Raków Częstochowa. Regeneracja i dalej do boju!

Raków na własnym obiekcie podejmie dzisiaj Radomiaka. Sztab szkoleniowy częstochowian prawdopodobnie będzie miał więcej opcji w defensywie.


Pierwotnie obie drużyny miały spotkać się w sierpniu, jednak na wniosek Rakowa mecz został przełożony z powodu meczów w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy. Częstochowianie do rywalizacji z Radomiakiem podchodzą po udanym tygodniu w lidze i Pucharze Polski, a przede wszystkim po zwycięstwie nad Legią w Warszawie.

Czas na regenerację

Raków w tym tygodniu czekają dwa spotkania przy Limanowskiego. Poza meczem z radomianami częstochowianie w niedzielę podejmą Wartę Poznań. Wicemistrzowie Polski te kilka dni między rywalizacją z Legią a spotkaniem z Radomiakiem spędzili w dużej mierze na odpoczynku.

– Przed nami kolejny mecz i krótka przerwa, więc jesteśmy nastawieni na regenerację i doprowadzenie zawodników do zdrowia. Mam nadzieję, że nasze pole manewru będzie większe. Cieszę się, że gramy u siebie, ponieważ unikniemy podróży – powiedział na przedmeczowej konferencji Marek Papszun.

Więcej opcji w obronie?

Częstochowianie mają spore problemy zdrowotne w zespole. Papszun nie mógł w ostatnich spotkaniach skorzystać między innymi z Marcina Cebuli i Milana Rundicia, którzy w spotkaniu z Lechem doznali kontuzji. Sytuacja obu zawodników jest jednak diametralnie inna.

– Marcin nie będzie do dyspozycji na ten mecz. W przypadku Milana jest to możliwe, ponieważ już trenuje. Czekamy na wyniki badań kontrolnych i wtedy podejmiemy ostateczną decyzję, czy będzie gotowy do meczu czy jednak będziemy musieli jeszcze poczekać, ale myślę, że jest na to szansa – mówi Papszun. Szkoleniowiec powiedział również, że bardzo dobrze przebiega rehabilitacja Bena Ledermana i Arsenicia. – Myślę, że po przerwie na reprezentację, na mecz ze Śląskiem Wrocław będą już do naszej dyspozycji – dodaje Papszun.



To nie były zresztą jedyne problemy Rakowa w ostatnich dniach. Przed meczem z Legią Papszun nie mógł skorzystać choćby z Patryka Kuna. Jak pokazało tamto spotkanie sztab szkoleniowy przygotował także inny wariant swojego typowego ustawienia, aby móc złożyć optymalnie silny skład. Częstochowianie przeszli z gry jednym napastnikiem i dwiema „10” na duet snajperów. Jak podkreśla Papszun zdało to egzamin.

– Mamy sporo kłopotów i musimy myśleć, jak zespół optymalnie zestawić i przygotować do meczu. Jest nam o tyle łatwiej, że mamy już wcześniej wypracowane rozwiązania, co pokazaliśmy na Legii. To nie był przypadek, że wyszliśmy w takim ustawieniu na tamto spotkanie. W mojej opinii sporymi fragmentami wyglądało to dobrze, a przynajmniej tak jakbyśmy chcieli to zagrać – mówi szkoleniowiec Rakowa.

Robin Hood ekstraklasy

Papszun odniósł się także do gry Radomiaka. Podopieczni Dariusza Banasika w tym sezonie byli w stanie pokonać Legię Warszawa, ale również przegrać ze Stalą Mielec.

– To specyficzny zespół. Z lepszymi zdobywa punkty, a teoretycznie słabszym je oddaje i wygląda w tych spotkaniach gorzej. To dla nas, że musimy się naprawdę skoncentrować i zmobilizować, ponieważ Radomiak jest dla mnie trochę nieobliczalny – mówi Papszun.

Radomianie w tym aspekcie są więc podobni do Rakowa w swoim pierwszym sezonie w ekstraklasie. Wówczas zespół z Limanowskiego potrafił zdobywać punkty w Białymstoku z faworyzowaną wówczas Jagiellonią, a tracić je w rywalizacji ze spadkowiczem z Kielc czy Łodzi. Stąd też częstochowianie muszą podejść do meczu z Radomiakiem z pełną koncentracją. Teraz bowiem to oni należą do grona drużyn w teorii lepszych.


Na zdjęciu: Milan Rundić ma spore szanse by wystąpić w dzisiejszym spotkaniu z Radomiakiem.

Fot. Krzysztof Dzierzawa/Pressfocus