Raków Częstochowa. Pozycja wicelidera całkiem realna
Od powrotu do ekstraklasy Raków z Wisłą Płock przegrał tylko raz. Utrzymanie korzystnej statystyki może wprowadzić częstochowian na pozycję wicelidera.
Ostatni raz drużyna z Płocka wygrała z Rakowem pod koniec września 2019 roku. Trzeba jednak przyznać, że Wisła miała dużo szczęścia, bo Piotr Tomasik zwycięstwo zapewnił jej w samej końcówce.
Potrzebowali spokoju
Częstochowianie przystąpią do gry kilku dniach spokojnych treningów. – W tygodniu nie mieliśmy meczu, więc był czas, żeby popracować nad modelem gry i funkcjonowaniem drużyny. Potrzebowaliśmy tego i mamy nadzieję, że efekty przyjdą już w weekend – mówi Jakub Arak, napastnik Rakowa.
Choć tydzień temu czerwono-niebiescy tylko zremisowali z Cracovią, zrównali się punktami z Pogonią. Ewentualne zwycięstwo w Płocku może im zapewnić pozycję wicelidera. Wiele będzie zależało od postawy zawodników ofensywnych. Częstochowianie w tym roku w aż czterech spotkaniach nie zdobyli bramki, a to równo połowa rozegranych meczów.
Wiara w Łotysza
Nie sposób odnieść wrażenia, że w ostatnich tygodniach ratuje ich niezła dyspozycja Ivana Lopeza. Możliwe, że gdyby Hiszpan wykazał się większą precyzją lub Patryk Kun celniej dobiłby uderzenie z rzutu wolnego skrzydłowego Rakowa, pod Jasną Górą mieliby nie jeden, a trzy punkty za mecz Cracovią. – Ivi wyróżnia się w decydujących momentach, ale pracuje na nie cały zespół. Dzięki temu może wyeksponować swoje atuty. Nie ma znaczenia kto strzela. Ważne jest to, by wygrywać spotkania – powiedział trener Marek Papszun.
Najlepszą okazję z Cracovią miał Vladislavs Gutkovskis, ale nie trafił z kilku metrów. Łotysz od dawna rozczarowuje. Ostatnią bramkę w lidze zdobył pod koniec listopada z rzutu karnego, a z gry w połowie września. Mimo to w Częstochowie nadal w niego wierzą i liczą, że znowu zacznie strzelać. – Przyjdzie czas, że ten chłopak zdobędzie wiele bramek i wyjedzie za granicę – prognozuje trener Papszun.
Gorsze tygodnie
Podopieczni Radosława Sobolewskiego wiosennych meczów nie mogą zaliczyć do udanych, choć początek roku wydawał się obiecujący. Wisła najpierw wygrała w Lubinie, a następnie ograła Lecha. Całkiem nieźle wyglądała również pierwsza połowa meczu z Legią, jednak całe spotkanie zakończyło się wysoką porażką i od tego momentu drużyna próbuje odnaleźć właściwy rytm.
Nawet mecze z beniaminkami nie układały się po myśli płocczan, a remis w Mielcu i porażka z Wartą skomplikowały ich sytuację. Kolejne słabsze występy mogą sprawić, że zespół osunie się w okolicę strefy spadkowej i będzie można mówić o głębszym kryzysie.
Na zdjęciu: Vladislavs Gutkovskis trafia ostatnio do siatki, ale tylko Pucharze Polski.
Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus