Mistrzowskie starcie. Raków spocznie na laurach?

Niedzielna rywalizacja Rakowa z Lechem Poznań zapowiada się arcyciekawie. W końcu naprzeciw siebie stanie nowy mistrz kraju, jak i ustępujący. Ten drugi odda szacunek częstochowianom. Raków wejdzie na murawę w szpalerze przygotowanym przez poznaniaków.


Sukces wielu osób

Częstochowianie w ostatnich dniach mieli wiele powodów do radości. Najpierw zapewnili sobie mistrzostwo Polski, później otrzymali rządowe wsparcie na rozbudowę obiektu przy Limanowskiego. To w niedalekiej przyszłości pozwoli im na rozgrywanie meczów europejskich pucharów na swoim obiekcie. Rzeczywistość w Częstochowie, szczególnie pod względem infrastruktury nie jest idealna. Stąd szkoleniowiec nowego mistrza Polski podkreślał przed meczem o warunkach, w jakich Raków osiągnął sukces.

To wielki zespół, wielka szatnia. Przeszliśmy do historii. Ten sukces jest dla mnie tym bardziej duży, ponieważ został osiągnięty w skromnych warunkach. W skromnym mieście i przy wielu ograniczeniach. Stąd mistrzostwo jest przeze mnie jeszcze bardziej doceniane. Cieszę się, że mogłem w dużej mierze zarządzać tym projektem i dołożyć pewną część – powiedział na konferencji przed meczem z Lechem Marek Papszun.

Raków ostatnie dni spędził na wstępnym fetowaniu mistrzostwa Polski i odpoczynku. Wiele osób jednak przyczepiło się do sposobu, w jaki częstochowianie cieszyli się z tytułu. Zarzucano im choćby to, że oblewali sukces w namiocie. W związku z tym szkoleniowiec Rakowa musiał odpowiedzieć na zarzuty skierowane w jego stronę, jak i zespołu.


Czytaj więcej o Rakowie:


Nikt nie opuści

Wielu przed meczem zastanawiało się, jak do rywalizacji podejdzie świeżo upieczony mistrz. Opcje były dwie – ogrywanie zawodników, którzy w ostatnich tygodniach lub miesiącach grali mniej. Dodatkowo Raków grałby na większym „luzie”. Druga opcja to pełna koncentracja i gra na 100 procent w każdym z trzech najbliższych meczów. Szkoleniowiec częstochowian rozwiał wszelkie wątpliwości

Lech walczy o trzecie miejsce. Zdajemy sobie sprawę, że przyjedzie z nastawieniem, by wygrać. W zeszłym roku okazali się od nas lepsi, jednak dwa razy przegrali, a w jednym spotkaniu padł remis. Będą chcieli „po sportowemu” wygrać. Choć osiągnęliśmy swój cel, to jednak gramy u siebie, przed swoimi kibicami. Będziemy chcieli do końca sezonu prezentować się na tyle, na ile nasza kadra będzie pozwalać – dodawał Marek Papszun.

Częstochowianie do spotkania z Lechem podejdą mocno osłabieni. Aż czterech zawodników będzie pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek. Mowa o Giannise Papanikolaou, Gustavie Berggrenie, Zoranie Arseniciu i Fabianie Piaseckim. Dochodzi do tego nieobecność Ivana Lopeza, który przed meczem pojawi się w strefie dla kibiców. Licząc inne kontuzje w zespole, to szkoleniowiec Rakowa będzie miał ogromne problemy ze skompletowaniem składu, który będzie w stanie pokonać Lecha.

Lech zrobi szpaler?

Poznaniacy z kolei jadą do Częstochowy z ogromną chęcią na zwycięstwo. W końcu nadal są w grze o medal mistrzostw Polski. Może i mistrzostwa nie obronią, tak nadal mają szansę, by w przyszłym sezonie znów zameldować się w europejskich pucharach. W dodatku szkoleniowiec poznaniaków ma chęć, by po raz pierwszy pokonać Raków.

Lech to duży klub i drużyna. Pokażemy zatem klasę. Bez względu na wszystko Raków po prostu zasłużył na mistrzostwo Polski. Skupiamy się na samym spotkaniu. Chcemy tam wygrać mecz i to dla nas najważniejsze. Wiemy, że mają problemy kadrowe. Zagrają przeciwko nam bez kilku zawodników. Ja natomiast pracuję rok w Poznaniu. Dwa razy grałem z Rakowem i dwa razy przegrałem. To dodatkowa okoliczność, przez którą chcemy po prostu wygrać – mówił przed meczem z Rakowem szkoleniowiec Lecha, John van den Brom.


Fot. Damian Kosciesza / PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl