Tylko dwa kroki

Z jednej strony, to co wyprawiają piłkarze Rakowa w tym sezonie budzi respekt, zdziwienie i ekscytację. W sobotę została przerwana ich seria 31 meczów (!) bez porażki, licząc zarówno spotkania ligowe, jak i pucharowe. Z drugiej strony drużyna trenera Marka Papszuna wyrobiła sobie już markę i nie tylko w lidze idzie jak burza, bo w PP odprawiła z kwitkiem już Lecha i mistrza Polski Legię. Teraz przed nią kolejna trudna przeszkoda do pokonania – Lechia Gdańsk, lider i główny kandydat do mistrzostwa Polski.

Ale w klubie z Limanowskiego nikt nie czuje strachu, bo znają swoją wartość. – To klub pełen ludzi ambitnych. Cieszę się, że mogłem trafić do takiej drużyny i takiego klubu, jak Raków – przyznał nam ostatnio nigeryjski napastnik, Patrick Friday Eze, który przecież w Częstochowie jest od niedawna. W Rakowie wszyscy mierzą wysoko, od właściciela, po prezesa, trenerów i na piłkarzach kończąc. Przy Limanowskiego da się wyczuć głód sukcesu i chęć tego, aby przygoda z Pucharem Polski trwała aż do samego końca tych rozgrywek.

Jeśli ktoś myśli, że sobotnia porażka w Mielcu zachwiała pewnością siebie lidera Fortuny 1. Ligi ten jest w wielkim błędzie. – Spotkanie z Lechią Gdańsk to dobra okazja do tego, by jak najszybciej zapomnieć o porażce ze Stalą. Do środy pozostało niewiele czasu, a my będziemy chcieli się pokazać w tym meczu z jak najlepszej strony. Wszyscy trzymamy nasze głowy wysoko i szykujemy się już do meczu w Pucharze Polski – zapewniał po porażce napastnik Szymon Lewicki.

Powodów do obaw nie ma, bo w Mielcu Raków zagrał naprawdę dobry mecz, ale Stal była skuteczniejsza. Kto wie, czy taki mały zimny prysznic, akurat przed spotkaniem z Lechią, nie jest najlepszym, co mogło spotkać częstochowian? – W poniedziałek przeanalizowaliśmy mecz ze Stalą i idziemy dalej! Teraz czas na półfinał Pucharu Polski. Dla nas to na pewno wyjątkowe wyzwanie z jednym celem: awansem do finału! – dodaje Czech Tomasz Petraszek, który „rósł” w ostatnich latach i rundach wraz z Rakowem. Teraz wysoki stoper jest jednym z najlepszych piłkarzy na zapleczu ekstraklasy, a częstochowski zespół wzbudza respekt u każdego przeciwnika, już nie tylko pierwszoligowego. W środowy wieczór gospodarze wybiegną, by spełnić nie tylko swoje marzenia. Wszystko w ich rękach, nogach i głowach…

 

Na zdjęciu: Tak niespełna miesiąc temu kibiców w Częstochowie uradował kapitan Andrzej Niewulis (z prawej). Czy dziś radość będzie jeszcze większa?