Raków Częstochowa. Zostaną z niczym?

Częstochowianie poszukują nowej „10”, jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem.


Raków w poprzednim sezonie mógł pochwalić się całkiem dużą siłą rażenia. O ile można było mieć zastrzeżenia do postawy napastników, tak piłkarze za ich plecami pracowali solidnie, co potwierdził Ivan Lopez, który został królem strzelców. Jako że wicemistrzowie Polski chcą się rozwijać, to poszukują wzmocnień także na pozycję „10”.

Czegoś brakowało

Lopez był pierwszym wyborem trenera częstochowian. Marek Papszun wielokrotnie podkreślał rolę, jaką Hiszpan wypełnia w zespole. Jego kompanem w pierwszej fazie poprzedniego sezonu był Marcin Cebula, jeden z lepszych transferów częstochowian w ostatnim czasie. Problem w tym, że 26-letni pomocnik stracił praktycznie cały rok z powodu kontuzji. Podobnie jest na początku letniego okresu przygotowawczego.

Cebula cały czas leczy uraz i mało prawdopodobne, by był gotowy na początek rozgrywek. W jego rolę próbowali się wcielić Fabio Sturgeon, ale przede wszystkim Mateusz Wdowiak. Portugalczyk jednak zawodził. Szkoleniowiec Rakowa próbował go przesuwać w różne miejsca, nawet na lewe wahadło, jednak w ciągu całych rozgrywek dopisał do swojego konta gola i asystę.

Przypadek Wdowiaka jest całkowitą odwrotnością Sturgeona. Były zawodnik Cracovii imponował na boisku. Potwierdziły to liczby – 10 goli i trzy asysty w 44 występach robią dobre wrażenie. Ponadto w lutym do zespołu dołączył jeszcze Władysław Koczergin, który wystąpił w dwóch pierwszych sparingach, a w niedzielnym spotkaniu z Chojniczanką zdobył nawet gola. Mimo to Raków chce więcej, a raczej potrzebuje więcej.

Bufor bezpieczeństwa

Częstochowianie zawsze planują krok w przód, a więc poszukuje wzmocnienia na pozycję „10”. Powody są dwa. Pierwszy to sytuacja Cebuli i niepewność związana z urazem. Drugi jest poważniejszy. Mimo iż Ivan Lopez jakiś czas temu deklarował chęć pozostania w Częstochowie, tak oferta z MOL Fehervar może skłonić go do zmiany otoczenia.

Stąd Raków sonduje rynek w poszukiwaniu nowej „10”, która może zastąpić Hiszpana lub być dla niego podporą na boisku. Częstochowianie rozważają dwóch zawodników. Pierwszy to Afonso Sousa, drugi to Onni Valakari. Obaj byliby świetnymi wzmocnieniami z „papierami” na tytuł gwiazdy ligi.

Portugalczyk w poprzednim sezonie rozegrał 29 spotkań w lidze portugalskiej. Zdobył w niej gola i zaliczył asystę. Ma za sobą wiele występów w młodzieżowych kadrach. Swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Beira-Mar i FC Porto. Valakari to z kolei piłkarz cypryjskiego Pafosu FC. W ubiegłym sezonie w 19 spotkaniach zdobył dziewięć goli i zaliczył cztery asysty.

Rywalizacja trwa

W obu przypadkach przeprowadzenie transferu nie będzie łatwe. Sousa przykuł uwagę nie tylko Rakowa, ale i Lecha Poznań. 22-latek ma być zdecydowany na transfer do „Kolejorza”. Sami poznaniacy także są zdeterminowani, aby przeprowadzić ruch na rynku, gdyż podczas letniego okienka ściągnęli jedynie Artura Budko z Metalista Charków.

Raków jednak przedstawił konkurencyjną ofertę, która może zadowolić Belenense, w którym występuje Sosusa. Prawdopodobnie w ciągu najbliższych kilku dni wyjaśni się jego przyszłość i gdzie ostatecznie trafi 22-letni Portugalczyk. Dodatkowo nie tylko polskie kluby o niego walczą. W grze jest także Vitoria Guimares.

W przypadku Valakariego sytuacja jest inna. Reprezentant Finlandii chce zmienić otoczenie, ale na drodze stoi jego obecny pracodawca. Pafos chce więcej niż oferowane przez Raków 500 tysięcy euro. Dla Cypryjczyków jest to jednak ostatnia okazja, by sprzedać zawodnika, gdyż za rok kończy mu się kontrakt.


Na zdjęciu: Raków chce ściągnąć do siebie Onniego Valakariego (nr 14).

Fot. Pressfocus