Rastislav Trtik: W moim zespole nie ma idiotów

W szatni Górnika pije się już tylko czeskie piwo?

Rastislav TRTIK: Zgadza się, sprawdziłem kilka razy. Nie ukrywam, jestem z tego zadowolony. Nie ma tego zapisanego w kontraktach (śmiech), ale to już rozumie się samo przez się.

 

A kiedy i ile zawodnicy mogą się napić?

Rastislav TRTIK:  Przed treningiem nie. Ale wiedzą, kiedy mogą i pytają mnie o to – z reguły się zgadzam. To dobre dla odprężenia, uwolnienia mięśni i głowy. Ale mówimy o jednym piwie, nie o upijaniu się. Jak ze wszystkim, z umiarem. Myślę, że chłopcy to dobrze rozumieją.

Gratulacje za jesień, bo pana zespół na półmetku rozgrywek wyprzedza medalistów ostatnich lat, Orlen Wisłę i Azoty. To Górnik już jest tak dobry czy bardziej wykorzystał kryzys rywali?

Rastislav TRTIK:  Wszystko odgrywa rolę. Nikt nas nie pytał, dlaczego w decydującym momencie poprzedniego sezonu, przed ćwierćfinałami, wypadli nam obaj podstawowi bramkarze, Galia i Kornecki, tak samo nie interesują nas problemy innych. Już w zeszłym sezonie graliśmy bardzo dobrze, jako jedyni wygraliśmy pierwszą połowę z Vive, do 45 minuty graliśmy z nim na równo. Ale na koniec zajęliśmy dopiero piąte miejsce i kropka, taki był ostateczny wynik. Teraz było jeszcze lepiej, wygraliśmy w Płocku, co zawsze będzie sensacją. Ale myślę, że podstawą było to, że udało nam się odpowiednio skoncentrować na każdy mecz. Nie mamy takiej zdolności jak Wisła czy Vive, które wygrywają 15 bramkami. My musimy podejść do każdego rywala na maksimum.

 

To drugie miejsce rodzi oczekiwania na rundę finałową. Czy panu i zespołowi chodzi po głowie na przykład finał…?

Rastislav TRTIK:  Zostańmy na ziemi. Przed nami jeszcze cała runda rewanżowa, wiele rzeczy po drodze się wydarzy. Nie daj Boże, dwóch-trzech zawodników złapie kontuzje i sytuacja radykalnie się zmieni. Ale krok po kroku, cierpliwie będziemy budować naszą pozycję w tabeli. Oczywiście, chcielibyśmy być jak najwyżej, ale musimy być realistami. Gdyby udało się utrzymać drugie miejsce, byłaby to już mega sensacja, zważywszy na większe budżety Wisły czy Azotów. Ale jest wiele detali, które mają wpływ na końcowy wynik.

Rastislav Trtik, trener NMC Górnika Zabrze
Credit: Tomasz Blaszczyk / PressFocus

Co pan ma na myśli?

Rastislav TRTIK: Choćby to, że nie mamy własnej hali, trenujemy w obiekcie miejskim. A on żyje nie tylko z naszych meczów, co powoduje komplikacje. Przed meczami z Zagłębiem i Arką przez trzy dni nie mogliśmy trenować, bo organizowano tu inne wydarzenia. A nie możemy ćwiczyć w każdej szopie, bo to niebezpieczne. W Zabrzu władze miasta głównie wspierają piłkarzy nożnych, ale mimo tego udaje nam się dać dobry efekt sportowy. Co byłoby, gdyby część tych środków przekierować na nas? Ale na nasz wynik wpływa też wiele innych zagadnień…

Na przykład?

Rastislav TRTIK: Wielu zawodnikom kończą się po sezonie kontrakty, mam nadzieję, że już za chwilę obie strony siądą do rozmów w sprawie ich przedłużenia.

 

Ale skoro przedłużył pan umowę o kolejny rok, do 2020, to znaczy, że przystał pan na wizję rozwoju prezesa i widzi przed zespołem przyszłość?

Rastislav TRTIK: No tak, konsultujemy sprawy sportowe, ale to prezes decyduje, ma pewną wizję, daje pieniądze, a więc ma prawo weta. Nie jest dla mnie problemem, że dostałem propozycję nowej umowy tylko na rok, a nie na dwa-trzy lata. To optymalne. Im dłużej jesteś w jednym miejscu, tym inna jest motywacja, przychodzi uspokojenie w pracy… Współpracujemy już półtora roku i nie było między nami kryzysu. Zawsze gdy coś ustalimy, robiliśmy to, lepiej lub gorzej, bo to nie jest reakcja chemiczna, nigdy nie będzie na sto procent. Ze strony prezesa zawsze była jednak wola i wsparcie. Prezes utrzymał skład, a z naszej strony widział, że idzie dobrze, są wyniki.

 

Miał pan propozycje z innych klubów?

Rastislav TRTIK: Oczywiście, mam wielu przyjaciół w Czechach, Niemczech czy na Słowacji, gdzie pracowałem. Dzwonimy, rozmawiamy, pytają, jak mi się wiedzie, jaki mam kontrakt. To normalne. Ale na razie pracuję na Śląsku, czuję się tu dobrze, mamy w końcu podobną mentalność, bo ja jestem z Karwiny. Na początku tylko rozumiałem niektóre słowa, nie potrafiłem się wyrazić, teraz już mówię. Nie chcę przez to powiedzieć, że w Zabrzu będę do końca życia. Może przyjdzie oferta, na którą trudno będzie powiedzieć „nie” albo prezes Kmiecik będzie miał inny pomysł na zespół. Ale oprócz pieniędzy dla mnie ważny jest też pomysł na klub, jak ma grać, kim. W Zabrzu cieszy mnie, że chłopcy są zadowoleni, a nasze wyniki to nie przypadek.

