Raków Częstochowa. To było oszczędzanie baterii?

Raków wygrał z Wartą Poznań, jednak styl pozostawiał wiele do życzenia. Częstochowianie w pierwszej połowie nie byli sobą.


Poznaniacy znaleźli w niej sposób na przechytrzenie zespołu Marka Papszuna i byli blisko zdobycia bramki. Dopiero po przerwie Raków faktycznie wszedł na swoje normalne, optymalne obroty. – Nasza gra musi być jednak lepsza. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była słaba, a Warta zrobiła dobre wrażenie – mówił po meczu [Marek Papszun].

Można jednak poniekąd wytłumaczyć częstochowian. W końcu w tym tygodniu czeka ich zdecydowanie trudniejsze spotkanie. Przy Limanowskiego zmierzą się z Astaną. Mając w głowie czwartkowy mecz, szkoleniowiec Rakowa nie chciał ryzykować. Jego zawodnicy podobnie, stąd nie zagrali na 100 procent, jak tydzień wcześniej w Poznaniu. Ponadto trener nie postawił choćby na Patryka Kuna, który miał mikrouraz po Superpucharze Polski. Jak podkreślał szkoleniowiec, nie chciał ryzykować zdrowia swojego podstawowego lewego wahadłowego, mając w głowie trudną rywalizację z Kazachami.

Trener Papszun i tak nie ustrzegł się problemów. W drugiej połowie boisko musiał opuścić Fran Tudor, który został sfaulowany przez Miłosza Szczepańskiego. Dopiero powtórki pokazały, jak ostre było to starcie. Prowadzący spotkanie Jarosław Przybył z Kluczborka, nie pokazał piłkarzowi Warty nawet żółtej kartki, choć mógł nawet wyciągnąć czerwoną. Nie wiadomo więc, czy Chorwat będzie w stanie wystąpić w czwartkowym spotkaniu.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus