Reforma nie do przeprowadzenia

Trzecioligowcy z zachodniopomorskiego chcą dwóch grup II ligi i proszą, by taki wniosek w ich imieniu złożył m.in. wiceprezes PZPN. – Mało realne, by do tego doprowadzić – mówi nam Jan Bednarek, odnosząc się też do problemów amatorskiej piłki, za którą odpowiada.


Czy od przyszłego sezonu II liga będzie się toczyć w dwóch grupach?! Taki wniosek w imieniu klubów mają złożyć wiceprezes PZPN Jan Bednarek oraz członek zarządu PZPN Paweł Wojtala. Poinformował o tym Świt Skolwin, opisując owoce wideokonferencji przedstawicieli III-ligowców z województwa zachodniopomorskiego. Klub z dzielnicy Szczecina miałby być jednym z beneficjentów takiego rozwiązania. Jako że w niższych ligach sezon najpewniej zostanie przedwcześnie zakończony – z wariantem przyznania awansów i braku spadków – najbardziej pokrzywdzone będą zespoły mierzące w promocję, a niebędące obecnie liderami tabel swoich grup III ligi.

Kluby z zachodniopomorskiego wnioskują, że awans mogłyby wywalczyć po 4 najlepsze drużyny z każdej III ligi, a II liga toczyłaby się od przyszłego sezonu w dwóch 16-zespołowych grupach. Tym samym pogłoska o takiej reformie, którą kilka tygodni temu zdążył już zdementować na naszych łamach wiceprezes PZPN Andrzej Padewski, znów przybrała na sile.

Zobacz jeszcze: Trzecioligowcy w zawieszeniu


Jako się rzekło, Świt Skolwin powołał się na Pawła Wojtalę (nie tylko członka zarządu PZPN, ale też prezesa Wielkopolskiego ZPN, przewodniczącego w tym sezonie II grupie III ligi, w której grają „pomysłowe” kluby z zachodniopomorskiego), a także Jana Bednarka (prócz roli wiceprezesa PZPN, jest też prezesem Zachodniopomorskiego ZPN). Skontaktowaliśmy się z Bednarkiem.

Opowiada: – Zorganizowałem wideokonferencję dla naszych klubów z trzeciej i czwartej ligi oraz klasy okręgowej. Na spotkanie z trzecioligowcami zaprosiłem też prezesa Wojtalę, jako szefa Wielkopolskiego ZPN, prowadzącego w tym sezonie rozgrywki trzeciej ligi. Podyskutowaliśmy, to była fajna, merytoryczna rozmowa z przedstawicielami sześciu klubów. Cieszę się, że pan prezes Wojtala z nami był. Kluby zaproponowały rozwiązanie na dwie grupy drugiej ligi. Teraz od prezesa Wojtali zależy, czy przedstawi taki wniosek w PZPN-ie, czy nie. My powiemy, że taki pomysł był, ewentualnie o tym porozmawiamy. Taka reforma nie została oczywiście zaplanowana w ramach żadnej regulaminowej struktury i mało realne, by do niej doprowadzić. Jako PZPN dążymy do tego, by podnieść wartość piłki, a rozszerzenie drugiej ligi do dwóch grup raczej by tę wartość osłabiło. Nie wiem, czy zdałoby to egzamin – nie kryje Jan Bednarek, nie chcąc rozdmuchiwać tematu ewentualnej reformy II ligi, co w obliczu tych słów wydaje się niezwykle mglistą perspektywą. Dosadnie skwitował to też prezes Zbigniew Boniek. „Fajnie sobie dyskutujecie. Wirtualna piłka” – napisał szef PZPN na Twitterze.

Zobacz jeszcze: To nie jest żądna zabawa


Nie zmienia to faktu, że III-ligowcy (przede wszystkim ci z czołówki, ale nie tylko) mają problem. Kiedy rozstrzygnie się, co z dograniem sezonu na tym szczeblu? W najbliższy czwartek, 7 maja, obradować mają prezesi wojewódzkich ZPN-ów – o ligach amatorskich, ale również o III. Wypracują wspólne stanowisko dot. zakończenia sezonu, a prawdopodobnie 12 maja zatwierdzi je PZPN.


– Oglądałem konferencję premiera Morawieckiego i minister Dmowskiej-Andrzejuk. Pani minister zapytana o niższe ligi powiedziała, że najpierw zobaczymy, jak poukłada się to w ekstraklasie. Jeśli ona ruszy 29 maja i okaże się, że reszta może ruszyć w połowie czerwca, to co my zrobimy w piłce amatorskiej? No już nic. Przyszły sezon z racji Euro trzeba szybciej zacząć i szybciej skończyć. Dlatego kluby myślą ekonomicznie, by ruszyć w lipcu. Niektórzy mówią – i grajmy do oporu! Skończmy jedną rundę, zaczynajmy drugą, skoro długo jest odpowiednia pogoda. To pozwoli nam szybciej skończyć w przyszłym roku – tłumaczy Jan Bednarek, bardzo chwaląc kluby z niższego szczebla.


