Raków Częstochowa to sprawna maszyna

Wicemistrz Polski potwierdził dobrą dyspozycję we Wrocławiu, odprawiając z kwitkiem silny Śląsk.


Drużyna trenera Marka Papszuna zajmuje obecnie trzecie miejsce, a do prowadzącego Lecha traci jedynie trzy punkty. Trzeba pamiętać, że ma jeszcze do rozegrania zaległy mecz z Górnikiem, więc może się zrównać się z „Kolejorzem” punktami, a przy gorszym występie poznaniaków nawet ich wyprzedzić. Częstochowianie spotkaniem we Wrocławiu potwierdzili, że poprzedni sezon nie był przypadkiem.

Jubileusz „Gutka”

Raków zwycięstwem nad Śląskiem przedłużył serię bez porażki. W tym sezonie ligowym przegrali jedynie raz, podobnie jak Lech i Lechia. Miało to miejsce na początku sierpnia w Białymstoku. Od tamtej pory nikt nie potrafi znaleźć sposobu na częstochowian. Podobnie było w poprzednim sezonie, gdy od porażki z Legią na inaugurację zaliczyli 10 kolejnych meczów bez porażki. Wygląda na to, że teraz będzie podobnie i ekipa spod Jasnej Góry znów wyrośnie na kandydata do miejsca na podium, a może nawet wygra i coś więcej.

Tym razem komplet punktów częstochowianom zapewnił duet Ivi Lopez – Vladislavs Gutkovskis. Hiszpan kolejny raz w tym sezonie pokazał klasę i podobnie jak w ubiegłym sezonie wyrasta na gwiazdę zespołu, od którego gry wiele w Rakowie zależy. Na pochwałę zasłużył też jednak ten drugi. Łotysz już w pierwszej połowie mógł się wpisać na listę strzelców.

Podobnie było na początku drugiej odsłony. Nie był jednak w stanie pokonać bramkarza Śląska. Wykorzystał dopiero podanie Lopeza, a chwilę później sam asystował przy trafieniu Hiszpana. Obaj dobrze dogadywali się na boisku, choć jak twierdzi „Gutek” początkowo były z tym problemy.

– Jeśli ktoś oglądał ten mecz to być może widział, że na początku drugiej połowy krzyczeliśmy jeden na drugiego, ponieważ nie mogliśmy się zrozumieć na boisku. Potem stworzyła się jednak świetna relacja i czuliśmy się bardzo dobrze. Czasami tak bywa, że podczas spotkania są trudniejsze momenty i trzeba je przetrwać. Nam się to udało i mam nadzieję, że wiele takich udanych akcji jak ze Śląskiem jeszcze przed nami – mówi Gutkovskis.

Dla Łotysza był to 50 oficjalny mecz w barwach Rakowa. Zdobył w nich 18 bramek i zaliczył trzy asysty. To całkiem dobre statystki jak na napastnika w układance trenera Papszuna.

– Mam nadzieję, że nie był to ostatni mój jubileusz oraz że licznik bramek będzie się zwiększać. Wierzę, że w kolejnych meczach dalej będziemy stwarzać wiele sytuacji i strzelać gole – dodaje Gutkovskis.

Szybki powrót Ledermana

Przed starciem na szczycie ze Śląskiem szkoleniowiec częstochowian podjął zaskakującą decyzję stawiając na Bena Ledermana. Amerykanin z polskim paszportem kilka dni temu wrócił do pełni treningów po kontuzji, jaką odniósł w spotkaniu z Suduvą Mariampol pod koniec lipca. Wydawało się, że Lederman będzie potrzebował jeszcze kilku tygodni, by być gotowym do gry. Jednak Papszun zdecydował się postawić na niego już teraz. Choć 21-latek nie zagrał wielkich zawodów, to rozwiązał jeden z większych dylematów częstochowian.



Sztab szkoleniowy Rakowa w ostatnich tygodniach musiał znaleźć odpowiedniego młodzieżowca, który nie będzie znacząco odstawał od reszty zespołu i zapewni spokój przy obsadzaniu tej pozycji. W kilku poprzednich spotkaniach był nim Kacper Trelowski, który prezentował się całkiem dobrze. Teraz jednak, przez powrót Ledermana, ustąpił miejsca Vladanowi Kovaczeviciowi, co wyciszyło konflikt między agentem Bośniaka, a klubem. Wszyscy, poza Trelowskim oczywiście, skorzystali na występie Amerykanina…


Na zdjęciu: Ivi Lopez był jednym z bohaterów spotkania ze Śląskiem. Częstochowianie wygrali i są na ligowym podium.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus