Raków Częstochowa. Punkty jeszcze będą

W starciu w Gliwicach nie było widać, kto jest mistrzem Polski, a kto dopiero co awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej. Raków przez długi czas prowadził przy Okrzei, żeby zaprzepaścić wszystko w samej końcówce.

Przeciwnik poczuł krew

Nieszczęście zaczęło się w 73 minucie, kiedy to po strzale Patryka Sokołowskiego piłka trafiła w rękę Igora Sapały. Czerwona kartka dla pomocnika Rakowa, jedenastka i celne trafienie Jorge Felixa zmienił losy niezwykle emocjonującego w końcówce spotkania. – Czy był karny? Skoro sędzia zagwizdał, to tak. Wydarzył się błąd i tyle. Ta nieszczęsna sytuacja z rzutem karnym spowodowała, że wszystko odwróciło się o 180 stopni. Jeden błąd, czerwona kartka, strata gola. Taka jest piłka… Potem kolejna bramka dla rywala, to efekt naszego osłabienia. Przeciwnik poczuł krew, ruszył, zdobył drugą bramkę, a potem to już ciężko coś było zrobić – komentuje [Sebastian Musiolik], piłkarz częstochowian.

W ekipie Rakowa mieliby weselsze miny, gdyby w 54 minucie świetną okazję wykorzystał Daniel Bartl. Zamiast do siatki czeski zawodnik trafił w poprzeczkę.

– Wiemy o tym, że mając takie sytuacje, to trzeba dobić przeciwnika. Gdyby nawet potem był rzut karny dla rywala, jak było w Gliwicach, to przy naszym wyższym prowadzeniu niewiele by to już zmieniło. Nie potrafiliśmy jednak postawić kropki nad „i” – przyznaje Musiolik, który jesienią cztery lata temu, jako nastolatek, debiutował w ekstraklasie w barwach gliwickiej jedenastki. Zagrał wtedy w pięciu spotkaniach w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Zaskakujący zwrot akcji w Gliwicach dał punkty Piastowi

– W każdym meczu chcę się pokazać z jak najlepszej strony. Wiadomo, fajnie zagrać ponownie na Piaście, ale z drugiej strony nie jest to nic szczególnego – mówi zawodnik, który w tej chwili ma pewnie miejsce w zespole prowadzonym przez Marka Papszuna. Były zawodnik Piasta Leszczyny, Górnika Czerwionka czy Energetyka ROW Rybnik, w tym sezonie wystąpił w ośmiu ligowych grach. Czeka na swojego debiutanckiego gola w ekstraklasie.

Przeważają i prowadzą grę

Beniaminek z Częstochowy gra dobrze, ale na koncie ma póki co tylko 9 punktów. – Do każdego przeciwnika przygotowujemy się indywidualnie. Tak też było przed spotkaniem z mistrzem Polski. Z Piastem przeważaliśmy, prowadziliśmy grę. Przyzwyczailiśmy się do tego, bo w poprzednim sezonie też tak było. Tak było też w Gliwicach. Było dobrze do 70-80 minuty, ale potem niestety dla nas nie udało się tego dociągnąć do końca – komentuje.

Teraz przed Rakowem mecz „u siebie” w Bełchatowie z dobrze prezentującą się ostatnio Wisłą Płock. Ten mecz w sobotę po południu. Jak będzie w potyczce z „nafciarzami”? – Mam nadzieję, że w kolejnym meczu do dobrej gry, tak jak to było w meczu z Piastem na jego terenie, dołożymy bramki i punkty będą po naszej stronie – podkreśla śląski napastnik.

 

Na zdjęciu: Po meczu w Gliwicach Sebastian Musiolik nie miał powodów do zadowolenia.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