– Myślałem, że w niższych klasach rozgrywkowych takie spotkania nie będą potrzebne, ale jestem z nich bardziej zadowolony niż z rozmów z klubami z wyższego szczebla. Wyżej każdy patrzy na swój interes, a tu spojrzenie jest inne, bardziej globalne, na całe rozgrywki, na piłkę amatorską jako taką. Jestem zaskoczony poziomem rozmowy. Piłkę amatorską niektórzy odbierają na zasadzie: „E tam!”, a mnie poziom środowiska zachodniopomorskich prezesów buduje. W czwartej lidze niemalże jednogłośnie, przy wysokiej frekwencji, opowiedziano się za tym, by zakończyć rozgrywki i przyznać awans do trzeciej ligi zespołowi przewodzącemu tabeli, czyli Flocie Świnoujście. Jest też wola, by nie było spadków. Ligi odrobinę by się zwiększyły, ale kluby nie chcą ich dzielić na grupy. Są głosy, by zacząć nowy sezon już w lipcu. To wszystko propozycje, bo nie wiemy, kiedy ruszymy, ale jeśli gospodarka będzie stopniowo luzowana przez rząd, to może zaczniemy… – zawiesza głos wiceprezes PZPN i szef Zachodniopomorskiego ZPN.

Zobacz jeszcze: „Podzielmy tabelę i punkty”


Pojawiają się głosy, że wejście w życie wariantu z awansami i brakiem spadków na wypadek przedwczesnego zakończenia sezonu spowoduje, że w przyszłym ligi będą zbyt rozrośnięte. Niektórzy uważają, że „okręgówka” licząca 20 zespołów to stanowczo zbyt dużo i tabele należałoby jakoś dzielić.

– U nas tylko jeden trener napisał pismo z propozycją podzielenia rozgrywek. Prezes Boniek powtarza, że jeśli chcemy podnosić poziom rozgrywek, musimy trzymać się w większości województw jednej czwartej ligi, mniejszej liczby „okręgówek”. Wtedy jest wyższy poziom, większa rywalizacja – zaznacza Jan Bednarek.

Jako wiceprezes PZPN ds. piłkarstwa amatorskiego trudno, by nie miał obaw. Skoro nawet nie wiemy, kiedy wystartuje nowy sezon… – Bardzo się boję. Najważniejsze to ruszyć, grać. Sport to zdrowie, a piłka amatorska też coś do tego hasła wnosi. Tysiące ludzi wybiegają w weekendy na boiska, co porusza też inne sektory życia, transport, wyżywienie. Obyśmy mogli wrócić jak najszybciej – przyznaje nasz rozmówca.

To oczywiste, że piłka amatorska nie ma racji bytu bez wsparcia samorządów. W obliczu pandemii, będą one miały znacznie mniej wpływów i znacznie większe wydatki, co spowoduje, że będą cięcia. Największe – w obszarze kultury i sportu.


Zobacz jeszcze: Tak świętował stulatek



– Sport znajdzie się w innym położeniu niż był do tej pory. Inne będą priorytety, inne wydatki. Rozmawiamy z ludźmi samorządów, by w jakiś sposób kluby mogły przetrwać. Nie można być pewnym, że wszyscy w nowym sezonie wystartują, różnie może być. Prezesi już mówią, że zaczynają się rozmowy z samorządami; że otrzymują pisma z informacjami o konieczności rozliczania się z dotacji. W niektórych przypadkach proszone są o zwrot części środków. Przygotowaliśmy jako związek pakiet informacyjny z informacją prawną dotyczącą tarczy antykryzysowej 2.0. Przedstawiamy, że zostawienie klubom dotacji nie będzie złym posunięciem. Samorządy boją się, że muszą je odzyskiwać, ale jeśli tylko wykażą dobrą wolę, to regionalne izby obrachunkowe będą mogły pozytywnie weryfikować rozliczanie takich dotacji. Jesteśmy z klubami w kontakcie, pomagamy im, doradzamy, gdzie składać dokumenty, jak i z kim rozmawiać – wyjaśnia Jan Bednarek.

W ogólnopolskiej dyskusji o przyszłości futbolu przewijał się też wątek pieniędzy na niższych szczeblach. Niektórzy ze zdumieniem „odkrywali Amerykę”, że w trzeciej, czwartej lidze czy nawet „okręgówce” zawodnicy zarabiają. Co myśli o tym wiceprezes ds. piłkarstwa amatorskiego?

– Na każdej wideokonferencji powtarzam, że kluby w piłce amatorskiej muszą myśleć o tym, by rzeczywiście uprawiać sport amatorski, a nie zawodowy. Ktoś rzucił pomysł, byśmy zrezygnowali  w czwartej lidze z młodzieżowca, bo przecież mamy trudny okres. Ja tego w ogóle nie dopuszczam! Zależy wam, żeby grać, czy żeby płacić jakimś przybyszom, którzy nigdy się nie zaangażują w dane środowisko, w daną społeczność, bo im na tym nie zależy? Ile im zapłacicie, tyle pograją – i do widzenia, nie będzie żadnych skrupułów. A powinno nam zależeć, by szkolić, szkolić, szkolić. Powtarzam to, że musimy się obudzić, zacząć wykorzystywać zasoby młodzieżowe, promować swoich. Na obiekty będzie wtedy przychodzić więcej ludzi: babcia, dziadek, ciocia, sąsiad – by zobaczyć, jak gra znajomy, podopieczny, członek rodziny. A kto przychodzi na obcych? Obserwujemy nieraz puste trybuny w trzeciej czy czwartej lidze, podczas gdy w klasie A bywają mecze, na których jest po 200-300 osób. Jestem za tym, byśmy jako działacze w całej Polsce, w innych województwach, trochę się obudzili. Nie na tym rzecz polega, by w amatorskiej piłce płacić pensje – twierdzi Bednarek. A nie ma wątpliwości, że po pandemii niższe ligi również obudzą się w innej finansowo rzeczywistości.

Zobacz jeszcze: Najstarsze derby wirtualne