Raków Częstochowa. Zwycięstwo nie zamazało obrazu

Mimo wysokiego zwycięstwa nad Jagiellonią przy Limanowskiego muszą myśleć o wzmocnieniach.


Sobotnie zwycięstwo na koniec roku nie może zamazać obrazu Rakowa w ostatnich tygodniach. Forma częstochowian falowała. Rezerwowi, z których musiał korzystać Marek Papszun nie dali rady zapełnić luk po podstawowych zawodnikach. Stąd klub zacznie rozglądać się za uzupełnieniami składu, jak i wzmocnieniami pierwszej jedenastki na wypadek, gdyby zimną doszło do sprzedaży kilku piłkarzy.

Sporo ponad normę

Wpływ na końcówkę roku miały spotkania w europejskich pucharach. Częstochowianie od sierpnia rozegrali 29 meczów o stawkę. To drugi wynik w lidze (poza Legią Warszawa). To ogromny przeskok w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej.

Wówczas Raków rozegrał 16 meczów. Dodatkowe spotkania, w połączeniu z podróżami po Europie, odbiły się na dyspozycji zawodników pierwszego składu. Dodatkowo dochodziły do tego urazy, które ograniczały pole manewru trenerowi. Wliczając do tego kilka nieudanych wzmocnień i gorszą formę rezerwowych trudno było rotować składem, by dać odpocząć zawodnikom pierwszej jedenastki.

Nie ulega wątpliwości, że w dużej mierze Raków ze wzmocnieniami nie trafił. Pomijając Zorana Arsenicia, który do częstochowian był wypożyczony w rundzie wiosennej oraz powracających do zespołu zawodników wicemistrzów Polski wzmocniło 10 zawodników. Jedynym, który w pełni się sprawdził był Vladan Kovaczević. Dobrze radził sobie Milan Rundić, jednak Serb od początku sezonu zmagał się z problemami zdrowotnymi. Łącznie opuścił 13 meczów, a w dwóch musiał przedwcześnie zejść z boiska z powodu kontuzji.

Swoje minuty dostali Walerian Gwilia i Fabio Sturgeon, jednak trudno mówić w ich przypadku o piłkarskich fajerwerkach. W końcówce rundy Portugalczyk wywalczył miejsce w składzie, jak również zaczął notować liczby. Wiosną może być jeszcze lepszy. Gwilia nadal ma kłopoty z odnalezieniem formy, jednak okres przygotowawczy może mu pomóc.

Potrzebne nowe twarze

Pozostałe transfery to spore niewypały lub piłkarze kontraktowani z myślą o przyszłości. Rozczarowaniem był na pewno Alexandre Guedes, który z każdym kolejnym tygodniem spadał w hierarchii napastników do tego stopnia, że lepsze notowania u trenera Rakowa miał Jakub Arak. Stąd Portugalczyk jeszcze przed końcem roku pożegnał się z klubem. Podobny los może czekać Żarko Udoviczicia. Serb miał być zmiennikiem Patryka Kuna, jednak bardzo szybko pokazał, że lepiej postawić na lewym wahadle na prawonożnego Mateusza Wdowiaka, niż na 33-latka. Nieznany jest za to los Dominika Wydry.

Pomocnik od września leczy kontuzje. Jego umowa kończy się w czerwcu 2022 roku. Raków może przedłużyć z nim kontrakt o dwa lata, jednak na ten moment austriacki pomocnik nie miał możliwości, by dać podstawy, by kontynuować swoją karierę przy Limanowskiego.



Częstochowianie muszą więc już zimą myśleć nad większymi wzmocnieniami, szczególnie że z zespołu mogą jeszcze odejść zawodnicy. Jednym z nich jest Ivan Lopez. Hiszpan prezentuje dobrą dyspozycję i transfer jest w jego przypadku realny. Inną sprawą są piłkarze, którzy od stycznia mogą rozmawiać z nowymi pracodawcami.

Na tej liście znajdują się Fran Tudor, Vladislavs Gutkovskis, Marko Poletanović czy wspomniani wcześniej Wydra i Udoviczić. W przypadku tego pierwszego klub ma możliwość przedłużenia umowy o dwa lata. Mimo to częstochowianie sprawdzają rynek i szukają opcji wzmocnień. Według plotek jednym z nich ma być napastnik z ligi estońskiej.


Na zdjęciu: Raków miał prawo cieszyć się ze zwycięstwa nad Jagiellonią. Przeciętna końcówka rundy sprawiła jednak, że klub musi myśleć o wzmocnieniach.

Fot. Jakub Ziemianin/rakow.com