Raków Częstochowa. Powrót wiele ułatwi

Deian Sorescu wraca do treningu po urazie mięśnia dwugłowego.


Powrót rumuńskiego wahadłowego to pod wieloma względami dobra informacja dla Rakowa. Przede wszystkim sztab szkoleniowy już niedługo, być może nawet w niedzielnym meczu z Legią, będzie w stanie skorzystać z jego usług. Informacje o powrocie do zdrowia zamknęły też dyskusję, jaka toczyła się pod koniec letniego okna transferowego.

Spore zamieszanie

Rumuńskie media w końcówce sierpnia informowały o tym, że Sorescu może opuścić Częstochowę. Wahadłowy, ich zdaniem, miał zostać wypożyczony. Zainteresowany pozyskaniem pomocnika był podobno FCSB, czyli dawna Steaua Bukareszt. Dodatkowo podawano informacje, jakoby Sorescu źle czuł się w klubie i przez to chciał opuścić Polskę.

Uraz, przez który od kilku tygodni pomocnika nie było w kadrze meczowej, podsycał jedynie medialne plotki dotyczące jego przyszłości. Ostatecznie jednak zakończyło się tylko na spekulacjach, a wahadłowy z Rumunii dalej występuje w Rakowie. Jego rola w zespole, wbrew wszelkim pozorom jest ważna, co zresztą pokazują mecze ligowe i pucharowe.

Pierwszy zmiennik

Sorescu był jednym z najdroższych transferów Rakowa w historii klubu. Miał on kosztować około 700 tysięcy euro wraz z bonusami (łączna kwota to około milion euro). Mimo to ma on sporą konkurencję na swojej nominalnej pozycji. Pierwszym wyborem jest Fran Tudor. Chorwat w poprzednim sezonie „ustąpił” miejsca młodszemu koledze, gdyż z powodu kontuzji defensorów musiał zostać wycofany do defensywy.

To stworzyło lukę, którą wypełnił Sorescu. W nowym sezonie, gdy częstochowianie wzmocnili defensywę, rumuński pomocnik mógł liczyć jedynie na występy jako rezerwowy. Tudor ma niepodważalną pozycję w zespole i gdy tylko może, to pojawia się na boisku. Mimo to, przy kontuzji Sorescu, brakowało zmiennika na jego pozycję.

W teorii na niej może grać Mateusz Wdowiak, co zresztą było widoczne w kilku ostatnich spotkaniach ligowych. Jest to jednak rozwiązanie nie do końca optymalne. Wdowiak ma wiele walorów ofensywnych, które pokazywał na murawie ustawiony na pozycji „10”. Gorzej jednak radzi sobie w defensywie, co jest ważnym aspektem w grze wahadłowego. Stąd Sorescu, któremu bliżej do nominalnej pozycji na prawej stronie, wydaje się lepszym rozwiązaniem, szczególnie że „uwalnia” w ten sposób Wdowiaka, który może pomóc jako ofensywny pomocnik.

Brak głębszych opcji

Raków dysponuje jeszcze Wiktorem Długoszem, jednak jego forma jest daleka od zadowalającej. Młody pomocnik dobrze spisuje się jako „zadaniowiec”, który wchodzi na murawę w końcówce i daje dodatkowy impuls w ofensywie, co pokazały choćby mecze w pucharach czy w lidze. Nie zmienia to jednak faktu, że jako podstawowy wahadłowy daleko mu do umiejętności Tudora, Sorescu czy Wdowiaka.

Wracając jednak do rumuńskiego pomocnika – jego powrót ułatwia także tworzenie koncepcji dotyczących drugiej strony boiska. Choć na lewym wahadle rządzi i dzieli Patryk Kun, tak nawet wybiegany, filigranowy pomocnik potrzebuje czasami odpoczynku. Tak więc powrót Sorescu ułatwia rotowanie zespołem. Gdy „Kunik” nie jest w stanie grać lub też potrzebuje dłuższego odpoczynku, to Tudor może zająć jego miejsce, a rumuński wahadłowy pojawia się na prawej stronie.

Nie jest to rozwiązanie w pełni optymalne, gdyż pozbawia Chorwata kilku atutów, szczególnie że jest on prawonożny. Mimo to taka koncepcja może pomóc w budowaniu składu meczowego. Raków nie ma teraz wielu kłopotów, choćby przez to, że w najbliższych tygodniach rozegra już „tylko” dwa mecze, jednak w dalszej perspektywie może mieć to duże znaczenie.


Na zdjęciu: Deian Sorescu niedługo wróci do pełni sił po kontuzji.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus