Raków w Krakowie powrócił z dalekiej podróży

Choć częstochowianie w 50 minucie przegrywali z Wisłą Kraków i rywalizowali w osłabieniu, to byli w stanie wygrać z „Białą Gwiazdą”.


Marek Papszun, w porównaniu do poprzedniego ligowego spotkania z Jagiellonią zdecydował się desygnować do gry praktycznie swój najmocniejszy skład. Do drużyny wrócił Milan Rundić, który w ostatnich tygodniach miał problemy zdrowotne. Debiut w bramce wicemistrzów Polski zaliczył Kacper Trelowski.

Dla 17-latka było to spore wyróżnienie. Mecz w Krakowie był więc pojedynkiem dwóch młodych bramkarzy z Częstochowy. Mimo że Wisła zakontraktowała Pawła Kieszka, tak trener Adrian Gula ponownie postawił na Mikołaja Biegańskiego, do niedawna zawodnika Skry Częstochowa.

Bramkarze do 13 minuty nie mieli wiele do pracy. Biegański poza uderzeniem Wdowiaka nie miał okazji się zmęczyć. Częstochowianie dobrze weszli w spotkanie, jednak podobnie jak w ostatnich kilku spotkaniach nie potrafią oddać celnego strzałów na bramkę rywali. Wisła w pierwszych minutach wykreowała sobie jedną, za to świetną sytuację. Jan Kliment uderzył sprzed pola karnego.

Strzał Czecha był precyzyjny i zanosiło się, że wpisze się na listę strzelców. Trelowski jednak czubkami palców zbił piłkę na słupek. Ta wróciła na murawę, a jeden z zawodników Wisły był blisko jej dobicia do siatki Rakowa. Jednak ponownie z pomocą przyszedł częstochowianom słupek.

Chwilę później Biegański również miał okazję, by pokazać się z dobrej strony. Ivan Lopez zagrał prostopadłą piłkę w pole karne do Żarko Udoviczicia. Bramkarz Wisły odbił to uderzenie. Dobre spotkanie rozgrywał Kliment. Czech do strzału dołożył asystę. Świetnie wypuścił Yawa Yeboaha. Ghańczyk dopadł do piłki, przebiegł z nią znaczną część boiska i pokonał Trelowskiego. Obie drużyny miały jeszcze sytuacje bramkowe, jednak nie potrafiły ich wykorzystać. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Wisły.

Druga połowa zaczęła się od sporej kontrowersji. Po jednym ze starć doszło do wymiany kopnięć między Michalem Szkvarką, a Giannisem Papanikolaou. Grecki pomocnik początkowo został ukarany żółtą kartką. Po interwencji VAR-u sędzia zmienił decyzję i Papanikolaou musiał udać się do szatni. Szkvarka z kolei nie został upomniany nawet żółtą kartką, mimo że sam rozpoczął „kopaninę” i również zasłużył na reprymendę.

„Biała Gwiazda” próbowała wykorzystać osłabienie Rakowa. Ponownie uderzał Kliment, jednak fantastycznie interweniował Trelowski. Choć częstochowianie grali w osłabieniu, tak potrafili przeprowadzić dobrą akcję. Najpierw pod polem karnym pojawił się Lopez, jednak nie potrafił oddać strzału. Inaczej było z Marcinem Cebulą. Ten oddał fantastyczne uderzenie z 18 metrów i nie dał szans Biegańskiemu. Pod koniec drugiej połowy przebudził się Vladislavs Gutkovskis. Łotysz cztery minuty po wejściu na boisko zdobył zwycięskiego gola dla Rakowa.


Wisła Kraków – Raków Częstochowa 2:1 (1:0)

1:0 – Yeboah, 24 min (asysta Kliment), 1:1 – Cebula, 61 min (bez asysty), 1:2 – Gutkovskis, 79 min (asysta Lopez)
WISŁA: Biegański – Gruszkowski (86. Plewka), Frydrych, Sadlok, Hanousek – Yeboah (72. Starzyński), El Mahdioui, Szkvarka, Kuveljić (86. Sobol), Młyński (66. Hugi) – Kliment (72. Brown Forbes) Trener Adrian GULA. Rezerwowi: Kieszek, Hugi, Błaszczykowski, Szota, Szot.

RAKÓW: Trelowski – Rundić, Niewulis, Tudor – Wdowiak (57. Arsenić), Papanikolaou, Poletanović (73. Wydra), Udoviczić (46. Kun) – Lopez, Musiolik (75. Gutkovskis), Cebula (73. Szelągowski). Trener Marek PAPSZUN. Rezerwowi: Kovaczević, Guedes, Arak, Długosz.

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 15 317 Żółte kartki: Musiolik (34, faul), Cebula (72, niesportowe zachowanie), Papszun (88, dyskusje z arbitrem), Gutkowskis (90+3, faul). Czerwona kartka: Papanikolaou (50, bezpośrednia, niesportowe zachowanie).

Piłkarz meczu – Ivan LOPEZ.


Na zdjęciu: Raków w Krakowie przez 45 minut musieli radzić sobie w dziesiątkę. Mimo to udało im się wygrać z Wisłą.

Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus