Raków Częstochowa. Wreszcie mu uznali

Patryk Kun nie miał w poprzednim sezonie szczęścia do strzelania bramek – w trzech przypadkach nie zostały one uznane. Na inaugurację nowych rozgrywek, w meczu z Legią, dołożył nogę i…


Wahadłowy Rakowa chciałby o poprzednim sezonie jak najszybciej zapomnieć. I nie chodzi tylko o sytuacje z bramkami. Dużą część sezonu stracił z powodu kontuzji, jakiej nabawił się we wrześniu ubiegłego roku. Przerwa trwała dwa miesiące. Gdy pod koniec listopada wrócił do wyjściowego składu Rakowa, po zaledwie jednym spotkaniu uraz się odnowił. Było to równoznaczne z kolejną przerwą, na co jeszcze nałożyła się pandemia. Wszystko to utrudniło mu powrót na boiska. Tak naprawdę dopiero pod koniec czerwca wrócił do wyjściowej jedenastki Rakowa.

Nie miał pewności, czy trafił

W nowym sezonie, w pierwszej części meczu otwarcia z Legią Warszawa, nie prezentował się najlepiej. Był wprawdzie aktywny, ale tracił sporo piłek i podejmował złe decyzje. Kilka przebłysków – to było za mało. W drugiej połowie był równie aktywny jak w pierwszej części, jednak dołożył do tego kilka ciekawych zagrań, ale przede wszystkim dostawił nogę w najważniejszym momencie, choć na początku gol uznany nie został.

– Nie byłem do końca pewien, czy piłka przekroczyła linię końcową. Miałem z tyłu głowy moje ostatnie bramki, których nie uznawano, ale na szczęście tym razem skończyło się inaczej. Dawno nie zdobyłem gola i cieszę się, że w końcu mi się to udało. Szkoda jednak, że ta bramka nie dała nam punktów – powiedział po meczu Kun na łamach strony klubowej.

Mecz był do wygrania

Po wyrównującej bramce Raków nadal grał bardzo dobrą piłkę, dzięki czemu nadal atakował i mógł wykończyć zespół z Warszawy. Gra w dziesiątkę jednak nie ułatwiła zadania.


Przeczytaj jeszcze: Legia czekała 5 lat


– Mimo ciężkiego początku spotkania udało nam się podnieść, konsekwentnie graliśmy to, co sobie założyliśmy, mieliśmy dużo sytuacji i szkoda, bo nawet grając w osłabieniu stwarzaliśmy sobie okazje. Szkoda, że nie dowieźliśmy remisu do końca. Straciliśmy gola z niczego, bo Legia nie mogła sobie stworzyć żadnej dogodnej sytuacji. Szkoda, bo zagraliśmy dobry mecz – dodał Kun.

Lepiej niż rok temu

Mimo porażki z mistrzami Polski, Raków zaczął sezon zdecydowanie lepiej. Gdy w ubiegłym roku przegrywał w Bełchatowie z Koroną, styl był daleki nawet od znośnego. Ekipa z Częstochowy dała się wówczas zdominować i późniejsi spadkowicze bez problemu ich wypunktowali. Teraz Legia miała bardzo ciężką przeprawę i choć wróciła do stolicy z tarczą, to pojawił się sygnał, że z Rakowem trzeba będzie się w tym sezonie liczyć.

– Trafiliśmy na najcięższego możliwego przeciwnika, bardzo dobrze grającego w piłkę, ale pokazaliśmy konsekwentną grę. Widać, że coraz lepiej czujemy się w tej lidze i gramy dobrą piłkę. Ale trzeba wykonywać nadal swoją pracę, a punkty będą przychodzić – zakończył Kun.


Na zdjęciu: Radość Patryka Kuna byłaby pełna, gdyby Raków choć zremisował z Legią.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus