Raków II Częstochowa. Remis o dwóch obliczach

Beniaminek spod Jasnej Góry z uczuciem niedosytu pozostał liderem, a szanujący punkt bielszczanie spadli z podium.


Mecz niepokonanego w tym sezonie lidera z wiceliderem zapowiadał się jako widowisko, ale okazał się starciem dwóch różnych sposobów gry, zakończonym podziałem punktów. Rekord na bocznym boisku w Częstochowie nastawił się na rozgrywanie akcji i częściej był przy piłce, lecz drużynie Dariusza Mrózka brakowało finalizacji. Natomiast Raków II byli skoncentrowani na mocnych uderzeniach i w I połowie obrońcy bielskiej drużyny kilka razy musieli blokować strzały z pola karnego. Nie zdołali tego uczynić w 36 min, kiedy po długim podaniu Oliwiera Kucharczyka i odegraniu Łukasza Mazurka do piłki w polu karnym doszedł Przemysław Oziębała i mając przed sobą tylko bramkarza huknął z woleja w słupek. Kapitan częstochowian także w 44 min znalazł się w dogodnej sytuacji strzeleckiej, ale z jego „szczupakiem” po wrzutce Piotra Malinowskiego poradził sobie Jakub Szumera.

Zaraz po przerwie miejscowi ruszyli do śmielszych ataków. Mazurek, który w 48 min dał sygnał do szturmu, uderzając z 18 m minimalnie za wysoko, w następnej akcji był już dokładniejszy. Daniel Szelągowski zagrał piłkę na prawą stronę boiska, skąd Adrian Balboa – dobiegłszy do linii bocznej pola karnego – zacentrował w pole bramkowe i 22-letni napastnik z bliska dopełnił formalności.

Od 49 minuty drużyna Tomasza Kuźmy prowadziła więc 1:0 i niewiele brakowało, a chwilę później podwoiłaby dorobek. Hubert Tylec uderzył bowiem z woleja i drugi raz w tym spotkaniu słupek okazał się sprzymierzeńcem gości. Dźwięk odbitej od aluminium piłki okazał się dla przyjezdnych sygnałem do zmiany nastawienia. Zaczęli szybciej przenosić futbolówkę w pole karne rywali, a Marcin Wróbel szukał dla siebie miejsca do oddania strzału. Pierwszy raz znalazł je w 62 min, lecz główkując z 6 m trafił wprost w stojącego na linii Kacpra Trelowskiego. 11 minut później snajper drużyny z Cygańskiego Lasu był już jednak dokładniejszy i po zagraniu Daniela Świderskiego z prawego skrzydła sprytnym muśnięciem piłki na 3 metrze ustalił wynik. Wprawdzie do końca oba zespoły toczyły bój o zdobycie zwycięskiej bramki, ale na sfinalizowanie akcji oraz stałych fragmentów gry nie wystarczyło zarówno sił, jak i środków

– Szanujemy ten punkt – stwierdził Dariusz Mrózek. – W końcu graliśmy z liderem i to na jego boisku. Do przerwy powinniśmy być bardziej konkretni, a po przerwie pokazaliśmy się jako zespół, który potrafi być groźny.

– Schodziliśmy z boiska z uczuciem niedosytu – powiedział Tomasz Kuźma. – To my byliśmy bowiem zdecydowanie bliżej zwycięstwa. Dwa razy trafialiśmy w obramowanie bramki i zdecydowanie częściej dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich. Szczególnie na początku drugiej połowy pokazaliśmy się z dobrej strony. Na pewno byliśmy bliżej zdobycia drugiej bramki niż jej straty i tego nam żal. Cieszymy się jednak z kolejnego dobrego występu i już myślimy o następnym.


Raków II Częstochowa – Rekord Bielsko-Biała 1:1 (0:0)

1:0 – Mazurek, 49 min, 1:1 – Wróbel, 73 min

RAKÓW II: Trelowski – Kucharczyk, Czekaj, Niewulis – Oziębała (74. Bator), Mizgała (86. Zielonka), Tylec, Malinowski – Balboa (68. T. Kubik), Mazurek (68. Chiliński), Szelągowski (81. Sukiennicki). Trener Tomasz KUŹMA.

REKORD: Szumera – Nocoń, Kareta, Pańkowski, Krysik (74. Madzia), Żołna – Feruga (62. Świderski), Nowak, Twarkowski, Mucha (74. Waluś) – Wróbel. Trener Dariusz MRÓZEK.

Sędziował Kamil Chmielewski (Warszawa). Widzów 50. Żółte kartki: Mazurek, Tylec, O. Kubik (rezerwowy), Kucharczyk – Waluś.


Na zdjęciu: W meczu na szczycie nikt nie miał zamiaru odpuszczać. Tu Kamil Żołna (na pierwszym planie) walczy o piłkę z Jakubem Batorem.

Fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa