Raków Częstochowa. Vendetta jeszcze się nie skończyła

Raków Częstochowa w ostatnich spotkaniach zrewanżował się Wiśle Kraków i Koronie Kielce. Porażki z tymi zespołami mocno wpłynęły na miejsce drużyny spod Jasnej Góry po rundzie zasadniczej. Podopieczni Papszuna chcą zdobyć kolejny skalp. Na ich drodze stanie Arka Gdynia.


W tym sezonie ekipa spod Jasnej Góry miała dwa oblicza. Jedno odznaczało się bardzo dobrą grą, wysokim pressingiem, dynamicznym rozgrywaniem akcji, skutecznością w defensywie, jak i pod bramką rywali… Drugie, bardzo prostymi błędami, które kosztowało Raków stracone punkty w końcówkach spotkań jak w Gdyni czy Krakowie. To gorsze oblicze powoli odchodzi w zapomnienie. W pojedynku z Koroną podopieczni Papszuna udowodnili swoją wartość na boisku oraz to, że nie zawsze trzeba grać pięknie, żeby wygrywać.

Punkty po ciężkim spotkaniu

Nie ulega wątpliwości, że ekipa z Kielc była widocznie lepsza przez długie fragmenty spotkania. To oni rozgrywali piłkę, mieli lepsze sytuacje po swojej stronie, stwarzali zagrożenie prawie po każdym stałym fragmencie gry. Raków jednak miał po swojej stronie szczęście, opatrzność i doskonale dysponowanego Jakuba Szumskiego, który z pomocą obrony i Sebastiana Musiolika w jednej z sytuacji wybronił komplet punktów. Ekipa spod Jasnej Góry sama pozwalała Koronie na tak daleko idące kreowanie gry, wciągała rywali na własną połowę i skrzętnie wykorzystała błąd na samym początku spotkania i utrzymali prowadzenie do samego końca spotkania.


Przeczytaj jeszcze: Do trzech razy sztuka


– W trzecim starciu w tym sezonie Korona ponownie postawiła nam bardzo trudne warunki, ale musimy się cieszyć, bo w końcu udało nam się wygrać. Mieliśmy kilka bardzo trudnych momentów, które potrafiliśmy przezwyciężyć. Z biegiem sezonu taki mecz w końcu musiał przyjść, bo dostawaliśmy już łatkę drużyny, która często grała dobrze w piłkę, ale nie zdobywaliśmy punktów. Dzisiaj mimo trudnych momentów wygraliśmy i to pokazuje naszą większą dojrzałość – powiedział po spotkaniu Szumski.

Wystarczy remis

Podobny scenariusz, a więc komplet punktów niezależnie od stylu, Raków będzie chciał wprowadzić w życie podczas piątkowego pojedynku z Arką. Dzięki zwycięstwu nad Zagłębiem Lubin w Gdyni pojawił się cień nadziei na utrzymanie się w ekstraklasie. Do bezpiecznego miejsca zajmowanego przez Wisłę Kraków tracą tylko pięć punktów. Biorąc pod uwagę słabą dyspozycję Wisły z Płocka, do której strata Arki wynosi sześć oczek, to pojedynek w Bełchatowie zapowiada się niezwykle interesującą. Podopiecznym Papszuna wystarczy remis, by zapewnić sobie spokojne utrzymanie w ekstraklasie. Wiele wskazuje na to, że tak się wydarzy. Przy Sportowej Raków nie przegrał od września. Szanse na pierwszą od dawna porażkę są niewielkie. Determinacja pod Jasną Górą jest ogromna. Podobnie jak z Wisłą i Koroną w grę wchodzi rewanż za poprzednie spotkanie, które Raków przegrał w samej końcówce spotkania.

Nadzieja dla rezerwowych

Potencjalne punkty w spotkaniu z Arką będą miały wpływ nie tylko na potwierdzenie utrzymania w ekstraklasie. Na jak najszybsze zakończenie tej sprawy liczą młodzieżowcy i rezerwowi w ekipie Rakowa. Bezpieczne utrzymanie może dać im więcej szans na grę w pierwszej drużynie. Jednym z takich zawodników może być Jakub Bator, który we wtorek zadebiutował w meczu ekstraklasy.

– Wszedłem na boisko w trudnym momencie. Prowadziliśmy 1:0, zawodnicy Korony rzucili się do ofensywy, a my mieliśmy sporo pracy w obronie. Myślę, że dałem radę. Pierwsze minuty spędzone na boisku to dla mnie zastrzyk ogromnej motywacji. Będę dalej pracował na kolejne szanse od trenera – powiedział po spotkaniu 19-letni pomocnik Rakowa.


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus