Raków pokazał przeciętność na koniec

Raków zakończył rok remisem z Piastem i pozycją wicelidera. Styl ostatniego meczu w 2020 roku był jednak daleki od oczekiwań.


Teoretycznie wynik spotkania z Piastem jest dla Rakowa w miarę korzystny. Zremisowali w końcu z brązowym medalistą poprzedniego sezonu, który po ewidentnym falstarcie obecnych rozgrywek w końcówce rundy zaczął prezentować się bardzo dobrze. Mimo to sam wynik, styl i statystyki pojedynku Rakowa z Piastem pozostawiają ogromny niesmak.

Do zapomnienia

Cały mecz można podsumować tym, że najciekawszą jego akcją była przerwa w grze na kilka minut przed końcowym gwizdkiem, kiedy to Thiago Alves nie potrafił założyć buta, a będący w polu karnym Rakowa Jakub Świerczok popędzał swojego kolegę. A przecież to spotkanie było jednym z najciekawiej zapowiadających się pojedynków ostatniej kolejki w tym roku. Trener Rakowa na konferencji prasowej nie ukrywał, że dla kibiców nie był to dobry mecz do oglądania.

– Dużo walki, ale też błędów, mało płynności w grze – powiedział Marek Papszun po spotkaniu. Szkoleniowiec Rakowa mówił także, że jego drużyna cały czas dążyła do zwycięstwa. Mimo to bliżej zdobycia bramki był Piast, choć w tym spotkaniu trudno znaleźć zespół mający większe szanse na strzelenie gola na wagę trzech punktów. Gdyby nie minimalny spalony Jakuba Świerczoka, to ekipa spod Jasnej Góry wracałaby do Częstochowy na tarczy. Było to jedyne poważne zagrożenie dla bramki Branislava Pindrocha. Frantiszek Plach też nie miał zbyt wiele pracy we własnym polu karnym.

Z gry nie trafiają

Częstochowianie oddali w tym spotkaniu tylko trzy celne strzały. Nie jest to statystyka godna pochwały. W ostatnich meczach Raków ogólnie ma problemy z stwarzaniem sobie sytuacji do zdobycia gola. Choć w czterech ostatnich spotkaniach ekipa spod Jasnej Góry zdobyła cztery bramki, tak zaledwie jedna, czyli trafienie Andrzeja Niewulisa z Jagiellonią nie została strzelona ze stałego fragmentu gry. W tych pojedynkach Raków trzy razy skutecznie egzekwował rzuty karne. Choć wicelider nadal dzierży tytuł najskuteczniejszego zespołu w lidze, tak nie sposób nie odnieść wrażenia, że ta imponująca maszyna zaczyna szwankować. Na szczęście dla ekipy spod Jasnej Góry następny mecz rozegrają dopiero pod koniec stycznia. Będą więc mieli prawie miesiąc czasu by poprawić skuteczność.

Doskonały rok

Mimo przeciętności w starciu z Piastem i problemach w ofensywie w ostatnich tygodniach Raków może być bardzo zadowolony. Rok kończą na drugim miejscu z stratą tylko punktu do liderującej Legii. Jest to wynik wręcz fenomenalny, biorąc pod uwagę fakt, że Raków cały sezon gra na wyjeździe, a jeszcze rok temu był beniaminkiem ekstraklasy.


Czytaj jeszcze: Koniec roku w odcieniach szarości

Satysfakcjonuje on również sympatyków klubu, którzy dali temu wyraz w niedziele wieczorem. Powracających z Gliwic zawodników czekała z ich strony mała niespodzianka. Kibice Rakowa przywitali swoich ulubieńców na stadionie przy Limanowskiego. W kłębach dymu z rac i fajerwerków podziękowali im za cały rok pełny wrażeń.


Na zdjęciu: Choć mecz z Piastem nie poszedł po myśli Rakowa, tak ekipa spod Jasnej Góry może być zadowolona z wyników, jakie osiągnęła w tym roku.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus