Raków Częstochowa. Skromny, ale własny

Prezydent Częstochowy, Krzysztof Matyjaszczyk przedstawił wizualizację stadionu Rakowa. Jest spora szansa na to, że w kwietniu podopieczni Marka Papszuna wrócą na Limanowskiego.


Stadion ma pomieścić 5500 widzów. Jedna z trybun, po stronie budynku klubowego ma zostać zadaszona. Nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji co do murawy.

Wszystko wygląda dobrze?

Prezydent Matyjaszczyk kilka dni temu z dumą informował o stworzeniu wizualizacji. Faktem jednak jest, że wypłynęła ona wcześniejszej za sprawą jednej z gazet. Z tego też powodu prezydent miasta publicznie pokazał wizualizację autorstwa grupy VERSO.

– Współpraca młodej częstochowskiej pracowni grupa VERSO wraz z Generalnym Wykonawcą inwestycji, firmą Interhall z Katowic umożliwiło, by projekt zamknął się w jednolitą estetyczną całość uwzględniając oczekiwania użytkownika – RKS Raków. Grupa VERSO odpowiedzialna jest za przygotowanie oprawy graficznej inwestycji, systemu identyfikacji wizualnej oraz dobór kolorystyki – pochwalił się na swoim facebooku Matyjaszczyk.


Czytaj jeszcze: Andrzej Niewulis: Zapracowaliśmy na zwycięstwo

Oczekiwania były inne

Wizualizacja, mówiąc delikatnie, nie przypadła do gustu kibicom Rakowa. Nie można im się dziwić. Według grafik, jakie przedstawił prezydent miasta, stadion wygląda nadzwyczaj skromnie. Zadaszona zostanie tylko jedna trybuna. Dodatkowo nad nią znajdą się trzy kontenery – prawdopodobnie dla gości lub dziennikarzy. Zapewne projekt byłby bardziej przystępny, gdyby zdecydowano się na zadaszenie wszystkich trzech głównych trybun, jednak zabrakło na ten cel funduszy. Jedynym plusem tej sytuacji będzie fakt, że Raków ponownie będzie miał okazję rozgrywać spotkania na własnym obiekcie, a nie oddalonej o wiele kilometrów GIEKSA Arenie. Trzeba jednak przyznać, że warunki w Bełchatowie są zdecydowanie bardziej atrakcyjne. Kolejna kwestia to murawa. Brane pod uwagę są dwie opcje – zasianie jej lub też ułożenie gotowej nawierzchni. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłaby już wcześniej przygotowana murawa. Byłaby droższa, ale piłkarze praktycznie z miejsca mogliby rozpocząć grę na nowym obiekcie. W przypadku zasiewu trzeba by było poczekać, aż wyrośnie i odpowiednio się ukorzeni. W innym przypadku cała praca poszłaby na marne. W Częstochowie zamiast zielonego dywanu oglądano by Pustynię Błędowską.

Zagrają już w kwietniu?

Ten wybór, a także tempo pracy nad budową stadion, będzie kluczowa dla podopiecznych Marka Papszuna. Prawdopodobniej termin realizacji, a więc 21 marca, nie zostanie spełniony. Choć firma Interhall nie przekazała publicznie takich informacji, tak w trakcie prace zostały opóźnione. Powodem były obostrzenia związane z pandemią, ale przede wszystkim duże mrozy z ostatnich tygodni. To one w dużej mierze utrudniły pracę przy budowie i realizację projektu w terminie. Nie oznacza to jednak, że opóźnienia będą bardzo duże. Jest spora szansa na to, że w kwietniu stadion będzie wykończony do takiego stopnia, że drużyna będzie mogła wrócić na stałe do Częstochowy i tam rozgrywać swoje spotkania. Jest to ważne, gdyż każdy domowy mecz rozgrywany poza Limanowskiego to dodatkowe koszty w postaci kar.


Na zdjęciu: Tak na jednym z rzutów prezentuje się wizualizacja stadionu, na którym już niebawem grać będą częstochowianie.
Fot. Krzysztof Matyjaszczyk/Facebook