Rabusie spod Jasnej Góry?

To, że przy okazji spotkań GieKSy z Rakowem na powierzchnię będą wyciągane historie łączące oba kluby. Stało się pewnikiem w lipcu poprzedniego roku. Wtedy bowiem częstochowski klub poinformował, że nowym prezesem Rakowa został Wojciech Cygan. Przez wiele lat pełnił identyczną rolę w klubie z Bukowej. Docinkom i podtekstom po tej zmianie barw nie było i nie ma końca. O czym świadczyło niedawne przedstawienie Cygana w programie „Stan futbolu”, jako specjalistę… od braku awansów. Obecny szef lidera Fortuna 1 Ligi wszelkie „szpilki” dzielnie bierze na klatę. Nieco poważniej do tematu katowicko-częstochowskich zażyłości podchodzą w obozie z Bukowej.

Zarzuty dyrektora

Wyraz temu dał w grudniu dyrektor GKS-u, Tadeusz Bartnik. Zapalnikiem do mocnej wypowiedzi, było przejście z GieKsy do Rakowa fizjoterapeuty Wojciecha Hermana. Zapracował on przez lata na miano jednego z najlepszych specjalistów w swoim fachu w kraju. Z tego powodu współpracując też z reprezentacją Polski. – Nie dał wcześniej żadnego sygnału, ze chce odejść. Nawet wyrażał chęć podjęcia rozmów o przedłużeniu umowy. To Raków pokazał, że nie tylko potrafił podkupić siedmiu piłkarzy, których my chcieliśmy, ale także naszego pracownika – oświadczył Tadeusz Bartnik, a w ustach wszystkich działaczy wybrzmiewało spore rozgoryczenie. – Wojtek pracował na Bukowej dwanaście lat, chyba najdłużej ze wszystkich obecnie zatrudnionych w klubie. Widocznie nastąpił moment, w którym chciał coś zmienić – skomentował prezes GKS-u Marcin Janicki, który swego czasu współpracował z Cyganem.

Te same nazwiska

Odejście fizjoterapeuty to jednak nic w porównaniu z zarzutem „podkupienia” siedmiu (!) piłkarzy, którzy zamiast do GieKSy trafili do Rakowa. Na słowa te szybko swego czasu zareagował wspomniany wyżej prezes częstochowian. – Pan Dyrektor najzwyczajniej w świecie myli się myśląc, że w piłce liczą się tylko i wyłącznie pieniądze, a Raków podkupuje ludzi GieKSie. Zresztą wystarczy zapytać samych zainteresowanych. Tyle komentarza – napisał na Twitterze Cygan. O kogo chodziło katowickiemu działaczowi? Wiemy o przynajmniej kilku zawodnikach, którzy mieli konkretne oferty z jednego i drugiego klubu, ostatecznie decydując się na klub walczący o awans, a nie o utrzymanie. Na pewno w tym gronie był Patryk Kun.

Wyróżniający się skrzydłowy, odchodząc z Rozwoju zastanawiał się nad wyborem klubu. – Byłem blisko GKS-u Katowice, ale wybrałem Raków i jak widać był to najlepszy możliwy wybór. Bardziej kierowałem się prezentowanym stylem gry i możliwościami rozwoju – opowiadał nam niedawno sam zainteresowany. Klub z Bukowej na swojej liście miał także Dariusza Formellę, który latem poprzedniego roku został wykupiony przez Raków z Lecha, ale tej zimy… trafił na listę transferową częstochowian. Chętnie w GKS-ie widziano także napastnika Szymona Lewickiego, zwłaszcza, gdy trenerem drużyny ze stolicy województwa śląskiego został Dariusz Dudek, który z napastnikiem Rakowa współpracował w Sosnowcu.

Lepszy klimat?

Kończąc rozważania na temat związków katowicko-częstochowskich, nie można zapomnieć o piłkarzach, którzy w GKS-ie furory nie zrobili, za to w Rakowie wierzą w nich zdecydowanie bardziej. Pierwszym przykładem jest Igor Sapała, który wiosną 2017 roku został wypożyczony z Piasta do GieKSy, ale w klubie z Bukowej szału nie robił, bo rozegrał jedynie sześć spotkań i nie zdecydowano się na kontynuację współpracy. Raków z chęcią sięgnął po 23-letniego pomocnika i w czerwcu 2018 roku wykupił Sapałę z Piasta. Igor przekonał do siebie trenera Marka Papszuna będąc ważnym ogniwem zmierzającej do ekstraklasy drużyny.

Jesienią pomocnik złamał rękę, ale po powrocie do zdrowia, odzyskał także miejsce w wyjściowym składzie lidera I ligi. Pod Jasną Górą liczą także na Damiana Michalika, który tej zimy odszedł z GKS-u i podpisał półroczną umowę z możliwością jej przedłużenia o 3 lata. Transfer ten wywołał powszechne zdziwienie wśród kibiców. Wszystko dlatego, że pomocnik swoją grą nie zachwycił i gdy klub z Bukowej obwieścił jego odejście, nikt w stolicy Górnego Śląska za bardzo nie lamentował. Po niespodziewanym podpisaniu umowy z Rakowem tak ten transfer tłumaczył Wojciech Cygan. – Sprawdzenie najlepsze jest zawsze na żywym organizmie. W jednym klubie piłkarz jest gwiazdą, w innym może się zderzyć ze ścianą. Chodzi o minimalizowanie ryzyka.

Jak widać, w ostatnim czasie Raków wygrywał z GieKSą na różnych polach, ale w sobotni wieczór dojdzie do najważniejszego starcia, na zielonej murawie…

 

Na zdjęciu: Wojciech Herman (z prawej) od niedawna stadion przy Bukowej odwiedzać może jedynie przy okazji treningów reprezentacji, czy starcia Rakowa z GKS-em.