Raków Częstochowa. Przekonać nieprzekonanych

Wychowanek Lecha Rypin został wypożyczony z Pogoni do Rakowa przed sezonem i trafiając pod Jasną Górę, powszechnie uznawany był za nie do końca spełniony talent lub taki, który w ekstraklasie jeszcze nie „eksplodował” – „Michniewicz ma w Pogoni bardzo duży talent. Prawdziwą perełkę. Diament, który trzeba oszlifować. Marcin Listkowski, ur. 1998. To może być to!” – pisał na Twitterze prawie cztery lata temu Wojciech Jagoda komentator piłkarski w telewizji Canal +. To jeden z przykładów, że na „Listka” od dawna patrzono z nadzieją i ze sporymi oczekiwaniami.

Odblokować się i wykonać krok wprzód miały piłkarzowi właśnie pomóc przenosiny do pierwszoligowego Rakowa. Można powiedzieć, że tak się dzieje, bo 21-latek jest ważnym ogniwem drużyny trenera Marka Papszuna. W tym sezonie licząc rozgrywki pierwszoligowe i Puchar Polski, Listkowski zagrał w 24 meczach. Strzelił w nich tylko 2 gole, co pokazuje, gdzie wciąż ma rezerwy, bo łatka nieskuteczności przylgnęła od niego już w Szczecinie. Niemniej z przyjemnością ogląda się ofensywnego pomocnika w meczach Rakowa. „Listek” w niedawnym półfinale Pucharu Polski z Lechią był jednym z piłkarzy, który brał na siebie ciężar „gonienia” wyniku.

Barometr I-ligowca. Strzelą korki od szampanów

Nic więc dziwnego, że w Częstochowie są bardzo zadowoleni ze współpracy z Listkowskim i chcieliby ten związek „przyklepać” na dłużej. Problem w tym, że inaczej na całą sprawę patrzy Pogoń i to od samego początku jego wypożyczenia do Rakowa. Gdy 21-latek trafił na Limanowskiego, sygnały wysyłane ze Szczecina była jasne i klarowne. – Marcin ma talent i w Pogoni wciąż w niego wierzą. Świadczy o tym choćby wypożyczenie do Rakowa bez opcji wykupu przez częstochowski klub – mówił nam Tomasz Smoter, jeden z autorów książki „70 niezwykłych historii na 70-lecie Pogoni Szczecin”, na co dzień pracownik biura prasowego Pogoni.

Nic się w tej kwestii nie zmieniło, choć nie można odmówić przedstawicielom Rakowa chęci. Już zimą miało dojść do pierwszych rozmów pomiędzy klubami, ale po pierwsze Pogoń niezbyt chętnie chce sprzedać młodego zawodnika, a po drugie cena, jaką mogą oczekiwać za niego, może być zbyt wysoka. W ostatnim czasie pojawiły się sygnały, że włodarze Rakowa podejmą kolejną próbę negocjacyjną, ale trudno wyobrazić sobie, że tym razem podejście szczecinian będzie inne. No, chyba że właściciel klubu z Limanowskiego, czyli Michał Świerczewski zaskoczy wszystkich i „sypnie” kasą na pomocnika…

 

Na zdjęciu: Marcin Listkowski po sezonie może wrócić do Pogoni. Dla Rakowa byłaby to strata…

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