Czy mentalność zawodników w Polsce różni się od tej, z którą zetknął się pan choćby pracując w Niemczech?

Rastislav TRTIK: Wszędzie jest jakaś specyfika, nawet w tym samym miejscu mogą być dwie różne grupy. Niemcy różnią się nieco od Polaków, a Polacy od Czechów, ale w sumie to bez znaczenia. Najważniejsza jest struktura w grupie. Musi być jądro, czterech, pięciu graczy, którym możesz zaufać, oprzeć się na nich, na boisku i w szatni. Generalnie musi być chemia w drużynie, grupa musi być „zdrowa”. Ale jeżeli będzie w niej dwóch, trzech idiotów, zbyt wielkich egoistów, to rozwalą wszystko. Tak jest wszędzie, bez względu na miejsce.

Credit: Marcin Bulanda / PressFocus

W Górniku nie ma idiotów?

Rastislav TRTIK:  Nie ma. A nawet gdyby byli, to nie powiem, cha, cha! Ale poważnie – ekstremalnych nie ma, bo każdemu zdarzy się czasem wybuchnąć, to normalne. Ale w Zabrzu jest bardzo dobra chemia, która mi pasuje. To tajemnica zarządzania, która udała się prezesowi Kmiecikowi. Podobnie było w Preszowie, Rostoku, również w Melsungen, gdy wchodziliśmy do Bundesligi, potem się tam zepsuło.

 

Czekamy na werdykt POLADY w sprawie Patryka Glucha, ale wszystko wskazuje na to, że czeka go zawieszenie i na prawym skrzydle zostanie panu tylko Sasza Buszkow. Będzie potrzebne wzmocnienie?

Rastislav TRTIK:  Nasz sposób gry nie jest prosty, inny od 80-90 procent drużyn, a zespół w tym dobrze funkcjonuje. Mamy swoje systemy w obronie i ataku i nowemu zawodnikowi trudno byłoby z marszu w to wejść. Teraz, w tym momencie sezonu, już jest za późno. Mamy warianty zastępcze, na przykład na dwóch kołowych bez prawego skrzydłowego. Ale mam nadzieję, że Patryk szybko wróci, będziemy na niego czekać. Chcemy być oczywiście coraz silniejsi. Mamy w zanadrzu jeszcze jednego „konia”, ale nie wiemy na razie, kiedy będzie gotowy Hubert Kornecki (rozgrywający, w Górniku nie zagrał jeszcze ani minuty, doznał już dwóch kontuzji – przyp. red.). Ale nie chcę eksperymentować.


Czy chciałby pan z Górnikiem w przyszłym roku zagrać w Europie?

Rastislav TRTIK:  To bardzo trudne pytanie, bo zależy od możliwości klubu. Grałem we wszystkich pucharach i uważam, że sens ma tylko Liga Mistrzów. To jest moje marzenie, wtedy byłbym szczęśliwy. Ale już z takiego EHF Cup, z mojego doświadczenia, nie ma żadnych korzyści, to mało atrakcyjne. Największy wstyd, jak mecz i rewanż grasz na wyjeździe, bo nie masz pieniędzy. Dziękuję, ale ja już z tego wyrosłem. Dla mnie priorytetem jest, żeby zawodnicy mieli w terminie wypłaty na kontach. Bo z tego żyjemy. Przecież nie idę do sklepu i mówię, że jestem z Górnika – ktoś mi da za to kilo pomarańczy? Prezes myśli podobnie, to mnie bardzo cieszy. Oczywiście, jeżeli klub stać, to jasne, ale kadra zespołu musiałaby być szersza. Gdyby w pucharach paru graczy złapało kontuzje, to ucieknie nam i jedno i drugie, czyli też superliga. Z mojego punktu widzenia to wielkie ryzyko. Na puchary naprawdę trzeba spojrzeć realnie.

 

Zespół dostanie wolne po meczach w Gdyni?

Rastislav TRTIK:  Będzie jeszcze klubowa wigilia, ale chciałbym, żeby chłopcy dostali trzy tygodnie wolnego, zasłużyli na to. Powinni odpocząć, podleczyć się, poświęcić czas rodzinie, najbliższym – dla higieny psychicznej. Od września nie mieli wolnych weekendów, a od 3 stycznia znowu wejdziemy na wysokie obroty. Karuzela się rozpędzi.

 

UWAGA, CZYTELNICY!

Z powodu trudności organizacyjnych jednego z dystrybutorów prasy dziennik „Sport” nie we wszystkich dotychczasowych punktach sprzedaży będzie dostępny. Za kłopoty – mamy nadzieję, że przejściowe – naszych Czytelników przepraszamy.

GDZIE MOŻNA KUPIĆ „SPORT”?

„Sport” w niezmienionym nakładzie będzie dostępny w dobrze rozwiniętej sieci sprzedaży Kolportera i Garmondu, w salonikach prasowych, między innymi na dworcach i stacjach benzynowych, w dużych centrach handlowych i sklepach.

 

Rozmowa z prezesem Górnika Zabrze, Bartoszem Sarnowskim