Raków zafundował sobie wojnę nerwów

Raków, choć stracił pierwsze bramki w tym sezonie, tak po trudnym spotkaniu wygrał ze Stalą Mielec.


Częstochowianie, mając w głowie wyjazdowy mecz w Trnavie nie wyszli na boisko w optymalnym zestawieniu. Marek Papszun posłał do gry choćby Kacpra Trelowskiego czy Fabiana Piaseckiego. Co ciekawe w kadrze zabrakło w ogóle Vladana Kovaczevicia. Bośniak na treningu przed meczem odniósł lekki uraz.

Mimo wielu zmian Raków szybko wyszedł na prowadzenie. Dośrodkowanie z prawej strony boiska od Frana Tudora wykończył Deian Sorescu. Rumun świetnie rozpoczął spotkanie i po części zrehabilitował się za czerwoną kartkę z ostatniego meczu na własnym boisku z Astaną. Raków doskonale zainaugurował rywalizację o ligowe punkty. Często atakował bramkę Stali, choć mielczanie potrafili się odgryźć.

Sytuacja na boisku szybko się jednak uspokoiła, a akcje przeniosły się do środkowej strefy boiska. Mimo to przewagę mieli częstochowianie. Nie przekuli tego na kolejne trafienia, w porównaniu do Stali, która wyrównała za sprawą Piotra Wlazło, który wykorzystał dośrodkowanie swojego kolegi, Domańskiego i pokonał bramkarza gospodarzy. Raków rzucił się do odrabiania strat. Próbowali Vladislavs Gutkovskis czy Piasecki. Pierwszy nie trafił w bramkę, strzał drugiego obronił bramkarz.

Łotysz po przerwie miał okazję, by wyprowadzić gospodarzy na prowadzenie, jednak nie trafił w bramkę. To nie był jedyny problem Rakowa po przerwie. Kolejnym był uraz Igora Sapały, który nie był w stanie kontynuować gry. Mimo to częstochowianie ponownie wyszli na prowadzenie. Dobrą akcję przeprowadził Gutkovskis, obsłużył podaniem Piaseckiego, a ten potężnym strzałem pokonał Bartosza Mrozka. Dla byłego napastnika Śląska Wrocław był to pierwszy gol dla Rakowa.

Kilka minut później Daniel Stefański dopatrzył się zagrania ręką Krystiana Gettingera, co poskutkowało rzutem karnym dla Rakowa. Ivan Lopez pewnie egzekwował „jedenastkę” i kolejny raz w swojej historii na polskich boiskach pokonał bramkarza Stali. Nie znaczy to, że w końcówce mielczanie odpuścili. W końcówce bramkę dla Stali zdobył były gracz Rakowa, Arkadiusz Kasperkiewicz. Wynik do końca już się nie zmienił, choć goście mieli swoje okazje, a w ostatnich minutach zamknęli wręcz gospodarzy na ich połowie, a z linii bramkowej piłkę wybijał nawet Zoran Arsenić. Częstochowianie mogli cieszyć się z kolejnych trzech punktów w tym sezonie.


Raków Częstochowa – Stal Mielec 3:2 (1:1)

1:0 – Sorescu, 4 min (asysta Tudor), 1:1 – Wlazło, 32 min (asysta Domański), 2:1 – Piasecki, 57 min (asysta Gutkovskis), 3:1 – Lopez, 71 min (rzut karny), 3:2 – Kasperkiewicz, 85 min (asysta Hamulić)

RAKÓW: Trelowski – Racovitan (46. Kun), Svarnas, Arsenić – Sorescu (87. Rundić), Sapała (53. Lederman), Koczergin, Lopez, Tudor – Piasecki (78. Musiolik), Gutkovskis (78. Czyż). Trener: Marek PAPSZUN. Rezerwowi: Dziekoński, Berggren, Długosz, Wdowiak.

STAL: Mrozek – Kasperkiewicz, Matras, Barauskas – Wolski, Domański, Żyra (67. Hamulić), Wlazło (75. Mak), Maj (67. Kardyś), Getinger (76. Leandro) – Lebedyński (75. Hiszpański). Trener: Adam MAJEWSKI. Rezerwowi: Kochalski, Vastsuk.

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 4438. Żółte kartki: Lopez (22. faul), Racovitan (30. faul), Piasecki (33. faul) – Wlazło (15. faul), Hiszpański (80. faul).

Piłkarz meczu: – Fabian PIASECKI.


Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus