Raków Częstochowa. Wszyscy na pokład?

Raków Częstochowa nie może być do końca zadowolony z ostatniego okienka transferowego.


Częstochowianie w najbliższych tygodniach rozegrają cztery ważne spotkania. Od nich będzie zależało, czy sięgną po Puchar Polski, jak i mistrzowski tytuł. Ostatnie miesiące pokazały, że hierarchia składu jest niezachwiana. Trener Rakowa stawia w większości na sprawdzonych zawodników. Piłkarze, którzy zimą dołączyli do klubu, z jednym wyjątkiem, nie dali rady zaskarbić sobie sympatii Marka Papszuna.

Jeden na sześciu

Można te decyzje tłumaczyć sytuacją w tabeli. Częstochowianie walczą o tytuł mistrzowski. Trudno więc wkomponować do zespołu nowe jednostki, które z miejsca podniosłyby jego jakość, ale również złapałyby wspólny język z resztą zawodników. Wyjątkiem był Deian Sorescu. Raków za rumuńskiego zawodnika zapłacił zimą 800 tysięcy euro. Sorescu powoli budował swoją pozycję i ostatecznie wywalczył miejsce w składzie.

Powodem była jednak sytuacja zdrowotną w zespole. Raków ma ogromny problem z linią defensywną. Od dłuższego czasu kłopoty z kontuzjami mają Milan Rundić i Zoran Arsenić. Do tego grona dołączył Andrzej Niewulis. To spowodowało, że nominalny prawy wahadłowy, Fran Tudor, został przesunięty do linii obrony, w której radzi sobie bardzo dobrze. Nie zmienia to faktu, że lukę na jego pozycji trzeba było wypełnić.

Tę rolę powierzono 24-letniemu Rumunowi. Sorescu nie imponuje statystykami. W dziewięciu spotkaniach zdobył gola i asystę. Mimo to prezentuje się na tyle solidnie, że otrzymał kredyt zaufania, tym bardziej, że niewykluczone, iż w nowym sezonie to on będzie podstawowym prawym wahadłowym Rakowa. Plotki głoszą, że po sezonie klub może opuścić wspomniany Tudor.

Pech od początku

Wracając na moment do tematów zdrowotnych, to od początku swojej przygody w Częstochowie kłopoty miał inny nowy nabytek, Bogdan Racovitan. Stoper z Rumunii był drugim, po Sorescu, najwyższym transferem Rakowa w zimowym okienku transferowym. Sęk w tym, że obrońca nie miał zbyt wielu okazji, by zaprezentować się kibicom. Debiut zaliczył na początku lutego w starciu z Wisłą Kraków. W kolejnej kolejce wybiegł na murawę od pierwszej minuty.

Rywalizację z Górnikiem Zabrze zakończył praktycznie na samym początku meczu. Powodem był poważny uraz barku. Wykluczył on Racovitana do końca tego sezonu. Kontuzja na pewno nie była dobrą informacją dla sztabu szkoleniowego, tym bardziej, że stoper radził sobie dobrze i mógł być podstawowym obrońcą do końca rozgrywek.

– Nie wydaję mi się, by Bogdan zagrał z nami w tym sezonie. Byłoby to dla niego nadmierne ryzyko. Szykujemy go na przyszły sezon i liczymy, że wówczas będzie ważnym punktem tego zespołu – mówił niedawno Marek Papszun.

Bez siły przebicia

Oprócz nich zimą w klubie pojawili się również Szymon Czyż, Ilja Szkuryn, Władysław Koczergin i Luka Gagnidze. Tylko pierwszy z nich otrzymuje szanse, by pokazać się na murawie. Mimo to Czyż nie zachwyca. Owszem, rozegrał osiem meczów we wszystkich rozgrywkach, jednak w większości były to występy krótkie, bez poparcia w statystykach i jakości gry.

Najświeższym przykładem było spotkanie w Szczecinie. Czyż otrzymał szansę od pierwszej minuty. Po niezłym początku zaczął tracić panowanie nad sytuacją. Popełniał coraz więcej błędów, co w konsekwencji doprowadziło do zmiany w przerwie. Nie można więc tego transferu uznać nawet za solidny. Na razie Czyż się nie broni, być może latem jego sytuacja się poprawi.

Dodatkowo pomocnik miał przewagę nad pozostałymi wymienionymi piłkarzami, ponieważ jako jedyny z nowych nabytków przepracował z zespołem cały okres przygotowawczy. Szkuryn, Koczergin i Gagnidze z kolei w Rakowie pojawili się na przełomie lutego i marca. Wszystko było spowodowane sytuacją na Ukrainie. Nie zmienia to jednak faktu, że cała trójka, z wyjątkiem Gagnidze, zaliczyła jedynie epizody w zespole i niewiele wskazuje na to, by miało się to zmienić do końca sezonu. Forma reszty zespołu jest na tyle wysoka, że raczej nie będą w stanie przebić się do składu, szczególnie, że Raków czekają tak naprawdę cztery finały.


Na zdjęciu: Władysław Koczergin jest jednym z nowych zawodników Rakowa, których próżno szukać w kadrze meczowej zespołu.
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus