Raków Częstochowa. Spokojne kroki

Okno transferowe przed zbliżającym się nowym sezonem jest dla Rakowa wyjątkowo spokojne. W poprzednich latach letnia wymiana wielu graczy była rzeczą naturalną.


W klubie pojawiało się 7-8 nowych twarzy i tyle samo z klubu odchodziło. Zbliżające się rozgrywki mogą być pod tym względem wyjątkowe. Raków najprawdopodobniej nie dokona ogromnych wzmocnień. Nie chodzi tu o kwestie finansowe – częstochowianie na wielu pozycjach mają bogactwo wyboru wśród jakościowych na polskie warunki zawodników.

Ofensywna kosmetyka

Przykładem jest linia ofensywna częstochowian. Zazwyczaj ta linia była największym problemem Rakowa podczas okienka transferowego. W czasach „ekstraklasowych” albo brakowało solidnych „10” wspierających napastnika lub też samego egzekutora. Choć nadal można przyczepić się do jakości snajperów, tak biorąc pod uwagę specyfikę gry na tej pozycji w Rakowie, jak również zakres obowiązków, jakie mają do wykonania, to Marek Papszun ma w kim wybierać. Do Vladislavsa Gutkovskisa i Jakuba Araka dołączył Sebastian Musiolik. Wystawienie go w jedynym rozegranym dotychczas sparingu z Lechią wskazuje, że 25-latek zostanie przy Limanowskiego. Wówczas Papszun będzie mógł nie tylko postawić na osamotnionego napastnika w ataku, ale również bez większego ryzyka wystawić duet. W poprzednich sezonach, przy obecności dwóch strzelców w kadrze taki wariant ustawienia był ryzykowny. Kontuzja jednego z napastników byłaby dość kłopotliwa.

Tłoczno na „10”

Mimo większego wachlarza opcji wśród snajperów Papszun zapewne będzie nadal korzystał ze sprawdzonego w poprzedniej kampanii ustawienia z dwoma podwieszonymi pomocnikami. O te pozycje również nie ma obaw. Raków dysponuje co najmniej trzema dobrymi „10”, które będą toczyć między sobą wyrównaną rywalizację o dwa miejsca. Pewniakiem wydaje się tylko Ivan Lopez. Hiszpan w kilku kluczowych momentach sezonu wziął na siebie odpowiedzialność i pomógł drużynie w osiągnięciu sukcesu jak choćby w finale Pucharu Polski. O drugie miejsce między sobą mają rywalizować Marcin Cebula i David Tijanić. Nie ma jednak 100% pewności, czy będzie ona miała miejsce.

W każdym momencie ktoś z tego tercetu może odejść. Jakiś czas temu mówiło się o potencjalnym transferze z klubu Tijanicia, jednak ten temat na razie znajduje się w strefie plotek. Nawet w przypadku odejścia Słoweńca, czy kogoś z pozostałych, to i tak częstochowianie mają komfort w postaci innych zawodników. W drużynie jest choćby Mateusz Wdowiak, ale przede wszystkim Daniel Szelągowski. 18-latek jest jednym z talentów wyciągniętych z Korony Kielce, w którym Raków upatruje swoją przyszłość. W kadrze jest jeszcze kilku piłkarzy, którzy ze spokojem poradzą sobie na tej pozycji. Podobny „zapas” Raków ma w środku pola. Słabiej obsadzone są wahadła, jednak o nie też nie ma wielkiego zmartwienia.

Tylko obrony żal

Wyjątkiem w tej transferowej układance jest linia defensywna. Częstochowianie w ostatnich latach przyzwyczaili kibiców do kilku dobrze znanych twarzy, które były podporą obrony. Sytuacja skomplikowała się po transferze Kamila Piątkowskiego oraz przedłużającym się powrocie Tomasza Petraszka. Dodatkowo z końcem sezonu klub opuścili Dominik Holec i Branislav Pindroch. Raków więc na start przygotowań został bez dwóch podstawowych obrońców i bramkarza. Sytuacja jednak i tam powoli się normuje. Do Rakowa dołączył Vladan Kovaczević oraz Milan Rundić. Można jednak oczekiwać, że na pozycji stopera i bramkarza pojawią się jeszcze w Rakowie nowe twarze.


Fot. Adam Starszynski / PressFocus