Raków zrobił swoje

Piątkowy mecz Rakowa z Lechią Gdańsk dla klubu z Częstochowy miał szczególne znaczenie. To miał być duży krok po mistrzostwo. Nie ten ostatni, bo w pierwszym meczu kolejki Legia Warszawa pokonała Wisłę Płock 2:0.


Minione dni dla Rakowa były dość szalone. Rezygnacja Marka Papszuna z funkcji trenera pierwszej drużyny, który swoją misję zakończy z końcem obecnego sezonu. Właściciel klubu, Michał Świerczewski, już wybrał następcę. Został nim Dawid Szwarga, obecny asystent Papszuna. Czy zamieszanie z roszadą na ławce trenerskiej mogło zdekoncentrować piłkarzy. Tego, kroczący po mistrzostwo Polski Raków Częstochowa, raczej nie brał pod uwagę.

Kolejny, jeden z ostatnich kroków po mistrzostwo, przypadł na piątek i mecz z zagrożoną spadkiem Lechią Gdańsk. Z takimi rywalami, którzy walczą o ligowy byt nie ma prostych meczów. Czy rozdarta wewnętrznymi konfliktami drużyna z Gdańska, mogła pomieszać szyki faworytom?

W pierwszych minutach Raków stosował pressing, co nie przeszkadzało piłkarzom z Gdańska na rozgrywanie piłki w środkowej części boiska. Goście chcieli przedzierać się skrzydłami, by dobrze podać do aktywnego Flavio Paixao. Defensorzy Marka Papszuna jednak potrafili radzić sobie z tego typu zagrożeniem. Raków nie mógł osiągnąć zdecydowanej przewagi. Piłkarze grali trochę nerwowo, co wpływało na jakość gry. Lechia Gdańsk nie przypominała zespołu z ostatnich kolejek. Widać było ich waleczność, co trochę psuło szyki gospodarzom. Było sporo chaosu i fauli. Urazu doznał Bartosz Nowak, którego na boisku zastąpił Ben Lederman.

Dopiero pod koniec pierwszej części spotkania zrobiło się trochę ciekawiej, a to za sprawą Marco Terrazzino. Zawodnik Lechii uderzył zza pola karnego, ale Kacper Trelowski wyłapał piłkę, która i tak nie wpadła by do bramki.

Gdy wydawało się, że w tej części spotkanie będzie bezbramkowy remis Raków wyszedł na prowadzenie. Fabian Piasecki pokazał klasę. Piłka poszła nad obrońcami, a napastnik gospodarzy pokazał sprinterskie przyspieszenie i w pełnym biegu oddał strzał w kierunku bramki pilnowanej przez Michała Buchalika. Na interwencję było za późno. VAR potwierdził, że zdobyty gol był prawidłowo i na tablicy świetlnej pojawił się wynik 1:0.

Pięć minut po wznowieniu gry Fabian Piasecki miał okazję na podwyższenie wyniku, ale strzał okazał się minimalnie niecelny. Ładnie to wyglądało, bo piłka musnęła zewnętrzną część spojenia słupka z poprzeczką. Rywale z Gdańska próbowali ataków środkiem boiska, ale defensorzy Rakowa dobrze ustawieni radzili sobie z zagrożeniem. Potem Michał Buchalik pokazał swój kunszt bramkarski i kilka razy ratował Lechię przed stratą kolejnej bramki.

Jednak nie wszystko było do obronienia, zwłaszcza to tak ładnej akcji Rakowa. Fran Tudor z wyczuciem wrzucił piłkę w pole karne rywali, a Władysław Koczergin umiejętnie wykiwał Buchalika i umieścił piłkę w siatce. Gospodarze parę minut później skutecznie poszukali okazji do podwyższenia prowadzenia. Zrobił to Giannis Papanikolaou strzałem z dystansu. Przewaga Rakowa już nikogo nie dziwiła. Jej zwieńczeniem był czwarty gol. Tym razem Buchalika pokonał wprowadzony w 77 minucie Vladislavs Gutkovskis. Świetna akcja Wiktora Długosza lewą stroną, potem podanie do Gutkovskisa, a ten bez trudu strzelił gola.

Mimo brzydkiej pierwszej połowy, w drugiej to już Raków rozdawał karty i to w niezłym stylu. To kolejny krok do mistrzowskiej korony.


Raków Częstochowa – Lechia Gdańsk 4:0 (1:0)

1:0 – Piasecki, 45 min, 2:0 – Koczergin, 75 min, 3:0 – Papanikolaou, 81 min, 4:0 – Gutkovskis, 90+1

RAKÓW: Trelowski – Racovitan, Arsenić, Svarnas – Tudor, Papanikolaou, Koczergin (77. Cebula), Silva (77. Długosz) – Nowak (30. Lederman), Wdowiak (65. Berggren) – Piasecki (65. Gutkovskis). Trener: Marek Papszun. Rezerwowi: Kovacević – Berggren, Lederman, López, Gutkovskis, Czyz, Długosz, Cebula.

LECHIA: Buchalik – Bartkowski, Nalepa, Kałuziński, Abu Hanna (68. Pietrzak) – Kubicki, Tobers – Diabate (82. Sezonienko), Gajos (82. Piła), Terrazzino (68. de Kamps) – Paixao (68. Zwoliński). Trener: David Badia. Rezerwowi: Kałduński – Pietrzak, de Kamps, Zwoliński, Piła, Brzęk, Friesenbichler, Sezonienko, Durmus.

Sędziował Wojciech Myć (Lublin. Żółte kartki: 32. Svarnas, 35. Racovitan – 11. Kubicki, 26. Bartkowski, 27. Paixao


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus