Raków Częstochowa. To już jest kryzys

Raków przegrał trzeci mecz z rzędu i traci do lidera już siedem punktów.


Poprzedni tydzień częstochowianie spędzili w Bełchatowie na minizgrupowaniu przed starciami z Górnikiem i Lechią. Miało ono przynieść korzyści w postaci awansu do ćwierćfinału Pucharu Polski i pierwszego ligowego zwycięstwa w nowym roku. Plan udało się spełnić tylko połowicznie.

Wypadli na dłużej

Częstochowianie w starciu z Górnikiem udowodnili, że ich możliwości ofensywne nadal są spore. Mimo to w sobotni wieczór ciągle bili głową w gdański mur.

– Takie porażki są najbardziej bolesne. Starasz się i atakujesz przez niemal 90 minut, a przeciwnikowi wystarcza jedna sytuacja tuż po rozpoczęciu gry. Trzeba usiąść i na spokojnie przeanalizować materiał z tego meczu. Każdy musi wyciągnąć dla siebie wnioski, musimy trzymać się razem i dążyć do tego, żeby jak najszybciej było dobrze – powiedział po meczu Tomasz Petraszek. Czech pojawił się na stadionie pierwszy raz w nowym roku. Nie było go w kadrze meczowej i zapowiada się, że nie nastąpi to w lutym.


Czytaj jeszcze: Raków Częstochowa – Lechia Gdańsk. Kolejna porażka

– Wciąż jestem w trakcie rehabilitacji, właśnie wchodzę w jej finałowy etap. Czeka mnie specjalny test na lewą i prawą nogę, który wykaże, jak bardzo one są silne. Jeśli wyjdzie dobrze, to będę mógł powoli zacząć przygotowywać się z drużyną. Już nie mogę doczekać się powrotu do treningów – dodaje kapitan Rakowa. Dobrą informacją był powrót na ławkę Andrzeja Niewulisa, choć jeszcze w piątek nie było pewności, czy załapie się do kadry meczowej. Gorzej sytuacja ma się z Marcinem Cebulą i Danielem Bartlem. Obaj mają bardzo podobne urazy i prawdopodobnie do gry będą gotowi dopiero pod koniec lutego.

Napastnik potrzebny od zaraz

W ostatnich czterech spotkaniach częstochowianie nie potrafili zdobyć nawet jednego gola. Seria bez zdobytej bramki to 411 minut. W poprzednim sezonie w pięciu spotkaniach łącznie nie potrafili pokonać bramkarza rywali. Wygląda na to, że do końca okienka transferowego klub będzie musiał znaleźć jakąś alternatywę, tym bardziej że w niedzielę, po kilku tygodniach negocjacji, Oskar Zawada przeniósł się do koreańskiego Jeju United. Kwota transferu miała oscylować wokół 350 tysięcy euro, jednak swoją część zabierze Wisła Płock, która zdecydowała się w październiku puścić go do Rakowa za darmo. Jednak te przenosiny mogą sugerować, że Marek Papszun niedługo otrzyma nowego napastnika. Nie wiadomo jednak kto nim będzie. Najbardziej prawdopodobny jest transfer Mahira Emreliego z Qarabagu Agdam. Byłoby to duże wzmocnienie. Z drugiej strony wskazywałoby, że trener Rakowa nie ma zamiaru zmienić swojego stylu gry i nadal bazować na rosłym centralnym napastniku. Dotychczas ta taktyka się sprawdzała, jednak widać, że ligowi rywale zaczynają rozszyfrowywać kod Papszuna i coraz trudniej jego drużynie o zdobywanie gol.


Na zdjęciu: Po raz czwarty Raków nie potrafił zdobyć gola w lidze. To już poważny kryzys podopiecznych Marka Papszuna.

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus