Raków Częstochowa. Wojna nerwów na remis

Przy Limanowskiego nie brakowało emocji. Raków Częstochowa w 48 minucie prowadził 2:0. Lech w 20 minut odrobił straty i doprowadzi do wyrównania.


Obaj trenerzy zaskoczyli zestawieniem swoich składów. W zespole gospodarzy zabrakło Ivana Lopeza, a szansę od pierwszej minuty otrzymał Walerian Gwilia. Maciej Skorża postawił z kolei na Alana Czerwińskiego oraz na debiutanta – Adriela Ba Loua.

Sprawiał on wiele problemów Milanowi Rundiciowi i Patrykowi Kunowi. Już na samym początku spotkania, gdy Lech zdobył przewagę, Iworyjczyk mógł zaliczyć asystę. Mikael Ishak nie wykorzystał jednak swojej sytuacji. Dwa jego uderzenia zostały odbite przez Vladana Kovaczevicia, a trzeci strzał z linii bramkowej wybił Milan Rundić. Była to jedna z ostatnich interwencji stopera w tym spotkaniu. Z powodu kontuzji pachwiny musiał opuścić murawę. Jego miejsce zajął powracający po prawie rocznej przerwie Tomasz Petraszek, który otrzymał owacje od kibiców na trybunach przy Limanowskiego.

W międzyczasie padła jedyna bramka w pierwszej połowie. Jeden z zawodników Rakowa był faulowany w polu karnym Lecha, a Szymon Marciniak wskazał na „wapno”. Marcin Cebula pewnie wykorzystał rzut karny i nie dał szans Mikeyowi van der Hartowi. Jak pokazał czas była to, podobnie jak w przypadku Rundicia, jedna z ostatnich jego akcji na murawie. Cebula miał problemy z mięśniami brzucha, przez co musiał przedwcześnie opuścić murawę.

Po bramce Raków zaczął odpowiadać liderowi ekstraklasy. Częstochowianie mogli podwyższyć prowadzenie za sprawą uderzenia Gwilli i Fabio Strugeona, jednak Gruzinowi zabrakło precyzji, a Portugalczyka zatrzymał bramkarz Lecha. Poznaniacy mieli również swoje sytuacje, jednak goście nie potrafili z nich skorzystać. W ten sposób Raków na przerwę schodził z jednobramkowym prowadzeniem.

Częstochowianie po przerwie podwyższyli swoją przewagę. Pierwszego gola w sezonie zdobył Sebastian Musiolik, który wykorzystał zagranie Strugeona. Drugie trafienie sprawiło, że Raków spoczął na laurach, a Lech napierał. W 20 minut, głównie za sprawą Jakuba Kamińskiego, doprowadził do wyrównania. Najpierw jego dośrodkowanie wykorzystał Joao Amaral. Kilkanaście minut później Kamiński został w polu karnym sfaulowany przez Petraszka. Ishak tym razem wykorzystał swoją okazję i pokonał Kovaczevicia.

Do samego końca spotkania nie brakowało emocji. Świetną okazję zmarnował Amaral, z drugiej strony świetna interwencja van der Harta uratowała Lecha przed trafieniem Strugeona. Obie ekipy rzuciły wszystko na jedną kartę. Mimo to ani Lech, ani Raków nie zdobyli już bramki. Emocjonujący wieczór przy Limanowskiego zakończył się podziałem punktów i niedosytem gospodarzy, którzy mogli zgarnąć pełną pulę.


Raków Częstochowa – Lech Poznań 2:2 (1:0)

1:0 – Cebula, 14 min (rzut karny), 2:0 – Musiolik, 48 min (głową, asysta Strugeon), 2:1 – Amaral, 57 min (głową, asysta Kamiński), 2:2 – Ishak, 73 min (rzut karny)

RAKÓW: Kovaczević – Rundić (29. Petraszek), Niewulis, Tudor – Długosz (77. Szelągowski), Poletanović (77. Sapała), Gwilia, Kun – Strugeon, Musiolik (77. Guedes), Cebula (39. Wdowiak 2). Trener Marek PAPSZUN.

LECH: van der Hart – Czerwiński (46. Pereira), Szatka, Salamon, Douglas – Ba Loua (71. Skóraś,), Karlstrom, Murawski (46. Amaral), Kamiński (80. Ramirez), Tiba (71. Kvekveskiri), Ishak. Trener Maciej SKORŻA.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 5200. Żółte kartki: Poletanović (31. faul), Petraszek (70. niesportowe zachowanie), Wdowiak (90+4. faul) – Tiba (70. niesportowe zachowanie) Ishak (70. niesportowe zachowanie), Douglas (87. faul)


Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus