera, by mógł wrócić na swoją nominalną pozycję na wahadle.



Wzmocnienia dają radę?

Defensywa to nie jedyne zmartwienie Rakowa. Piątkowy mecz z trybun poza Arseniciem obserwował Ben Lederman oraz Igor Sapała. Ten pierwszy do treningów wróci najwcześniej w październiku. Sapała z kolei powoli wraca do zespołu po urazie. Rozegrał łącznie w tym sezonie w dwóch spotkaniach 19 minut. Choć mecz z Fehervarem spędził na trybunach, tak można spodziewać się rychłego powrotu 25-letniego pomocnika do kadry meczowej.

Trener Rakowa w spotkaniu miał okazję przetestować dwa nowe nabytki Rakowa – Waleriana Gwilię i Miguela Luisa. Portugalczyk rozegrał pierwszą połowę, Gruzin drugą. Obaj zaprezentowali się solidnie na tle węgierskiego rywala. Może to wskazywać, że znajdą się co najmniej na ławce rezerwowych w spotkaniu z Lechem. Niewykluczone, że jeden z nich pojawi się na murawie kosztem Ivana Lopeza. Hiszpan w starciu z Fehervarem kolejny raz został ustawiony jako środkowy pomocnik. Spotkania, w których wystąpił na tej pozycji pokazały, że nie czuje się na niej zbyt komfortowo. Jedna z jego strat zakończyła się bramką dla Węgrów. Stąd też postawienie na Gwilię lub Luisa wydaje się bardziej prawdopodobne.


Na zdjęciu: Tomasz Petraszek po prawie roku przerwy może wrócić do gry w ekstraklasie.

Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus