Raków Częstochowa. Spore rozczarowanie

Raków przy Limanowskiego tylko zremisował z Radomiakiem, choć przez kilka minut groziła mu nawet porażka z beniaminkiem.


Rozczarowanie wynikiem jest spore, tym bardziej że gospodarze szybko objęli prowadzenie w spotkaniu. Choć Radomiak doprowadził do wyrównania, tak lepsi byli częstochowianie, którzy szturmowali bramkę Filipa Majchrowicza. Gdyby podopieczni Marka Papszuna wykorzystali choć część stworzonych sytuacji, to w tym momencie byliby na ligowym podium. Tak pozostał spory niedosyt, który muszą przekuć w lepszą grę w kolejnym spotkaniu, które rozegrają już w niedzielę.

Podarowane punkty

Szkoleniowiec Rakowa po spotkaniu nie ukrywał, że jego zespół popełnił duże błędy w obronie i podarował bramki rywalowi.

– Dzisiejszy remis to dla nas duże rozczarowanie, a mogliśmy przecież przegrać. Mimo wszystko spodziewałem się trudniejszego meczu, zwłaszcza pod względem fizycznym. W sumie z postawy drużyny jestem zadowolony, a żal tylko wyniku. W pewnym sensie podarowaliśmy rywalom ten punkt – mieli dwie sytuacje po naszych błędach i obie wykorzystali. My nie byliśmy tak skuteczni. Za łatwo daliśmy sobie strzelić te bramki – powiedział po spotkaniu Papszun.

Przy pierwszym trafieniu Radomiaka źle zachowali się Marko Poletanović i Walerian Gwilia. Ich niezrozumienie doprowadziło do straty i dośrodkowania, które wykorzystał Maurides. Druga bramka w dużej mierze to „zasługa” obrony, która najpierw nie powstrzymała sunącego lewą stroną Miłosza Kozaka, a następnie nie asekurowała Kacpra Trelowskiego, który odbił uderzenie Mateusza Radeckiego prosto pod nogi Mauridesa, który ustrzelił dubelt.

Kluczem skuteczność z gry?

Częstochowianie kolejny raz w tym sezonie mieli problemy z niżej notowanymi przeciwnikami. Oczywiście Radomiak od początku rundy świetnie radzi sobie z rywalami z czołówki tabeli. Podopieczni Dariusza Banasika wygrali z Legią czy remisowali z Lechem. Mimo to częstochowianom nie przestoją takie wyniki. Jak podkreślają zawodnicy zabrakło im skuteczności.



– Radomiak był bardzo skuteczny w tym meczu. Mieliśmy optyczną przewagę, wiele sytuacji. Szkoda, że nie wykazaliśmy się lepszą skutecznością. Musimy przyjąć ten punkt i pracować dalej – powiedział po meczu Mateusz Wdowiak. Częstochowianie we wrześniu potrafili zdobywać wiele bramek. Problemem Rakowa jest jednak skuteczność w ataku pozycyjnym.

Podopieczni Marka Papszuna we wrześniu rozegrali pięć meczów o stawkę. Wygrali trzy z nich, dwa zremisowali i zdobyli w nich 14 bramek, co jest bardzo solidnym wynikiem. Problem w tym, że połowa goli padła po stałych fragmentach gry. Częstochowianie w ataku pozycyjnym wykreowali pięć trafień, w tym dwa przeciwko drugoligowej Stali Rzeszów. Kolejne dwa gole to kontrataki. Do tego dochodzą bramki po rzutach karnych i wolnych (po trzy) oraz rożnych (trafienie Tudora z Legią). Przeciętna skuteczność po dłużej budowanych akcjach jest jedną z przyczyn straty punktów z Radomiakiem. Częstochowianie mają więc nad czym pracować przed niedzielną rywalizacją z Wartą Poznań.


Na zdjęciu: Raków popełnił wiele błędów w obronie, jak i ofensywie. Przez to tylko podzielił się punktami z Radomiakiem.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus