Rakowowi zabrakło wielu elementów

Raków mógł po meczu z Widzewem zostać liderem ekstraklasy. Remis pozbawił ich jednak tej szansy.


Rywalizacja w Łodzi zapowiadała się niezwykle interesująco, gdyż na murawie spotkały się dwa zespoły, które przed przerwą na reprezentacje solidnie punktowały. Swoje problemy przed meczem mieli częstochowianie, gdyż z kadry wypadł Milan Rundić. Sprawiło to, że sztab szkoleniowy Rakowa musiał podjąć trudną decyzję – postawić na powracającego do zdrowia Tomasza Petraszka czy przesunąć do defensywy Frana Tudora. Ostatecznie wybrali drugą opcję.

Już na samym początku spotkania kolejne problemy w defensywie sprawił Zoran Arsenić. W 2 minucie otrzymał żółtą kartkę, która wykluczy go z najbliższego spotkania z Piastem Gliwice. To nie były jedyne kłopoty Rakowa w Łodzi. Kolejne pojawiały się w wykończeniu akcji. Dogodne sytuacje mieli Władysław Koczergin i Fabian Piasecki. Obaj jednak uderzyli niezwykle niecelnie.

Widzew zbyt często nie meldował się pod polem karnym częstochowian, jednak gdy już to się działo, to już zaczynało być gorąco. Tak było przy kartce Arsenicia, ale i kilkadziesiąt minut później, gdy Vladan Kovaczević stracił koncentracje, źle wybił piłkę i o mało co nie doprowadził do katastrofy. Tudor delikatnie starł się z Łukaszem Zjawińskim, który przejął futbolówkę, praktycznie na linii pola karnego. Sędzia Tomasz Kwiatkowski wraz z asystentami VAR dłuższą chwilę analizowali sytuację, jednak ostatecznie nie wyrzucił Chorwata z boiska.

Częstochowianie bili cały czas głową w łódzki mur. Widzew odpierał ataki wicemistrza Polski, szczególnie za sprawą Henricha Ravasa. Bramkarz gospodarzy świetnie interweniował przy jednym z uderzeń Rakowa. Goście z Częstochowy zdobyli później gola, jednak trafienie Ivana Lopeza nie zostało zaliczone przez pozycję spaloną. Upływający czas utrudniał Rakowowi walkę o dobry wynik. Szkoleniowiec gości próbował odmienić sytuację zmianami, jednak na nic się to zdało.

Widzew w drugiej połowie ograniczał się do gry defensywnej oraz pojedynczych kontrataków. Tak naprawdę podopieczni Janusza Niedźwiedzia byli zadowoleni z wyniku, jaki widniał na tablicy wyników, a przynajmniej na to wskazywała ich postawa na boisku. Raków mógł być za to niezwykle niezadowolony – zmarnowali oni okazję ku temu, aby wskoczyć na pozycję lidera ekstraklasy. Aby tego dokonać musieli wygrać z Widzewem, jednak łodzianie postawili się im na tyle skutecznie, że plan nie został zrealizowany.


Widzew Łódź – Raków Częstochowa 0:0

WIDZEW: Ravas – Kreuzriegler, Szota, Stępiński (90+3. Żyro) – Milosz (65. Danielak), Hanousek, D. Kun, Zieliński – Letniowski (65. Lipski), Sanchez (90+3. Kempski), Zjawiński (57. Pawłowski). Trener: Janusz NIEDŹWIEDŹ.

RAKÓW: Kovaczević – Tudor, Arsenić, Svarnas – Długosz (46. Sorescu), Koczergin, Papanikolaou (85. Lederman), P. Kun – Nowak (63. Wdowiak), Piasecki (63. Gutkovskis), Lopez (90+2. Musiolik). Trener: Marek PAPSZUN.

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 18191 Żółte kartki: Arsenić (2. faul), Nowak (16. faul) – Niedźwiedź (68. na ławce, dyskusje z arbitrem)


Na zdjęciu: Mina Ivana Lopeza mówi wszystko – Raków zremisował w Łodzi z Widzewem.

Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus