Razowiec zamiast delicji

Drużyny z Jastrzębia i Katowic pogodził bezbramkowy remis, który tak naprawdę nie zadowolił żadnego z rywali.


We wcześniejszych meczach drużynie z Bukowej nie udało się wygrać żadnego meczu na wyjeździe. Dorobek podopiecznych Rafała Góraka zamykał się w dwóch remisach i czterech porażkach, bilans bramkowy też nie był powodem do dumy – 4:13! W Jastrzębiu katowiczanie zamierzali jednak przerwać tę złą passę, bo dzięki temu upiekliby dwie pieczenie na jednym ogniu. Utarliby nosa odwiecznemu rywalowi, a ponadto mocniej zakotwiczyliby go w strefie spadkowej. Zespół dowodzony przez trenera Jacka Trzeciaka też miał jednak swoje plany, który ewidentnie rozmijały się ze scenariuszem zakładanym przez gości. Dla jastrzębian pojęcie kompromis było obce, ich interesowały wyłącznie trzy punkty.

Gwoli prawdy spotkanie w Jastrzębiu Zdroju nie było porywającym widowiskiem, mnóstwo w nim było chaosu, niecelnych podań, a ciekawe i płynne akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Na plus należy zapisać fakt, że mimo ogromnej stawki meczu zawodnicy obu zespołów nie uciekali się do brutalnych zagrań, więc sędzia Piotr Lasyk nie miał powodów, by któregokolwiek z nich upomnieć żółtą kartką.

Do przerwy lepsze sytuacje wypracowali sobie goście. Już w 8 minucie po małym zamieszaniu w polu karnym gospodarzy Remigiusz Borkała wybił sprzed linii bramkowej piłkę zmierzającą do siatki. Potem (10 min.) niezłym uderzeniem z dystansu popisał się Michał Kuczałek, a bramkarz katowiczan Dawid Kudła z trudem sparował futbolówkę na korner.

Końcówka I połowy to dwie doskonałe okazje do zdobycia gola dla podopiecznych Rafała Góraka. W 41 minucie najlepszy na boisku Rafał Figiel obsłużył Patryka Szwedzika, napastnik GieKSy zszedł do środka, ale po jego strzale piłka odbiła się od słupka. Jastrzębianie mogli odetchnąć z ulgą. W 46 minucie (45+1) Figiel dośrodkował z lewej flanki na głowę Zbigniewa Wojciechowskiego, ale jego strzał w dogodnej sytuacji był niecelny.

Po przerwie gospodarze w końcu obudzili się i zaczęli częściej niepokoić Dawida Kudłę. W 53 minucie Konrad Handzlik groźnie uderzył zza pola karnego, ale minimalnie chybił celu. Najlepszą okazję do korekty wyniku gospodarze mieli w 75 minucie spotkania. Daniel Rumin wycofał piłkę do Daniela Ferugi, ale strzał pomocnika ofiarną interwencją zablokował Grzegorz Janiszewski. Jastrzębianie reklamowali jeszcze zagranie ręką obrońcy katowiczan, ale sędziowie VAR nie uwzględnili ich protestu. Niewiele brakowało, by wspomniany Janiszewski był największym pechowcem sobotniego spotkania. W 80 minucie po dośrodkowaniu Ferugi z rzutu wolnego piłka odbiła się od stopera gości i wyszła tuż przy słupku na rzut rożny. Tym razem to piłkarze z Bukowej moli mówić o ogromnym szczęściu.

Ironia losu polegała na tym, że w 87 minucie Michał Bojdys niepotrzebnie wdał się w drybling, stracił piłkę i katowiczanie mieli stuprocentową okazję na zdobycie bramki. Ofiarna interwencja jednego z obrońców i bramkarza Mikołaja Reclafa zapobiegał nieszczęściu. Gdyby w tej sytuacji padła bramka dla gości, trener Jacek Trzeciak chyba ukrzyżowałby „Bojdiego”…

GKS Jastrzębie – GKS Katowice 0:0

JASTRZĘBIE: Reclaf – Słodowy, Bojdys, D. Witkowski – Zalewski (69. Niewiadomski), Handzlik (86. Łukasik), Kuczałek, Balboa (46. Feruga), Borkała (66. Zejdler) – D. Kamiński, Rumin. Trener Jacek TRZECIAK.

KATOWICE: Kudła – Janiszewski, Jędrych, Kołodziejski (90. Sadowski) – Wojciechowski, Jaroszek, Figiel, Rogala (66. Pavlas) – Błąd (90. Woźniak), Kozłowski (66. Szymczak), Szwedzik (73. Sanocki). Trener Rafał GÓRAK.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 1894.

Piłkarz meczu Rafał FIGIEL.


Na zdjęciu: W meczu dwóch GKS-ów nie brakowało walki, ale jakości w tym spotkaniu było niewiele.

Fot. gksjastrzebie.com